Spacerem z Żoliborza, całkiem miło, bo przez Nowe i Stare Miasto dotrzemy do Zamku Królewskiego w Warszawie. Jest on wizytówką stolicy, a jego historia wpisuje się prawdziwie wojenne dzieje miasta. Ja najbardziej zaczęłam cenić w jesienne dżdżyste dni snując się z wózkiem po mieście. Okazało się, że to genialna ścieżka spacerowa dla drzemiących bąbelków. Ale zanim przejdziemy do ekspozycji, trochę historii.
Zamek został wybudowany na miejscu grodu książąt mazowieckich. W 1526r. odbył się uroczysty wjazd króla Zygmunta Starego. W 1569 r. po przeniesieniu stolicy rozpoczęła się renesansowa przebudowa zamku. Najokazalszy zamek był w czasie panowania Stanisława Augusta i to z nim najbardziej wiążą się wnętrza i kolekcje i ciekawostki. 14 października 1773 r. dołączono do zamku Pałac pod Blachą. W okresie okupacji pruskiej, po III rozbiorze, Zamek Królewski w Warszawie uległ poważnej dewastacji.
W pierwszej połowie XIX w. wyburzono część przednich zabudowań w wyniku czego powstał plac Zamkowy, a na skarpie od strony Wisły wybudowano taras tzw. Arkady Kubickiego. Po upadku powstania listopadowego zamek stał się siedzibą namiestników cesarskich i gubernatorów. Najcenniejsze zbiory (Canaletto i Bacciarelli) zostały wywiezione do Sankt Petersburga, a wnętrza zamku były dewastowane.
Przeczytaj również: Kępa Potocka. Zakątek Żoliborza i Bielan do odpoczynku i rekreacji
W dwudziestoleciu międzywojennym pod kierunkiem Skórewicza i Szyszko-Bohusza przywrócono pierwotny wygląd zamku, a Związek Radziecki zwrócił wyposażenie i dzieła sztuki. Na zamku, dość bogato, rezydował prezydent.
We wrześniu 1939 r. spłonęły dachy zamku, a najcenniejsze zbiory przewieziono do Muzeum Narodowego. W kolejnych miesiącach symbol jasnych lat polskiej kultury i sztuki był systematycznie dewastowany przez hitlerowców, a w 1944 r. wysadzili oni jego mury. W 1947r. odbudowano Bramę Grodzką, a w pierwszych dniach 1971 r. podjęto decyzję o odbudowie zamku. Ukończenie prac było zwieńczeniem rekonstrukcji całego Starego Miasta. Obecna pięcioboczna bryła jest formą ze schyłku XVIII w. Dziś zamek jest otwarty dla publiczności i pełni funkcje muzealne.
Zwiedzanie można podzielić na parę wizyt, lub jedną dłuższą. Wnętrza zamku oraz kolekcja Lanckorońskich to moja ulubiona trasa spacerowa. Z dzieckiem poniżej 7 roku życia wejście jest 50 proc. tańsze! W zamku jest winda i nie ma progów. W tygodniu po wnętrzach buszują zwykle grupy szkolne zorganizowane, łatwo je ominąć. Na pierwszym piętrze spaceruje się przez 32 sale, których ściany obwieszone są obrazami, gobelinami i innymi atrakcjami.
Ulubione miejsca w Zamku Królewskim
Jako muzealnik jestem zwolenniczką opcji: "godzina wolnej sztuki". Mam swoje ukochane dzieła w zamku, dla których mogę wracać i wracać, patrzeć i patrzeć. Przede wszystkim sufit Baccierellego w sali Wielkiej. Pomieszczenie ma 321 m kw. i nad całą rozciągłością króluje plafon mistrza. Oczywiście zrekonstruowany, nie oryginalny.
Przeczytaj również: Plac Inwalidów. Kiedyś największy plac w Warszawie, dziś zielona ostoja
Drugim moim ulubionym miejscem jest pokój Canaletta, który został urządzony w 1777 r. według projektu Domenica Merliniego, dla pomieszczenia 22 obrazów dobrego malarza Warszawy. Namalował je na zlecenie Stanisława Augusta. Tyle dobra.
Trzecim ulubionym jest parterowa kolekcja Lanckorońskich i dwa obrazy Rembrandta: Uczony przy pulpicie i dziewczyna w ramie obrazu. Nie wiem jak inni, ale ja czerpię niebywałą przyjemność z dwóch rzeczy – po pierwsze jak widzę obraz, który znam z zajęć, po drugie kocham grać w zgadywanie świętych po atrybutach na obrazach. Obie sprawy muzeum w zamku mi zapewnia.
Ważną ekspozycją jest ta, która została poświęcona historii zniszczenia i odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie. Znajduje się w podziemiach, tuż przy szatni. Jest prawie w całości multimedialna, poznamy tu w przedstawioną w kompaktowy sposób historię budowli i jej mieszkańców. Zachwyca grafika - wszystko jest zrobione w formie ciekawego kolażu.
Obecnie, do 19 września, trwa czasowa wystawa Świat Rembrandta. Artyści. Mieszczanie. Odkrywcy. Rembrandt jest takim oczkiem w głowie zamku i na pewno czymś, czym można się chwalić w świecie. Wystawa ma poetycką narrację, jest pełna i naświetla w cudowny sposób realia i świat, w których żył jeden z bardziej znanych artystów na świecie.
Choć jest otwarty dopiero od 3 lat to już na stałe się wtopił w życie kulturalne i spacerowe stolicy. Mowa o ogrodach Zamku Królewskiego. Niegdyś był naturalnym zejściem z rezydencji królewskiej do Wisły. Dziś kończy się na krawężniku Wisłostrady.
Ewolucja Zamku Królewskiego. Każdy z królów miał wpływ na jego kształt
W średniowieczu właśnie tu tworzyła się Warszawa, a panowie na Mazowszu musieli mieć swoją oazę spokoju i odpoczynku. Poważniejsza rozbudowa ogrodu przypada na renesans i córkę królowej Bony, a zarazem żonę Stefana Batorego, Annę. Projektantem zielonego porządku w epoce Wazów był Zygmunt III, który zamieszkał tu na stałe i podjął budowlaną decyzję umocnienia pofalowanej skarpy.
Ogród Zamku Królewskiego stał się spójny z rezydencją i doliną Wisły. Została wybudowana wieża – altana, w której król miał gabinet z widokiem na trzy strony świata. Powstały nowe ścieżki komunikacyjne i przejścia. Ogród był pasją króla, który lubił osobiście sadzić drzewa i ich doglądać. W kolejnej epoce wybudowano galerię na arkadach, na dachu których znajdował się taras i wyjścia z królewskich pokojów. Rozkwieciło się i pokolorowało. Botaniczną eksperymentatorką była mieszkająca w zamku Ludwika Maria Gonzaga, królowa Polski i żona dwóch królów – Władysława IV i Jana II Kazimierza.
Przeczytaj również: Miasteczko urokliwych willi z jedynym na Mazowszu uzdrowiskiem. Felieton Podróżującej Rodziny
Przyszedł barok i przebudowy, zarówno zamku, jak i ogrodów. Inwestorami byli August II i III. Powstała reprezentatywna tylna elewacja, bajkowe tarasy, wykwintne balkony. Oczywiście my dziś oglądamy jedynie rekonstrukcję, ale właśnie tego czasu. Inspiracją była włoska sztuka ogrodowa – duże przestrzenie z symetrycznymi liniami. Gdy nastał August Poniatowski, władca chyba najbardziej z zamkiem kojarzony, włożył trzy grosze (albo siedem). Monumentalna symetria i regularność wkradły się na dobre i konsekwentnie. Wydzielono tu maneż, czyli królewską ujeżdżalnię konną i założoną szkołę rzeźbiarską – skulptornię. Na wąskim, górnym tarasie, podobnie jak dziś, królowały donice – kwitły tu cytryny i granaty, warzywa i oleandry.
Na kartach historii ogrodowych zapisał się również bardzo Kubicki. Jak mój syn miał 3-4 lata to mówił, że jego imię to Arkad. Miejską ulicę Boczną Kubicki ukrył pod podcieniami. Było to bardzo znakomite posunięcie, aż żal, że nie projektował nadwiślańskiej drogi po II wojnie. Ogrody Zamku Królewskiego były w pełni otwarte na rzekę. Roślinność się rozrosła, a nawet zarosła i sytuacja przypominała ówczesnym humanistom połać Semiramidy. Alejki były zorganizowane, ale bardzo różnorodne, co widzimy i dziś. Są reprezentatywne patelnie słoneczne, ale nie brakuje też misternie przyciętych (dba się o to trzy razy w roku) zacisznych zakamarków osłoniętych od wiatru i oczu na posiedzenie.
"Ten kto widział zdjęcia z równanego z ziemią placu zamkowego zrozumie, jak smutny był to widok "
Czasy rozbiorów to zaniedbanie i zarzucenie dobrych zwyczajów ogrodniczych. Wśród starannie dobranych botanicznych dzieł sztuki, zasadzono ogrom przysadzistych i ogromnych topoli, rozłożyste orzechy włoskie i właściwie krzaki owocowe – agrest, porzeczki i truskawki. Te działania całkowicie zaburzyły układ parku. Nie dbano o przycinanie strzelistych drzew, zrobiło się więc dziko. Ostatecznie w drugiej połowie XIX wieku, dość barbarzyńsko wzniesiono tu koszary i stajnie kozaków, wycinano kolejne drzewa.
Niepodległość to starania przywrócenia rangi i świetności. O ogrody dbał Kazimierz Skórewicz, kontynuator architektów klasycystycznych, podejmował próby uporządkowania. Powstał park angielski – regularny, parterowy z żywopłotami grabowymi. Arkady Kubickiego były zamurowane i nie podjęto się ich remontu.
Nadeszła wojna. Ten kto widział zdjęcia z równanego z ziemią placu zamkowego zrozumie, jak smutny był to widok. Po wojnie Ogrody Zamku Królewskiego włączono w obszar zieleni staromiejskiej, starano się organizować tam życie. Różnych granic sięgała fantazja projektantów, jednak nie miała ona podłoża historycznego.
Teraz, od 2019 r. ogrody są uporządkowanym, przecudownym parkiem, miejscem wydarzeń, spotkań i imprez. Musiano wyciąć wiele drzew i krzaków, by przywrócić dawną świetność i kształt, który był całkowicie zaburzone.
Przeczytaj również: Gdzie w upalne dni wybrać się poza Żoliborz? Felieton “Podróżującej rodziny”
Napisz komentarz
Komentarze