Znajdujemy się w okolicy postprzemysłowej, mało zachęcająco wyglądającej, chyba że potrzebujecie umyć samochód w myjni ręcznej usytuowanej tuż przy warsztatach samochodowych.
Jest jednak miejsce, które przyciąga spojrzenia w tym mało atrakcyjnym otoczeniu szyldem iście włosko brzmiącym – Trattoria Flaminia. Spore wnętrze, wysoki sufit, duże okna dające sporo światła i minimalistyczny wystrój, a jednak jest mi tam dobrze, bo przytulnie.
Lubię włoską kuchnię, mam już na Żoliborzu swoje ukochane miejsce, które jak dotąd zaspokajało moje potrzeby w tym aspekcie w 100%, czy nadal tak będzie?…
Niedzielny obiad rodzinny, dorośli, dzieci, spore zamieszanie, wprowadziliśmy prawdziwie włoski klimat. Obsługa okiełznała nas dość sprawnie, choć przyznam, że czekaliśmy długo na przyjęcie zamówienia (w lokalu był komplet gości). Karta dań w mojej ocenie jest zbyt rozbudowana, mamy do wyboru cztery zupy, czternaście past, a nie możemy zamówić klasycznego spaghetti bolognese, mała wpadka na dzień dobry (dzieciaki niezadowolone). Jeśli chodzi o dzieci, wybór padł na farfalle z szynką, groszkiem i śmietaną, dla starszeństwa bardziej klasycznie - filet z indyka w sosie winnym z kaparami i pomidorkami koktajlowymi, trippa alla romana, czyli flaki po rzymsku, dla wszystkich oczywiście również pizza, klasyczna i na ostro.
Kiedyś już pisałam o „pizzy pod blokiem”, że to wyjątkowo wygodne danie i jeśli jest dobre, to restauracja będzie cieszyła się powodzeniem. W przypadku Flaminii pizza może stać się jej wizytówką. Pyszne, cienkie ciasto, gorąca, chrupiąca, wprost włoska w smaku i wyglądzie. Jedzcie pizzę, ale nie zamawiajcie dzieciom makaronu z szynką i groszkiem bo jest ryzyko, że wyląduje na podłodze To niestety nieudana zamiana, spaghetti bolognese być musi i nic go nie zastąpi, no, chyba że indyk, którego babcia zamówiła z opiekanymi ziemniaczkami. Smaczny, świeży kawałek mięsa w aromatycznym kaparowym sosie z pomidorkami koktajlowymi, godny polecania. Dla bardziej wymagających flaczki po rzymsku to danie o tyle niespełniające wymagań, że zwyczajnie rozgotowane i „zaciągnięte” mąką. To zły wybór.
Wróćmy zatem do pizzy, która obiecuje nam wiele więcej od kuchni Flaminii i nie zamierzam poddać się w jej testowaniu. W smaku pizzy jest pasja, czuć smaki śródziemnomorskie. Śmiem wierzyć, że w tak obszernej karcie dań muszą być jeszcze inne propozycje, w których szef kuchni oddaje to, co go inspiruje we włoskiej kuchni, a zarazem to, co obiecuje nam w swojej pizzy.
Póki co, mam nadal swoją ulubioną restaurację po drugiej stronie ul. Krasińskiego.
Napisz komentarz
Komentarze