Rozmowa z Arturem Chołdzyńskim, architektem, który pracował przy powstaniu nagradzanej stacji metra Plac Wilsona. Dziś projektuje jednorodzinne domy, a nawet całą wieś, jest także autorem projektu inwestycji przy ulicy Gdańskiej, która może powstać w trybie specustawy lex deweloper. - Ja sam nie jestem fanem specustawy pozwalającej na budowanie w sprzeczności z miejscowym planem, ale ona jest i stanowi prawo. A skoro już jest to trzeba z niej korzystać w odpowiedni sposób. Chodzi o fakty - mówi architekt.
Pan, jako architekt, projektowany budynek osadza w tożsamości danego osiedla czy raczej dzielnicy?
Myślę, że trzeba połączyć jedno z drugim. Wykonywanie zleceń dla deweloperów w dużych miastach takich jak Warszawa jest dość specyficzne. Inwestorma swoje konkretne oczekiwania, które często nie pozwalają myśleć o budynku jako działaniu w określonym kontekście przestrzennym. W Polsce to jest znak czasów. Być może historia inwestycji przy Gdańskiej jest przyczynkiem do tego, żeby uświadomić deweloperom, że działanie w kontekście otoczenia jest niezbędne do odniesienia sukcesu.
Można podać setki przykładów, kiedy budowanie z uwzględnieniem kontekstu deweloperowi nie jest potrzebne. Na szczęście są też znakomite przykłady odmiennego podejścia, choćby w osiedle w Wilanowie autorstwa Piotra Szaroszyka, czy na Żoliborzu osiedle Hozjusza autorstwa JEMS Architekci, czy nawet budynek przy Gdańskiej 3, które wpisują się w tożsamość danego miejsca.
Dlatego sytuacja z inwestycją na Gdańskiej jest wyjątkowa. Ona wymusza refleksję na temat kontekstu osiedla, dzielnicy i najbliższego sąsiedztwa.
Przeczytaj również: Lex deweloper na Żoliborzu. Do ratusza wpłynął nowy wniosek
Żoliborz dla architekta, biorąc pod uwagę cały kontekst dzielnicy, w której mamy osiedle Zatrasie z lat 60-tych i Sady Żoliborskie, Żoliborz Oficerski z willami w dworkowym stylu, WSM-owskie kolonie z międzywojnia i współczesne inwestycje deweloperskie na Żoliborzu Południowym, jest trudną dzielnicą do tworzenia kontekstualnego budynku?
Współczesny polski architekt na Żoliborzu powinien czuć się jak barbarzyńca w ogrodzie. Dzielnica jest pełna przykładów najlepszej warszawskiej architektury z ostatnich stu lat. Stoją tu budynki autorstwa architektów mających najlepszy gust, smak, warsztat, wyczucie stylu, a przy tym są powściągliwe i skromne. Są tu też przykłady architektury mało docenianej, z której inspiracje można czerpać garściami. Mam tu na myśli na przykład żoliborskie projekty Jacka Nowickiego. W równej mierze o wyjątkowości dzielnicy stanowi układ urbanistyczny, który ma jakość europejską i może stawać w szranki z najlepszymi mieszkaniowymi założeniami urbanistycznymi w całej Europie. Szczególnie wyraźnie widać to dzisiaj, w dobie bardzo słabej jakości planowania w naszym kraju.
Siłą Żoliborza jest też jego kameralny charakter.
Żoliborz zrealizowany jest w powszechnie pożądanej, a współcześnie niemal nieobecnej w Polsce skali. Przed rozpoczęciem prac nad projektem dużego osiedla w Ursusie, przeprowadziliśmy badania, które dotyczyły preferencji potencjalnych mieszkańców co do charakteru zabudowy wielorodzinnej. Okazało się, że niemal wszyscy chcą żyć w budynku, który ma nie więcej niż cztery kondygnacje i mieć najlepiej tylko jednego sąsiada na piętrze. Ludzie mają oczekiwania niezmienne od lat, chcą żyć w kameralnych miejscach. Dlatego projektując inwestycję przy ulicy Gdańskiej założyliśmy z firmą Greenfields, że chcemy stworzyć budynek, w którym każdy z nas chciałby zamieszkać.
I udało się?
Z rozmów, które udaje mi się przeprowadzić wydaję mi się, że tak. Moi znajomi, którzy mieszkają na Żoliborzu, po drugiej stronie ulicy, byli pod wrażeniem. Zanim przystąpiłem do pracy nad tym projektem rozmawiałem z nimi o tej inwestycji. Wówczas dowiedziałem się, że nowe zagospodarowanie tego terenu oznacza odebranie lokalnej społeczności strzeżonych miejsc do parkowania aut. Stąd też pomysł, by w parkingu podziemnym utworzyć dodatkowo cały jeden poziom - ponad 30 miejsc parkingowych ogólnodostępnych. Jak się okazało później Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej to się nie spodobało i cały wniosek zaopiniowała negatywnie. To, że inwestor zapewnia większą niż minimalna liczba miejsc parkingowych ogólnodostępnych nie jest niezgodne ze standardami. Zdumiewające jest ocenianie tego inaczej.
Przeczytaj również: Lex Deweloper na Żoliborzu. Sąd pozwala na budowę przy ul. Gdańskiej. Na horyzoncie kolejne wnioski w sprawie dwóch lokalizacji
To już drugie podejście Greenfields do inwestycji w tym miejscu.
Greenfields w drugim podejściu starał się zrobić ją lepiej. Należy pamiętać, że firma ma prawomocny wyrok sądu, z którego wynika, że może zażądać od Rady Warszawy przegłosowania poprzedniego projektu, a tego nie robi. Trzeba to docenić.
Poprzedni projekt oprotestowali sami Żoliborzanie.
Ja sam nie jestem fanem specustawy pozwalającej na budowanie w sprzeczności z miejscowym planem, ale ona jest i stanowi prawo. A skoro już jest to trzeba z niej korzystać w odpowiedni sposób. Chodzi o fakty. Europejski system prawny przewiduje działanie specustaw w bardzo wielu zakresach i bardzo często umożliwia realizację, tak jak na przykład we Francji, systemu budowy mieszkań dla najmniej zarabiających. Na Polski grunt to bardzo trudno się przenosi, są jednak jaskółki. Nie jest tajemnicą, że miasto stołeczne samo skorzystało z trybu specustawy mieszkaniowej przy własnej inwestycji mieszkaniowej TBS zlokalizowanej przy skrzyżowaniu Grójeckiej i Banacha. To jeden z dowodów na to, że specustawa była jednak potrzebna.
Specustawa jest niechcianym tworem, ale opartym na doświadczeniu czy sposobie rozumowania, który jest znany. Nikt nie ma dziś wątpliwości, że bez specustawy drogowej nie zbudowanoby dróg jakie się dziś w całej Polsce buduje. Co do tego nikt nie ma wątpliwości. To samo dotyczy specustawy kolejowej, dzięki której powstaje między innymi warszawskie metro. Natomiast specustawa mieszkaniowa jest trudniejsza, co wynika z natury rzeczy.
Bo otwiera furtkę do działań deweloperom, a ci kojarzą się raczej z bezwzględnością w osiąganiu zysków. Ludziom to się nie podoba.
Zostałem zaproszony na dzielnicową Komisję Ładu Przestrzennego, gdzie omawiana była inwestycja przy Gdańskiej. Pani przewodnicząca komisji Donata Rapacka z zaciekawieniem wysłuchała to, co miałem do powiedzenia, po czym poddała pod głosowanie przygotowane wcześniej stanowisko wedle którego Żoliborz sprzeciwia się realizowaniu jakichkolwiek inwestycji „lex deweloper”. Odmienne zdanie miał radny Grzegorz Hlebowicz, który stwierdził, że każdy przypadek należałoby rozpatrywać indywidualnie. Myślę, że to jest dobry głos rozsądku. Niestety efektem stanowiska komisji jest prawdopodobnie negatywna opinia MKUA.
Może deweloperzy muszą wyciągnąć wnioski z ostatniego 10-lecia.
Mają dużo na sumieniu, podobnie jak architekci. Dzisiaj samo słowo deweloper nie kojarzy się pozytywnie, a to przecież to samo co inwestor, przedsiębiorca budowlany, budowniczy. Bez nich nie mielibyśmy gdzie mieszkać. Są przykłady, nawet na Żoliborzu, gdzie deweloperzy poszli po rozum do głowy. Tu mam na myśli choćby Żoliborz Artystyczny. Łatwo sobie wyobrazić to osiedle bez działań artystycznych. Inwestor stworzył miejsce nawiązujące do tożsamości Żoliborza upamiętniając na różne sposoby znanych mieszkańców Żoliborza i wypełnił je sztuką plastyczną.
Przeczytaj również: Deweloper marzy o pięciu piętrach. “Lokalizacja spełnia standardy, ale inwestycja jest niezgodna z planem”
Jaki scenariusz zakłada Pan w przypadku inwestycji przy Gdańskiej?
Nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że będzie czas na refleksję wśród ludzi, którzy zdecydują o tym wszystkim i zastanowią się na czym polega dobro społeczne. Nie ma projektów idealnych i takich, które nie wywołują kontrowersji. Budowanie domów jednorodzinnych w kwartale, który ma wyjątkowo dobry dostęp do komunikacji miejskiej jest z punktu widzenia ekonomii miejskiej stratą tego terenu. Miasto gęste jest także najbardziej ekonomicznym.
MKUA w swoim stanowisku docenia rozwiązania urbanistyczne między innymi za to, że udało mi się oswoić budynek przy ulicy Gdańskiej 3, który dziś góruje nad okolicą. W planie miejscowym usankcjonowano istnienie tego budynku, choć nie wystarczyło wtedy refleksji nad docelowym kształtem całego kwartału. Urbanistycznie ten budynek wymaga kontynuacji i starałem się zrobić ją jak najlepiej. MKUA ją doceniła. W związku z tym, skoro komisja jest pod wrażeniem, to dlaczego jest przeciwna? Ponadto zanim wniosek o ustalenie lokalizacji inwestycji został złożony, był dwukrotnie konsultowany w ramach wytycznych miejskich ze stołecznym Biurem Architektury i Planowania Przestrzennego. Rozwiązania podobały się, zostało to powiedziane. Mam nadzieję, że dzięki temu projektowi to miejsce będzie po prostu lepsze.
Napisz komentarz
Komentarze