Dziś zapraszam Was do kina na dobry, polski film. Często one nie wpadają w repertuar, ale się zdarzają. "Fucking Bornholm" to opowieść o pogubionych czterdziestolatkach, którzy podążają utartymi ścieżkami pozwalając sobie na chwilę refleksji nad życiem, co zaprowadza ich na różne granice.
Kto pamięta "Rzeź", z 2011 roku, gdzie dwie nowojorskie pary w teatralnym klimacie skaczą sobie do gardeł, bo ich synowie się pobili? To moim zdaniem jeden z lepszych filmów mechanizmu rodzicielstwa. Za małe lwiątka, jesteśmy w stanie wypruć żyły, nawet jak one już się ganiają po sawannie z hienami grając w chowanego.
Przeczytaj również: Grzegorz Damięcki żoliborzanin od pokoleń, aktor i… wokalista
Pozostało do przeczytania 65.8% tekstu