Kiedy ostatnio usłyszałeś pochwałę? Za co? Jak brzmiała? Jak zareagowałeś?
Kiedy Ty ostatnio kogoś pochwaliłeś: współmałżonka, współpracownika, kelnera, pielęgniarkę, ekspedientkę, nauczyciela, swoje dziecko? Jakich słów użyłeś? Jak zareagowała chwalona osoba?
Chwalenie – prosta czynność. Ale czy potrafimy chwalić tak, by chwalony czuł się pochwalony? Czy nasza pochwała motywuje?
Według Innego Słownika Języka Polskiego: „Pochwała to wyrażenie uznania lub podziwu dla jakiejś osoby, rzeczy, sytuacji.[…] Mówimy, że jakieś działanie lub postawy zasługują na pochwałę, jeśli uważamy je za słuszne”. Zatem, chwalenie to ZAUWAŻENIE. Zapewne powiesz: „Przecież chwalę, jak zasłuży”. A kiedy zasłuży? Czy gdy spełni twoje wymagania? Czy kiedy pokona swoją słabość, zrobi coś pod przymusem, ze strachu, a może, gdy zrobi coś z własnej inicjatywy, w dobrej wierze?
Jak chwalić?
Wielu rodziców uważa, że trzeba wszystko dokładnie tłumaczyć, że – mimo wykonania czynności – trzeba coś wytknąć. Zapomnijmy o długich przemowach. Krótki tekst jest usłyszany, długi ucieka z pamięci, myśl się rozprasza. Chwalony już nie pamięta, że coś zrobił dobrze, za to zapamiętał, że coś było źle i że była „tyrada”. Zakończmy pochwałę na samej pochwale, np.:
- „Umyłeś naczynia [kropka]”, zamiast: „No tak, umyłeś naczynia, ale nie domyłeś talerzy”.
- „Łóżko pościelone, brawo.”, zamiast: „Nareszcie pościeliłeś to łóżko, czy Ty zawsze musisz mieć taki barłóg?”.
- „Widzę porządek na biurku.”, zamiast: „No wreszcie jakoś to wygląda, ile się musiałam naprosić, żebyś raczył zrobić coś porządnie”.
Wyrzućmy zwroty „ty zawsze…” i „ty nigdy…”. Zbyt często zauważane jest to, co dzieci zrobiły źle lub czego nie zrobiły. Generalizujemy: „Ty NIGDY nie sprzątasz”, „Ty ZAWSZE masz brudne buty”. Początkowo dziecko broni się: „Jak to, przecież sprzątałem w sobotę”, „Nieprawda, w środę wyczyściłem buty”. Buntuje się: „To nie jest prawda”. Jeśli ciągle słyszy takie teksty, to zaczyna w nie wierzyć. Obniża się jego samoocena i bardzo trudno ją podnieść („po co mam się starać, i tak się nie uda / i tak jestem najgorszy / i tak nic nie umiem dobrze zrobić”).
Pochwała bez „ale”. Jeśli chcemy zmotywować do dalszej pracy, to powiedzmy np.: „Zaliczyłeś – świetnie. Nad czym jeszcze musisz popracować?”, „Ten materiał zaliczyłaś, bardzo się cieszę. W czymś potrzebna jest pomoc, czy dasz radę sama?”. „Świetna robota, mam nadzieję, że z zaliczeniem kolejnych partii też sobie poradzisz”.
Wbrew powszechnym opiniom, dzieci „trudne” powinny być częściej chwalone – za każde „zwykłe” zachowanie, przejaw dobrej woli i drobną zmianę na lepsze, bo wzmacniane jest to, co jest zauważane. Dzieci uczą się, co jest dobre, bo mają natychmiastowe potwierdzenie, że są na dobrej drodze. Zachwycamy się pierwszymi krokami rocznego dziecka, cieszymy się, gdy czterolatek umie wiązać sznurowadła. Czy tak samo cieszy nas, gdy ruchliwe dziecko siedzi spokojnie 15 minut, że dysgrafik napisał równo w liniach kilka liter? A przecież to wielka sztuka do opanowania i ciężka praca. Dla dziecka z zaburzeniami integracji sensorycznej jazda na rowerze to olbrzymi wyczyn.
Powiedz dziecku, co widzisz: „Cicho odstawiłaś krzesło”, „Umyłeś zęby”, „Widzę, że mnie słuchasz”, „Siedziałeś spokojnie 10 minut”, „Zaczekałaś na swoją kolej”, „Dałaś Madzi swoją zabawkę do zabawy”.
Kiedy dziecko uczy się zmywać naczynia, wtedy najpierw zrobi „potop”. To jakby naturalna konsekwencja nieumienia. Pochwalmy je za podjęcie próby, za chęć pomocy, bo jeśli zaczniemy od zwrócenia uwagi na bałagan, to nie zmotywujemy dziecka do dalszych prób, a wręcz przeciwnie – zniechęcimy do tego rodzaju działań. Doceńmy wkład pracy, dobre chęci („Sam to zmyłeś? Brawo!”, „Ależ mam pomocnika w kuchni”, „Bardzo się cieszę, że pomagasz”). Później po prostu wspólnie posprzątajmy. Wypracujmy schemat reagowania w trudnych sytuacjach: rozlanie farby, rozdarcie kurtki, wypadek na rowerze czy bójka: najpierw zauważenie dobrej strony danej sytuacji, później praca nad niedociągnięciem. Jeśli sprawa jest wyjątkowo trudna, prowadzi do poważnych konsekwencji, to warto przepracować ją np. na „drzewku decyzyjnym”. Nawet w najtrudniejszych sytuacjach utwierdzajmy dziecko w przekonaniu, że je kochamy i dlatego, chcąc jego dobra, trzeba zrobić to czy tamto (najlepiej by było, gdyby do stwierdzenia, co trzeba zrobić, dziecko doszło samo). Mówmy „dziękuję”.
Ważny jest ton wypowiadanej pochwały. Dzieci wyczują, czy chwalimy szczerze, czy nie. Gdy chwalimy z przesadną ekscytacją i egzaltacją – dziecko nie uwierzy w pochwałę, stwierdzi, że na nią nie zasłużyło.
Wieczorem podsumujmy dzień – wyciągamy wszystkie pozytywne zdarzenia, od drobnych/nieistotnych, do wielkich. Początkowo trzeba dziecku podpowiadać, bo dzieci, szczególnie te o zaniżonej samoocenie, mogą mieć z tym problem.
Zauważajmy każdą pozytywną ocenę. Pamiętajmy: dwójka jest oceną zaliczającą, więc też jest pozytywna. Jedne dziedziny są łatwiejsze, inne trudniejsze. Zdobycie pozytywnych ocen z jednego przedmiotu nie nastręcza trudności, a z innych – samo zaliczenie jest wyczynem okupionym ciężką pracą.
Poza słowami
Pochwała nie musi być wypowiedziana. Wystarczy prosty gest: uśmiech, przesłanie buziaka, bicie brawa, położenie ręki na ramieniu, poklepanie, przytulenie. Nauczmy dzieci takich form pochwały, gdyż mogą one mylnie je odczytywać i źle interpretować.
Dla młodszych dzieci załóżmy Album osiągnięć. Gromadźmy w nim dyplomy, wyróżnienia. Wypisujmy kolejne osiągnięcia i właściwe zachowania. Taki dowód rzeczowy bardzo pomaga dziecku w budowaniu jego samooceny, w uwierzeniu, że umie, robi coś dobrze.
Dziecko może zbierać punkty, które będą wymieniane na nagrody czy kieszonkowe. Punktami mogą być pieczątki („gra w oczko”), szklane kulki, zamalowywane elementy obrazka (punktowąż, kolejka z wagonikami, puzzle) – wszystko zależy od naszej wyobraźni. Nagrodą może być wszystko, co jest powyżej podstawowych potrzeb (nawet wybór jogurtów, kredek, drobne przedmioty, czas na zabawę z rodzicem, dodatkowy czas na ulubione zajęcie dziecka). Początkowo punkty powinno być łatwo zdobyć. Z wiekiem dziecka system trzeba zmieniać. Podstawowa zasada – punkty czy nagrody zdobyte nie ulegają zabraniu w przypadku nieprzestrzegania zasad. Zdobyte punkty są nagrodą, brak przyznania punktu jest konsekwencją.
W każdym człowieku jest dobro, trzeba tylko nauczyć się je widzieć. W każdej sytuacji, nawet bardzo trudnej, jest coś dobrego. Nie bójmy się chwalić. Róbmy to jednak szczerze. Wzmacniajmy prawidłowe zachowania. Zauważajmy przejawy dobra. Uczmy też dziecko szukania dobrych stron. Będzie łatwiej i przyjemniej, a równocześnie wzmocnimy samoocenę dziecka. Uśmiech i dobre słowo mają większą moc niż strach i gniew.
Napisz komentarz
Komentarze