Zachwyciła mnie pewna fotografia. To kadr wykonany przez Grzegorza Błachutę, opublikowany na Facebooku. Fotograf tak go podpisał: „Onegdaj na Kasprowym... Przyznam szczerze, że kadr ten powstał w wyniku „błędu”, jaki popełniłem podczas długiego naświetlania z filtrem ND... Przekręciłem pierścieniem ogniskowej myśląc, że migawka już się zamknęła, w związku z czym nałożyły się na siebie niejako dwa kadry”.
Początkowo skomentowałam krótko: „W wyniku błędów doszło do powstania wielu odkryć i wynalazków. A tu błąd przekształcił się w artystycznie klimatyczny obraz”. Gdy napisałam te słowa, zaczęła mi świtać myśl, którą rozwinęłam, udostępniając kadr: „Pozytywy błędu? Są! Uczenie się na błędach. Wynalazek w wyniku błędu. Odkrycie w wyniku błędu... A tu proszę - Grzegorz Błachuta w wyniku błędu stworzył aparatem fotograficznym taki klimatyczny kadr. Prawda, że jest piękny?”.
Zaczęła kiełkować mi myśl, by rozwinąć temat, pochylić się nad błędem, pooglądać go, poszukać, czy błąd zawsze jest błędem, czy często z błędu rodzi się coś pięknego, wspaniałego, dobrego, miłego, oryginalnego...
Podzieliłam się pomysłem z moją znajomą. Jej też temat wydał się wart rozwinięcia. Napisała mi: „Życie uczy wielu rzeczy. Takie proste słowa, a wpadną i już jest co rozwinąć”.
Przejść przez życie bez popełnienia błędu? Niemożliwe. Błędy mogą być drobne, bez większego znaczenia, ale także poważne, wręcz katastroficzne. Całe szczęście nie każdemu przydarzy się błąd rujnujący życie, za to drobne z pewnością.
Błędy zdarzają się nam codziennie. Błędnie postawiona stopa może spowodować potknięcie się, skręcenie, a nawet złamanie kostki.
Błędnie użyte słowo powoduje lapsus językowy, zmianę sensu zdania (np. czymś innym jest „optować” niż „oponować”), czy też może kogoś obrazić (np. już kultowy przykład źle użytych słów w języku rosyjskim: „Kakaja u Vas krasnaja roża! - Jaką ma Pani czerwoną mordę! Zamiast: Kakaja u Vas krasiwaja roza! - Jaką ma Pani piękną różę!”).
Błędnie wykonany gest może być odmiennie od naszych zamierzeń zrozumiany (np. różnice w kręceniu głową na „tak” i „nie”). W obcych dla nas kulturach szczególnie łatwo można popełnić faux-pas lub narazić się na poważne nieprzyjemności. Na przykład, gest „kółka” w wielu krajach oznacza „OK”, natomiast w Japonii może być odebrany jako żądanie łapówki; w Grecji tak określi kogoś jako homoseksualistę, a w Turcji, na Malcie i w Ameryce Łacińskiej – jako „dupka”, w Brazylii zaś oznacza organy płciowe.
Zatem – nasuwa się uogólnienie – unikajmy błędów, błędy są porażką!
Tylko…
Gdyby nie błąd Krzysztofa Kolumba, który zamierzał dopłynąć do Indii, to nie odkryto by Ameryki. Nie powstałoby też określenie „Indianie”.
A penicylina – antybiotyk odkryty przez zapomnienie? Fleming, który eksperymentował na kulturach bakterii, często zostawiał je przez dłuższy czas na biurku. Regularnie sprawdzał ich stan i szukał niezwykłych zjawisk. Jedna z takich kultur przez przypadek nie została przykryta, gdy Fleming wyjechał na trzytygodniowe wakacje. Po powrocie zauważył on, że na tej płytce bakterie, znajdujące się w bezpośredniej bliskości pleśni, zostały zniszczone. Fleming zrozumiał, że jego błąd stał się niezwykle ważnym dla medycyny odkryciem.
Gdyby nie błędna próba Bottgera, alchemika króla polskiego Augusta II, to nie byłoby porcelany. Alchemik, naciskany przez zadłużonego króla, poszukiwał sposobów wytwarzania złota. Przez przypadek odkrył obecność kaolinu, niezbędnego do wytworzenia porcelany, w mączce używanej wówczas do pudrowania peruk.
Lubicie jogurt, zsiadłe mleko, kiszoną kapustę czy kiszone ogórki? One też są „błędem”, w niektórych krajach nasza kiszona kapusta uznawana jest za zepsutą.
Czy kłótnia z mamą o zbyt głośne słuchanie muzyki jest błędem? Czy może być zaczątkiem wynalazku? Przekonał się o tym Grand Wizard Theodore, który - chcąc zatrzymać melodię - przyłożył dłoń do grającej płyty. W ten właśnie sposób narodził się scratch, czyli brzmienie powstające poprzez zadrapanie płyty winylowej.
Często rodzice chowają się przed dziećmi ze swoimi nastrojami, emocjami. Uważają, że tak jest lepiej, że uzewnętrznienie emocji jest błędem, że dziecko „ma czas”, „nie zrozumie”. Ale czy mają rację? Dzieci uczą się życia. Są bacznymi obserwatorami, uczą się przez działanie. Jak ma się nauczyć rozpoznawania emocji, gdy ich nie widzi u innych? Jak ma nauczyć się reagowania na nie? Jak ma nauczyć się „wychodzić” z nich, jeśli nie zobaczy dobrego wzorca? Warto wykorzystać domowe sytuacje do pokazania emocji, nazywania ich i wytłumaczenia dziecku w prostych słowach: „jest mi bardzo smutno, bo... i dlatego płaczę”, „jestem zachwycona…, szczęśliwa…, zdenerwowana..., zmartwiony..., dumna…, zaskoczona…, zadziwiona…, zły…., rozżalona…”. Nie ma złych emocji.
Czy przyznanie się do błędu jest błędem? Bardzo często, gdy popełnimy jakiś błąd – np. podczas zatrzymania na drodze, czy gdy przyłapie nas ktoś na podjadaniu – to usiłujemy wyłgać się: „nie zauważyłem”, „oj to tak troszkę tylko”... Umniejszamy, bagatelizujemy, a czasami wręcz negujemy. A czy tego samego oczekujemy od dziecka? No właśnie… Dziecko ma się przyznać i przeprosić. A może warto przyznać się do błędu? Dzieci najlepiej uczą się przez przykład. Nie stracimy autorytetu, gdy pokażemy, że każdy, także rodzic, nauczyciel, dowolny dorosły, może się pomylić, może popełnić błąd. Udowodnimy, że zasady obowiązują wszystkich, także dorosłych, i że przyznanie się do błędu nie jest porażką, tylko zasadą ogólną. Warto zatem przyznać się do błędu, zademonstrować jak należy się zachować i jak rozwiązać problem. Wszak, jak powiedział Seneka Starszy: Errare humanum est (Błądzić jest rzeczą ludzką).
Zatem - czy błąd zawsze jest błędem?
Napisz komentarz
Komentarze