Plac między Merkurym a żoliborskim urzędem jest dziś lokalnym centrum handlowo-usługowym. Część z przedsiębiorców w celu dostarczenia towaru wjeżdża na plac chodnikiem, co jest niezgodne z prawem. Jak pogodzić kwestię przestrzegania prawa z bezpieczeństwem oraz funkcjonowaniem lokalnych przedsiębiorców?
Punkty handlowe na placu przed Merkurym to małe lokalne przedsiębiorstwa. Znajdują się w nich piekarnie, antykwariaty z książkami, komis z ubraniami i warzywniak. Terenem administruje dzielnica.
Nieodłącznym elementem handlu są dostawy. By rozładować towar niektórzy wjeżdżają samochodem dostawczym na plac, który jest wyłączony z ruchu drogowego. Żeby to zrobić, muszą przejechać kilkadziesiąt metrów chodnikiem manewrując wśród pieszych.
- Od 30 lat handluje w tym punkcie – mówi pan z warzywniaka, który rozładowuje towar z zaparkowanego przed sklepem auta dostawczego. Wylicza, że jest tu już tak długo, że zapłacił za około 400 dzierżaw i daje ludziom prace. Jak twierdzi, na plac wjeżdża przez szlaban, który otwiera ochroniarz urzędu – to wynik ustaleń z urzędnikami sprzed 20 lat.
Zobacz też: Kasztanowce na Żoliborzu Południowym są zagrożone? Mieszkańcy organizują zrzutkę na pomoc drzewom
„Boję się, że zanim coś zrobimy dojdzie do wypadku”
O problemie podczas dzielnicowej Komisji Ładu Przestrzennego i Komisji Bezpieczeństwa i Infrastruktury dyskutowali radni Żoliborza. Szefowa Komisji Ładu Przestrzennego Donata Rapacka (Stowarzyszenie Żoliborzan) zaproponowała radnym projekt uchwały, wedle którego zostanie uregulowana kwestia dojazdu do pawilonów. Jedną z propozycji jest wyznaczenie ściśle określonych godzin dostaw. Przywilej wjazdu przez szlaban na plac miałyby otrzymać wyłącznie samochody o wskazanych numerach rejestracyjnych.
Jednocześnie zwrócono się o wyznaczenie miejsca postojowego na parkingu żoliborskiego magistratu dla dostawców. Ponadto, radni ujęli w projekcie uchwały stwierdzenie, „że sytuacja, w której przez cały dzień po chodniku mogą jeździć samochody dostawcze bezpośrednio zagraża bezpieczeństwu pieszych.”
Zobacz też: [Wideo] Zielony plac Wilsona jest odpowiedzią na deficyt zieleni w mieście
Jedną z takich sytuacji opisał podczas posiedzenia komisji radny Konrad Smoczny (MJN). Według jego relacji wycofujący samochód dostawczy omal nie rozjechał dziecka. – Boję się, że zanim coś zrobimy dojdzie do wypadku. Chodnik jak sama nazwa wskazuje jest do chodzenia – mówił żoliborski radny.
Sceptycznie do możliwości wjazdu na plac podchodził również radny Łukasz Porębski (MJN) podkreślając, że jest to niezgodne z przepisami o ruchu drogowym. W celu ukrócenia procederu postulował by pomiędzy ulicą Kątową a wejściem do metra ustawić słupki, zaś administracja urzędu nie powinna tolerować tego typu zachowań i nie powinna otwierać szlabanu na dzielnicowy parking, uniemożliwiając tym samym wjazd na chodnik.
Niższy czynsz dla tych, którzy chcą rozładować towar pod urzędem
Radny Grzegorz Hlebowicz (PiS) z kolei zaproponował by na tyłach urzędu wydzielić miejsca do rozładunku towaru i ustanowić dwa rodzaje czynszu. Tańszy, dla tych, którzy będą postępować zgodnie z prawem i będą rozładowywać towar w miejscu do tego wskazanym. Droższy - tym którzy chcą wjeżdżać autem dostawczym pod sam lokal. Pomysł radnego nie przekonał innych.
Szefowa Komisji Bezpieczeństwa i Infrastruktury Joanna Tucholska (PO) podkreśliła, że w tej sprawie do pogodzenia jest kwestia bezpieczeństwa, przestrzegania przepisów i funkcjonowania lokalnych przedsiębiorców. Jednocześnie rada zapytała o możliwość przebudowy przejścia na tyłach urzędu, gdzie do pawilonów można dojść schodami.
Co do możliwości przebudowy ścieżki odniósł się sam burmistrz Żoliborza Paweł Michalec, który stwierdził, że nie będzie deklarował się do przeprowadzenia tego typu inwestycji. Natomiast zapowiedział, że on i jego urzędnicy przeanalizują dokumenty i zobaczą co da się zrobić.
Zobacz też: Biblioteki na Żoliborzu otwierają się na czworonogi
Jedno drzewo mniej dla przejazdu aut
Dwa lata temu w ramach budżetu obywatelskiego na placu zrealizowano projekt polegający na nasadzeniu drzew i umieszczeniu ławek oraz koszy. By zostawić przejazd dla samochodów zrezygnowano z jednego drzewa. Wówczas, jak przypomniała autorka projektu i radna dzielnicy Marta Szczepańska zaproponowano by dostawy rozładować na parkingu przed urzędem i stamtąd dowozić je na wózkach do sklepu. W tamtym czasie handlowcy stanowczo sprzeciwili się ograniczeniu wjazdu.
Samochodem z towarem prosto pod sklep
Co do kwestii bezpieczeństwa, właściciel warzywniaka podkreśla, że ma prawo jazdy od 40 lat i zero punktów karnych, co ma świadczyć o jego przepisowej jeździe. Ponadto jak tłumaczy, przez cały ten czas nie doprowadził do niebezpiecznego zdarzenia, ani nie uszkodził żadnej płytki na placu.
Przed lokalem i w środku, wystawione są rzędy kilkudziesięciu skrzynek z warzywami i owocami. Innej możliwości niż podjechanie samochodem pod sklep, właściciel warzywniaka, który jest po łącznie trzech operacjach, w tym dwóch na nogi, nie widzi. Nie wyobraża sobie ciągnięcia wózka z towarem spod urzędu. – A co jak spadnie śnieg, albo będzie lał deszcz? Jak wtedy mam przewieźć towar? – pyta.
W rozmowie z "Gazetą Żoliborza" podkreśla, że w ostatnim czasie nikt nie rozmawiał z nim na temat rozwiązania kwestii dostaw. Wspominał tylko o dyskusji jego żony i córki z którymś z radnych za pośrednictwem Facebooka.
Zobacz też: Otwarcie Muzeum Wojska Polskiego na Cytadeli w tym roku zagrożone?
Napisz komentarz
Komentarze