W drugim odcinku cyklu zaproponuję wyjazd w zupełnie innym kierunku, choć również do miasta średniowiecznego. Otóż zachęcam w te ostatnie ciepłe dni sezonu do wyprawy do Pułtuska, zwanego Wenecją Mazowsza. Nazwa ta oczywiście jest znacznie przesadzona, ale rzeczywiście miasto leży nad brzegiem Narwi, a przecina je kilka niewielkich kanałów. I to właśnie rodzinne wycieczki kajakami są główną atrakcją Pułtuska.
Wypożyczamy kajak z przystani „Keja”, znajdującej się na brzegu Narwi, a po kilku zanurzeniach wiosła w tej rzece, wpływamy w pobliski kanałek, który wiedzie nas wzdłuż ulicy Nadwodnej do centrum miasta. Nad kanałkiem pochylają się drzewa, mijamy liczne, drewniane łodzie mieszkańców, przycumowane do brzegu, na którym o pierwszeństwo w liczności biją się koty i kaczki krzyżówki. Przepływamy pod kilkoma mostkami ozdobionymi donicami ze swojskimi pelargoniami i skręcamy w prawo na rozwidleniu, by po chwili dotrzeć do zupełnie nieoficjalnej przystani, koło której znajduje się pizzeria. Atrakcją jest przybijanie do brzegu i zabezpieczanie kajaka przed odpłynięciem, czego nie ułatwia nam żadna infrastruktura. W nagrodę można zamówić nieprawdopodobnie wielką pizzę rodzinną, pod którą rodzina może schować się przed deszczem. Tym samym kanałkiem, wzdłuż ulicy Młodzieżowej, dopływamy do Narwi i płynąc z prądem wracamy do wypożyczalni. Krótka (1,5 godziny dla leniwych) trasa jest atrakcyjna przede wszystkim dla rodziców z mniejszymi dziećmi. Aby przedłużyć przyjemność, można po wypłynięciu na Narew przepłynąć ją w poprzek i zaszyć się w cudownym gąszczu szuwarów i dzikiej mięty, w których kryją się w pełni przepływalne trasy wodne.
Samo miasto nie jest współcześnie zbyt atrakcyjne. Najciekawszy obiekt to XV-wieczny zamek, rozbudowywany przez biskupów płockich do XVI w., a następnie niszczony podczas kolejnych wydarzeń: potopu szwedzkiego, drugiej wojny północnej, insurekcji kościuszkowskiej, wojen napoleońskich i II Wojny Światowej. Odbudowano go w aktualnej formie w 1989 roku i przeznaczono na Dom Polonii, co sprowadza jego funkcję do hotelu.
Pułtusk ma swoje „naj” w architekturze europejskiej. Otóż rynek miejski, mierzący 380 m długości, jest najdłuższym na kontynencie. Jego atrakcyjność wizualna jest znikoma –znajduje się tu ogromny parking. W wakacje odbywają się tu mniej lub bardziej przaśne imprezy masowe.
Dla miłośników architektury sakralnej Pułtusk oferuje kilka obiektów, a wśród nich prawdziwą perełkę, a mianowicie ufundowaną w 1449 r. bazylikę kolegiacką Zwiastowania NMP. Przebudowana przez Jana Baptystę z Wenecji w XVI w. w stylu renesansowym, jest obiektem wartym zobaczenia. Według mnie równie atrakcyjnym z punktu widzenia wycieczki rodzinnej miejscem, znajdującym się także przy rynku, jest lodziarnia, obklejona kolorowymi, rażącymi oczy estety reklamami asortymentu, gdzie przez okienko można zamówić kompletnie nie ekologiczne, pełne glutenu i całkowicie pozbawione pierwiastka wegańskiego przepyszne lody z niespotykanymi dodatkami. Jakimi - sprawdźcie sami!
autor: Michał Lehr-Kowalski
Napisz komentarz
Komentarze