Kawiarnia uznana za jedną z najlepszych w Warszawie. Na ścianach prezentuje unikatową sztukę i design. Przy stolikach – miejsce spotkań z lokalnymi twórcami. Wieczorny spot na miłosne rendez-vous, a w weekendy lokal zapełniany przez spragnione pysznego śniadania rodziny. Fawory.
Ile lat działają Fawory?
Joanna: Chyba już będzie pięć.
Skąd pomysł na otworzenie kawiarni, i to na Żoliborzu?
Bartek: To wynikało z potrzeby własnej, na kawę jeździliśmy do Centrum, a lokal Faworów kłuł w oczy piękną witryną. Plus wieloletnia miłość do kawy i chęć podzielenia się tym.
Joanna: Pomysł wziął się z tego prostego faktu, że w kawiarni bardzo przyjemnie się siedzi. Można coś robić przy okazji, można nic nie robić. Taki trochę bezczas. Siedzieć, patrzeć, pić kawę z wolna – to moja ulubiona forma spędzania czasu w kawiarni. Prywatny czas na bycie. Lubię też to, że kawiarnia to taka wspólna przestrzeń. Każdy coś do niej wnosi. Jest taka, jak ludzie, którzy w niej bywają. Taka przestrzeń, żeby się chciało przychodzić, nawet jak jest zimno i pada. I to jest chyba najważniejsza funkcja kawiarni – łączenie ludzi. Uwielbiam jak ludzie się poznają w Faworach, coś potem wspólnie robią, tworzą. Rozrasta się sieć sąsiedzka. Żoliborz jest do tego idealny. Bardzo tu dużo ludzi, którzy żyją ciekawie, są otwarci, towarzyscy, kreatywni. Zresztą, mieszkamy tu i uwielbiamy Żoliborz.
Czyli wcześniej nie zajmowaliście się gastronomią?
Joanna: Ja pracowałam w TVP Kultura.
Bartek: Wcale, po jakimś krótkim flircie z korpo włóczyłem się po świecie, m.in. żeglowałem po Atlantyku, Karaibach, eksplorowałem Andy, pomieszkiwałem w Buenos Aires, Nowym Jorku i Berlinie, a po powrocie do Warszawy zamieszkałem na Żoliborzu i zacząłem robić meble. I żeglować zawodowo przez kilka miesięcy w roku.
Jak powstał koncept Faworów?
Joanna: Usiedliśmy przy stole z naszymi wspaniałymi przyjaciółmi (Marcin, Borys – pozdrawiamy!) i wyszło z tego, że otworzymy coś na kształt baru prasowego – z gazetami wiszącymi na ścianach na długich kijach. Wszyscy będą siedzieć, pić kawę i czytać… he he. Później koncept ewoluował. Wymyśliliśmy, że Fawory to ma być swobodne miejsce, w którym wszyscy nasi znajomi czuliby się jak u siebie. A później wszystko zadziało się samo. Stworzyli je ludzie, którzy tam przychodzą, no i oczywiście ci, którzy tam pracują. To fantastyczna ekipa. Trochę szalona.
Bartek: Z jednej strony, złożyła się na to mieszanka miejsc, które polubiliśmy w różnych miastach, w których przyszło nam mieszkać. Fascynująco zaczęło się robić jak zrobiliśmy przegląd warszawskich palarni i odkryliśmy świat kaw speciality, czyli kaw wysokiej jakości, palonych metodą rzemieślniczą. Wcześniej sam kupowałem zwykłą kawę włoską w sklepie i zaparzałem ją w kawiarce, a tu nagle takie bogactwo smaków. Z drugiej strony, nałożyła się nasza praktyka kulinarna, wegetarianizm, kuchnia pięciu przemian, zdrowe odżywianie. Ale tak naprawdę, to w sumie nic oryginalnego, podczas jakichś targów gastro słyszałem, że badania wykazały, że to takie dość powszechne marzenie: otworzyć kawiarnio-galerię.
Jak dziś postrzegacie miejsce Waszej kawiarni na mapie Żoliborza?
Joanna: Nareszcie jest jakaś mapa! Bardzo jesteśmy zadowoleni, że tyle się dzieje.
Bartek: Mi się bardzo podoba, że tu na odcinku między Pl. Inwalidów a Gen. Zajączka zrobiło się takie zagłębie gastronomiczne Żoliborza i cieszę się że, Fawory mają w tym swój udział.
Kilka dni temu otworzyliście nową kawiarnię w Kinie Elektronik. Czego możemy spodziewać się w „Nowej Fali“?
Bartek: Nowa Fala to zdecydowanie miejsce, w którym można napić się dobrej kawy, ściągamy kawy z najlepszych warszawskich palarni. Ponadto, z racji, że jest tam niezłe zaplecze, mamy tam m.in. piec, będziemy tam podawać rano świeżo wypiekane skonsy, a w okolicy lunchu flamy, czyli tartę flambée pochodzącą z Alzacji.
Sama kawiarnia jest ulokowana w dość sporej przestrzeni holu kina, ale tak ją zaprojektowaliśmy, że mimo to jest dość przytulnie i wygodnie, więc można się tam poczuć swobodnie, a jednocześnie schować się od zgiełku ulicy; przed kinem jest parking, więc odpadają problemy z parkowaniem.
Do tej pory to miejsce nie miało zbyt wiele szczęścia i nie zaistniało na gastronomicznej mapie dzielnicy. Czy „Nowa Fala“ ma być typową kafeterią przykinową, czy będzie atrakcyjna dla szerej grupy klientów?
Joanna: Bardzo nam się podoba zestawienie kawy z kinem. Kawa od zawsze łączy się z filmem, z procesem twórczym, dyskusyjnym. To bardzo dobry duet. Kawiarnia w kinie to taki pomysł na ominięcie całej sprawy z popcornem i colą. Można zjeść domowe ciasto, prażone migdały czy wypić dobrą kawę. To się łączy z dobrym kinem. A w Elektroniku jest naprawdę uważnie wyselekcjonowany repertuar (kino to weszło właśnie do europejskiej sieci kin studyjnych Europa Cinemas). Są tam festiwale, mnóstwo pokazów przedpremierowych, teatry telewizji, etiudy dyplomowe studentów. Na miejscu jest Warszawska Szkoła Filmowa, której studenci to bardzo duże i aktywne twórczo grono. Wszystko to tworzy ciekawą społeczność i naprawdę warto zajrzeć do Elektronika, żeby sobie posiedzieć przy kawie, wybrać się na film albo spotkanie z twórcą i dyskusję. Polecam każdemu.
Zarówno w Faworach, jak i w „Nowej Fali“, zwracają uwagę nietypowe, piękne meble. Skąd się wzięły?
Bartek: Jeśli chodzi o projekt wnętrza i mebli do Nowej Fali, to chciałem, aby całość była dość spójna i wpisała się w modernistyczny budynek. Zresztą, poza zapleczem, kolory i oświetlenie sali były już narzucone, dlatego też jest tam dużo drewna, bo zależało mi, aby tą przestrzeń ocieplić przy zachowaniu jej stylu. Fawory to raczej wyraz moich osobistych fascynacji. Bardzo lubię łączyć drewno i metal, w obu miejscach jest sporo sklejki, bo uważam, że to świetny, trwały materiał, w pewnym sensie już klasyczny, bardzo lubię jego warstwową fakturę. Samo wyprodukowanie mebli jest etapowe, współpracuję z bardzo dobrymi warszawskimi rzemieślnikami, niektóre elementy robię sam, a niektóre zlecam.
Czy to znaczy, że można je kupić?
Bartek: Jestem w trakcie tworzenia sklepu internetowego z meblami, będą tam moje projekty, ale też moich znajomych, którzy robią piękne i trwałe rzeczy.
Bardzo dziękuję za rozmowę i do zobaczenia w „Nowej fali“!
Napisz komentarz
Komentarze