Wakacje! Wreszcie! Dla tych, co ich kredyty krzyżują i nie mogą sobie pozwolić na częste i egzotyczne wyjazdy, mam dobrą wiadomość - Warszawa to kopalnia wspaniałych atrakcji, również takich, gdzie da się posmakować inność kulturową i światowy sznyt muzealniczy.
Wybrałam się wczoraj do Muzeum Etnograficznego, by na spokojnie przejść wszystkie ekspozycje, bez dzieci. Ten ogromny budynek, scheda po Towarzystwie Kredytowym, mieści w sobie labirynt doskonałych sal ekspozycyjnych na wielu poziomach i wymiarach.
Zbiory przeplatane są ekspozycjami stałymi i czasowymi. Zwiedzanie zaczynamy na parterze i płynnie, zmieniając poziomy odwiedzamy kolejne, bardzo ciekawe antropologicznie światy. Są od lat obecne wystawa strojów ludowych, czy polskich tradycji w charakterze niby skansenu. Ale po to fajnie pojechać gdzieś na wieś (etno parki są zarówno w okolicy Warszawy - w Sierpcu, Maurzycach, Łowiczu, Radomiu, czy dalej - w Klukach, Olsztynku czy Nowym Sączu).
Przeczytaj również: Pokolenie 40-latków na najgorszym urlopie w życiu w filmie “Fucking Bornholm”
Wyśmienita jest wystawa "Afrykańskie wyprawy, azjatyckie drogi", na której jest bardzo dużo ciekawych, multimedialnych, wyczerpujących informacji. Serdecznie pozdrawiam sułtana Kamerunu, który po polsku odpowiada na wiele pytań dotyczących jego kraju. Umarłam gdy powiedział, że w porze deszczowej jest tylko 20 stopni i zaczął szczękać zębami. Tak na poważnie, to antropologicznie, podobnie jak archeologicznie, Polska jest potęgą. Mamy na kartach historii ogrom wybitnych naukowców, którzy odważnie i wnikliwie odwiedzili i opisali świat.
Wartą uwagi jest niewielka, ale naładowana wiedzą sala o świętach żydowskich. Żeby prawica spuchła i pękła, to jest to kawał historii Polski, a judaizm był obecny w życiu codziennym naszych dziadków i pradziadków.
Bardzo polska jest ekspozycja Biblia Pauperum, gdzie poznajemy ludową interpretację biblii. Coś bardzo naszego, Maryja królową Polski, Jezus ukrzyżowany w Górze Kalwarii i te klimaty. Nie wyśmiewam, serio uważam, że to arcyciekawe spojrzenie i bardzo antropologicznie ważne.
Przeczytaj również: Filmowa podróż dookoła Francji. Rusza Przegląd Kina Francuskiego
Wspaniała jest sala doświadczalna Porządek Rzeczy. Ogrom przedmiotów, w idealnym porządku. Tematy to praca na roli, hodowla, zbieractwo, rybołówstwo, pszczelarstwo oraz rękodzieło i rzemiosło. Najstarsze zabytki pochodzą z połowy XIX wieku, najmłodsze obiekty to wyroby rzemieślnicze lub narzędzia wykonane samodzielnie w latach 70. XX wieku. To magazyn, który śmiało wkroczył w nowoczesność i obecnie korzysta też z nowych technologii. W cyfrowych ramkach można obejrzeć archiwalne zapisy wideo dokumentujące pracę zmagazynowanych przedmiotów, a w kiosku multimedialnym – fotografie obiektów, artykuły i zdjęcia na ich temat. Centralne miejsce zajmuje stół warsztatowy, przy którym można wyszukać każdy przedmiot z wystawy w elektronicznym inwentarzu zbiorów i przeczytać jego kartę w katalogu naukowym. Światło dzienne ujrzą też pozostałe tajniki pracy etnografa – kwestionariusze, notatki terenowe, opracowania i fotografie z badań.
Na zakończenie koreański minimalizm. Może odwiedzić tradycyjny koreański dom, a także ugotować posiłek, od którego zaczyna ssać w żołądku. Nie dziwne, wnikliwe obejrzenie każdej sali, zajmuje dobre w sumie lekką ręką trzy godziny.
Ethnomuseum słynie z doskonałej identyfikacji wizualnej, ale przede wszystkim bardzo ciekawych imprez towarzyszących wystawom. Tu zawsze jest oryginalnie i ciekawie. Polecam Wam warsztaty, filmy (mają kino), spotkania. Można nawet tkać dywany na krośnie.
Muzeum Etnograficzne znajduje się na ul. Kredytowej. Z Żoliborza można tu przyjść na piechotę (fajny spacer przez Park Krasińskich i Ogród Saski lub przyjechać metrem (stacja Świętokrzyska), tramwajem lub autobusem. W czwartki wstęp do muzeum jest darmowy. Na parterze znajduje się przegratka - Muzeum dla Dzieci, o którym napiszę Wam osobnego posta w przyszłym tygodniu. Jest tu również kawiarnia - Billy Konicek, w której poza doskonałą kawą, miłym wystrojem i wybitnymi pierogami z kimczi i kaszą gryczaną, jest mały sklep muzealny.
Przeczytaj również: “Infinite Storm” Szumowskiej i Englerta. Jak polski duet sprawdza się w amerykańskiej produkcji?
Napisz komentarz
Komentarze