San Giovanni - włoska kuchnia na Żoliborzu
...Została spośród wielu chętnych wybrana do pracy na eleganckim statku wycieczkowym. Kilka dni po tej informacji od head huntera przyszła druga informacja. Nigdzie nie wypłyniesz. Pandemia. Za każdym razem, gdy mijam te nadal funkcjonujące lub te nowo otwarte restauracje czy knajpki Warszawy wracają traumy pandemii i pojawia się wdzięczność dla ludzi, którzy trwają w biznesie gastronomicznym. Zwłaszcza na Żoliborzu, który rozwija się powoli w tej kwestii, a latami był pustynią gastronomiczną. Poza anegdotycznym barem Fawory, dancingowym Kosmosem czy barami mlecznymi, to słabo u nas wyglądało życie knajpiane. Potem na szczęście nieco ożył Plac Inwalidów i wyrosły nowe, często astronomicznie drogie miejscówki przy Rydygiera. Niektóre piekarnie stołeczne mają już tak wysokie ceny, że po prostu je bojkotuję. Można żyć bez chleba i bułek.
Bez pizzy jednak ja żyć chyba bym już nie umiała. Raz w miesiącu conajmniej pałaszuję pizzę, więc gdy tylko zauważyłam pizzerię San Giovanni musiałam wyciągnąć jakiegoś głodomora i zrobić wspólnie mały degustatorski nalot na to miejsce.
Pizzeria San Giovanni - recenzja
Pizzeria mieści się przy Placu Niemena 1. Najłdaniejszym architektonicznym akcentem tutaj jest obiekt będący mieszanką fontanny z elegancką kałużą- wokół wejścia do San Giovanni mamy taflę wody, która dzięki podmuchom wiatru marszczy się efektownie i drga.
To o tyle dobry pomysł, że klimat nam się ocieplił, a rzeczki czy stawu w tej części dzielnicy nie uświadczysz. Lokal ma bardzo prosty wystrój, to miejsce zupełnie niezobowiązujące, robotę robią wielkie szyby i widok na ulice, a jeśli mamy ze sobą dzieci, to dobrą wiadomością jest pokoik do zabaw.
Jak sama nazwa wskazuje mamy do czynienia z pizzerią. Są tu pizze bardziej pikantne, z papryczką ostrą, mięsne na duży głód, np. z jajkiem i boczkiem. Nam najbardziej przypadła do gustu pizza z pieczarkami.
Świeże, dobrze upieczone, ale nie spalone w piecu. Serwuje się tu pizzę na cienkim cieście z sosem pomidorowym. Podróżując po Włoszech czy po USA nigdy nie spotkałam pizzy z ananasem. Czy to nasze polskie urozmaicenie? Jeśli ananas na pizzy to wasza bajka, to pizzerman was zaspokoi. Ja wolę ananasa świeżego lub z grilla. Pizzę można sobie zamówić w trzech różnych rozmiarach.
Świat jest różnorodny, bioróżnorodność to nasz jedyny ratunek. Dlatego akceptuję fakt, że po planecie stąpają osoby, które nie lubią pizzy i wolą makaron.
San Giovanni nie nastawia się na bardzo wymagających gourmantów, tu króla Belgii nie zapraszajmy na kolację. Nie ma w karcie świeżych makaronów. Ile czasu, sił i wiedzy kulinarnej wymaga wyrobienie dobrego ciasta, a następnie pocięcie go, wie tylko ten z nas, kto chociaż raz próbował tego w domu. Dwa lata temu do wałkowania ciasta na ravioli zagoniłam mojego nastoletniego syna. To nader atletyczny nastolatek. Po dwudziestu minutach wałkowania zaczął przewracać oczami i mówił, że “bolą go ręce”. W San Giovanni mamy zatem “pasta secca”, ale serwuje się różne rodzaje makaronu. Do białego sosu, opartego na śmietanie i serach, wyserwowano nam penne. Czuć było aromaty serowe i to sycące danie polecamy dla tych, którzy po całym dniu roboty albo po długim melanżu mają napad intensywnego głodu. Mięsny sos bolognese to propozycja dla tych z nas, ktorzy obniżają ilość tłustych produktów mlecznych - warto, bo udar to druga najczęstsza przyczyna zgonów w Polsce. Byłam zadowolona z bolognese - spaghetti nie rozgotowane, a sos miał dobrą proporcję pomidorowego wsadu do mielonego mięsa.
Choć San Giovanni nie ma karty win, którą można prezentować podczas kolacji w Pałacyku MSZ na Foksal, to z ręką na sercu polecam domowe pinot grigio.
Barwa bardzo jasna, orzeźwiające, lekki, nuta jabłkowa wyczuwalna. Nam trafiła się jeszcze nie odkorkowana butelka- ale zawsze warto sprawdzić czy wino tutaj nie jest korkowe lub utlenione, bo nie ma tu win zakręcanych tylko właśnie korkowane korkiem tradycyjnym. Jeśli nie jesteście głodni lub bardzo dbacie o linię, to polecamy wam sałatę z tuńczykiem.
To duża porcja, kolorowa, z mieszanką różnych liści, z chrupiącą cebulą czerwoną, pomidorkami i było w niej naładowane tuńczyka od serca. Włosi kochają kawę. Do San Giovanni można wpaść tylko na kawę, bo serwowana jest w szklankach. Bardzo lubię taki dizajn, przybył on chyba ze Skandynawii czy może z Włoch - szklanki z podwójnym dnem. Piękny kolor kawy wzmaga jej aromat.
Ciasto obsypane bezą powaliło nas słodyczą. Tiramisu miało dobra strukturę, sowicie obsypano je czekoladą i miało na tyle mało alkoholu, że można po jego zjedzeniu śmiało wsiąść do auta lub na rower. Podczas naszej wielkiej biesiady zaobserwowaliśmy często przybywających tu po kolejne zamówienia dostawców. Trudno się dziwić. San Giovanni to przede wszystkim smaczne pizze w rozsądnych cenach. To danie idealne na każdą okazję- długie zebranie w pracy, bingewatching, kinderbal czy leniwy wieczór na kanapie.
Napisz komentarz
Komentarze