„Fenomen i jednocześnie paradoks Skiby: w sprytnym przebraniu niskiego, łysiejącego grubaska funkcjonuje jedna z bardziej kolorowych postaci rodzimego show-biznesu. A zdecydowana większość rodzimego show-biznesu działa dokładnie odwrotnie”.
Nie zwykłem zaczynać swoich tekstów cytatami, ale słowa autorstwa Tomasza Jachimka (przytoczone podobnie jak wypowiedzi kilku innych znanych osób na wewnętrznej okładce książki) oddają w punkt charakterystykę Krzysztofa Skiby, jednocześnie mówiąc prawdę o kondycji naszego „szołbizu”….
„Skiba. Ciągle na wolności. Autobiografia łobuza” - tak nazywa się książka, którą niedawno wygrał jeden z naszych czytelników. Jak się łatwo domyślić jest to autobiografia Krzysztofa Skiby, w powstaniu której – poza rzecz jasna głównym bohaterem – udział mieli też Jakub Jabłonka i Paweł Łęczuk.
Lider i „zawiadowca sceny” zespołu Bic Cyc, happener, konferansjer, felietonista, osobowość telewizyjna, showman. Do tej listy spokojnie można by dodać kolejne określenia pasujące do Skiby. Dla mnie jest on jednak przede wszystkim znakomitym obserwatorem rzeczywistości. A swoje obserwacje potrafi przedstawić w wesoły, prześmiewczy, smutny, czasem brutalny, ale zawsze w bardzo inteligentny sposób. Znamy go przede wszystkim z tekstów zespołu Big Cyc, których większości, ten niezwykle barwny ptak polskiej sceny rozrywkowej, jest autorem. A weźmy choćby tylko płytę „Wojna Plemników” z 1993 r. Pojawiają się tam teksty od aborcji, poprzez narkomanię, emigrantów, wojnę w byłej Jugosławii, na zakłamaniu solidarnościowych działaczy kończąc. Świetny przykład różnorodności Skiby.
Artystyczna i towarzyska historia zespołu Big Cyc – obchodzącego w tamtym roku hucznie swoje 30-lecie, (którego efektem jest m.in. dwupłytowe wydawnictwo „30 lat z wariatami”, na którym różni artyści wykonują utwory Big Cyca w swoich interpretacjach i aranżacjach) – jest oczywiście bardzo ważnym punktem tej książki. Ale takich punktów jest więcej. Dużo miejsca (i słusznie) zostało poświęconych działalności Skiby w Pomarańczowej Alternatywie (antykomunistyczny ruch happeningowy działający głównie we Wrocławiu, ale też w kilku innych miastach, w tym Łodzi, w której Skiba mieszkał i studiował.). Skiba był, a właściwie to ciągle jest, chyba najlepszym autorem happeningów (głównie tych niezależnych i antysystemowych) w Polsce. Zresztą to dzięki jednemu z nich powstał zespół, który odcisnął trwałe piętno na polskiej scenie muzycznej. Jak powiedział mi Skiba we wrześniu 2016 r. (na potrzeby wywiadu dla portalu Infomuza.pl): „Z założenia bowiem to nie miał być zespół, który nagrywa płyty, gra koncerty, wyjeżdża w trasy. To miał być „granat”, który miał trochę namieszać. Nie byliśmy nastawieni na kontynuację „kariery”. I być może dlatego to się udało.”.
W autobiografii kwieciście opisuje kulisy najsłynniejszych happeningów i koncertów, przedstawiając nieznane powszechnie smaczki. To samo można napisać o kulisach powstania przebojów, choćby legendarnego „Makumby”, których de facto było dwóch! Zresztą ciekawostek w książce jest bez liku. Odsłaniają one często mniej znane oblicze rock’n’rollowego świata, ale także, a może przede wszystkim, to mniej popularne oblicze Skiby. Dowiedzieć się można np., że Krzysztof równie dobrze jak na imprezach stricto rozrywkowych odnajdywał się w roli konferansjera (choć on sam nie lubi tego określenia) u boku ś.p. Bogusława Kaczyńskiego, jako sprawny popularyzator…muzyki poważnej. Ale zanim Skiba stał się osobowością medialną możemy przeczytać o jego studiach na kulturoznawstwie, działalności kabaretowej i teatralnej.
Skiba z równą swadą opisuje w książce zarówno czasy PRL-u, dzikiego kapitalizmu jak i teraz współczesne. Nie unika społecznych, socjologicznych, ale także politycznych obserwacji. Żyjemy bowiem w czasach, kiedy ciężko uciec zupełnie od polityki. A Skiba jawnie nie unika krytyki władzy i środowiska związanego z PiS-em. Oczywiście pisze też, subtelnie i z taktem, o rodzinie i życiu prywatnym. Ale także np. o swoim pobycie w areszcie, kulisach pracy w telewizji (zwłaszcza w legendarnym programie „Lalamido”, ale także dla kontrastu w „W tyle wizji”), realiach polskiego show-biznesu czy zamiłowaniu do muzyki.
Książkę czyta się przysłowiowym jednych tchem w czym kompletnie nie przeszkadza jej nietypowa konstrukcja objawiająca się brakiem chronologii. Kawałki tej układanki są porozrzucane, ale pasują do siebie w różnych konfiguracjach. Całość, jak przystało na Skibę, jest napisana w zabawny sposób, a niektóre fragmenty sprawiały, że ze śmiechu musiałem przerywać czytanie. Niewątpliwym atutem książki są liczne zdjęcia, np. naszego bohatera…z Antonim Macierewiczem!
Skiba zawsze cechował się radosnym podejściem zarówno do pracy artystycznej jak i wielu innych form swego zaangażowania. Przede wszystkim jednak z tej książki wyłania się prawdziwy obraz jej bohatera czyli człowieka nie tylko bardzo inteligentnego, kreatywnego i obdarzonego znakomity poczuciem humoru i dystansem do siebie, ale co najważniejsze po prostu dobrego, lojalnego, pomocnego, wiernego swoim przekonaniom, któremu nie odbiła przysłowiowa palma, mimo sukcesu i rozpoznawalności, które niewątpliwie osiągnął. Te cechy jego charakteru, (które mogę potwierdzić mając przyjemność znać go osobiście) miały niewątpliwie wpływ na to, co jest godne podziwu w grupie Big Cyc. Poza zróżnicowaną stylistyką muzyczną oraz ostrymi, prześmiewczymi, ale często też zaangażowanymi społecznie tekstami o sukcesie zespołu świadczy przede wszystkim fakt, że od ponad 30 lat tworzy go taka sama czwórka osób (poza Skibą także Jacek Jędrzejak, Jarosław Lis oraz Roman Lechowicz; w zespole są ponadto Piotr Sztajdel i Marek Szajda). To fenomen nie tylko na polską skalę. To samo można napisać o Skibie.
fot.Piotr Oleś
Napisz komentarz
Komentarze