W tym artykule przeczytasz o:
- budżecie obywatelskim
- spadku zainteresowania w mieście i dzielnicach
- przyczynach kryzysu
- konieczności reform
W tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego na zgłoszone projekty miejskie i dzielnicowe zagłosowało w sumie około 76 tys. mieszkańców. W ubiegłym roku w głosowaniu wzięło udział ponad 85 tys., w 2022 roku - ponad 88 tys., a w 2021 - aż 93 tys. warszawiaków. Trend spadkowy widać również wśród liczby łącznie dopuszczonych do głosowania w całej Warszawie projektów W tym roku było ich 1183. To wprawdzie nieco więcej niż rok wcześniej - 1138, ale znacznie mniej niż w poprzednich latach. W 2022 roku w głosowaniu brało udział 1327 projektów, a w 2021 aż 1429.
Spada liczba projektów miejskich...
Na 86 projektów ogólnomiejskich w tym roku głosowało nieco ponad 75 tys. mieszkańców, podczas gdy rok wcześniej na 118 projektów głosowało ponad 84 tys. warszawiaków, a w 2022 roku na 129 projektów zagłosowało ponad 86,5 tys. ludzi. Spadek zainteresowania widać też analizując zwycięskie projekty zgłaszane jako miejskie. W tegorocznym głosowaniu najlepszy wynik zebrał projekt, na który oddało głos niespełna 25 tys. mieszkańców, w zeszłym roku do zwycięstwa potrzebne było ponad 27 tys. głosów, w 2022 roku niecałe 33 tys., a w 2022 prawie 41 tys.
W rzeczywistości liczba głosujących na miejskie i dzielnicowe projekty jest zapewne jeszcze niższa, bo przecież każdy mieszkaniec może zagłosować na 15 projektów dzielnicowych w wybranej dzielnicy oraz 10 projektów ogólnomiejskich.
Spada zainteresowanie na Żoliborzu
Mieszkańcy Żoliborza zgłosili w tym roku do budżetu obywatelskiego 61 projektów, a do głosowania dopuszczonych zostało 46 pomysłów. Z 61 pomysłów zgłoszonych na Żoliborzu, 13 zweryfikowano negatywnie, a 2 projekty wycofali sami autorzy. Od negatywnej oceny odwołało się 4 autorów i w 2 przypadkach oceny zostały zmienione na pozytywne.
W tym roku na projekty dopuszczone do głosowania w żoliborskim budżecie obywatelskim zagłosowało niewiele ponad 3 tys. osób. To wprawdzie podobna liczba jak w poprzednim roku, ale warto zauważyć, że jeszcze w 2021 roku na 67 dopuszczonych do głosowania dzielnicowych projektów zagłosowało niemal 4,7 tys. żoliborzan. Zatem na przestrzeni ostatnich kilku lat liczba głosujących spadła na Żoliborzu o ponad 35 procent.
Tymczasem kwota do rozdysponowania między zwycięskie projekty stale rośnie. W tym roku w całej warszawie budżet wyniósł 105,7 mln zł i był wyższy o 4 mln zł od ubiegłorocznej sumy. Środki przeznaczone na realizację budżetu obywatelskiego na Żoliborzu na 2025 rok to ponad 2.1 mln. zł. Wniosek nasuwa się sam. Coraz mniejsza liczba głosujących decyduje o podziale coraz wyższej kwoty.
Budżet w kryzysie
Spadek zainteresowania głosowaniem na projekty zgłaszane w ramach budżetu ma zapewne więcej niż jedną przyczynę. Jedną z nich jest zapewne rozmycie się w politycznym krajobrazie niegdyś wyrazistych ruchów miejskich. To w dużej mierze właśnie aktywiści domagając się większej partycypacji w rządzeniu miastem, a także oddania mieszkańcom decyzji na co wydawać pieniądze doprowadzili do utworzenia warszawskiego budżetu obywatelskiego, który w ciągu ostatniej dekady wrósł w miejską świadomość i stał się stałym narzędziem partycypacji mieszkańców w decydowania o wydatkach publicznych.
Tyle, że od tamtego czasu sporo się zmieniło. Po pierwsze sami miejscy aktywiści, którzy budżet obywatelski niejako współtworzyli w znacznej części jako urzędnicy - radni miejscy, czy dzielnicowi stali się dysponentami publicznych pieniędzy. I także oni przyłożyli rękę do wykształcenia się dominującego dziś modelu budżetu obywatelskiego, który z rzeczywistą partycypacją mieszkańców ma coraz mniej wspólnego. Z budżetu obywatelskiego zaczęły korzystać rozmaite niedofinansowane miejskie i dzielnicowe instytucje, dla których stał się ów obywatelski w założeniu budżet narzędziem zdobywania środków na działalność. I tak biblioteki, instytucje kultury, szkoły, placówki oświaty czy ochrony zdrowia korzystając z wsparcia rodziców uczniów, bywalców, pacjentów co roku składają mnóstwo projektów o dofinasowanie zakupów, remontów, czy bieżącej działalności, co przecież znajduje się w zadaniach budżetowych urzędów dzielnicy lub miejskiego ratusza. Także całkiem sporo projektów dotyczących zagospodarowania przestrzeni publicznej, remontów drogowych, czy zieleni to tak naprawdę upychanie w budżecie obywatelskim pozycji, które powinny być finansowane z budżetu miejskiego lub dzielnicowego. Wygodniej przecież załatwić np. pilny, ale mało spektakularny remont wykorzystując budżet obywatelski niż finansować go z własnych środków, które można potem przesunąć na inwestycje, które wszyscy zauważą i może dzięki temu znowu zagłosują. W ten sposób także rękami radnych, którzy składają znaczną część projektów w ramach budżetu obywatelskiego, urzędy chcą załatwić sprawy, na które powinny wygospodarować własne środki. To chyba największa patologia dzisiejszego budżetu obywatelskiego. Bo jaki on obywatelski, skoro tak wiele wniosków służy w gruncie rzeczy przekładaniu pieniędzy z budżetu obywatelskiego do dzielnicowego albo miejskiego. Zgoła nie takie były założenia budżetu obywatelskiego. To z potrzeb mieszkańców, a nie z poruczenia dyrektorów instytucji publicznych i radnych miały wynikać oddolne, sąsiedzkie projekty lub najpilniejsze potrzeby w zakresie inwestycji czy remontów.
Reformy konieczne od zaraz
Dlatego budżet obywatelski w Warszawie domaga się pilnej reformy. Po pierwsze trzeba by wykluczyć zeń wnioski dotyczące instytucji publicznych domagających się pieniędzy na skądinąd potrzebne wydatki, które jednak powinny być realizowane z innych źródeł. Być może wyjściem byłoby także przewartościowanie projektów, zaostrzenie kryteriów ich oceny i eliminacja tych, które pokrywają się z zadaniami dzielnicowych i miejskich instytucji. Owszem, projektów autentycznie obywatelskich, potrzebnych i sensownych było w tej edycji budżetu obywatelskiego całkiem sporo, ale wobec stosowanych nagminnie praktyk ludzie przestali czuć, że to jest naprawdę ich budżet, przestali się z nim identyfikować. I żadne zachęty, takie jak zorganizowana w tym roku loteria nie pomogą. Jeśli Warszawa budżetu obywatelskiego nie zreformuje i nie odda z powrotem obywatelom, to za kilka lat budżet już tylko z nazwy pozostanie on obywatelskim, a stanie się kolejnym instrumentem kontrolowanym przez urzędników i straci wszelki sens.
Napisz komentarz
Komentarze