Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 27 kwietnia 2024 10:15

„Żaden lek nie zastąpi aktywności fizycznej” – treningi w Feniks Gym okiem lekarza

Paweł Balsam jest kardiologiem i nauczycielem akademickim, na co dzień zajmuje się leczeniem zaburzeń rytmu serca. W wywiadzie dla „Gazety Żoliborza” opowiada o tym, jak treningi w Feniks Gym wpłynęły na jego zdrowie.
„Żaden lek nie zastąpi aktywności fizycznej” – treningi w Feniks Gym okiem lekarza

Źródło: archiwum prywatne

Mateusz Durlik: Jak długo trenujesz z Amelią?

Paweł Balsam: Na stałe podjęliśmy współpracę sześć miesięcy temu, ale poznaliśmy się jeszcze na początku pandemii w klubie, w którym wówczas pracowała. Amelia zastępowała mojego trenera, który często odwoływał treningi. Później przez pandemię przestałem regularnie trenować. 


I gdy zechciałeś wrócić do treningów, to od razu pomyślałeś o Amelii?

Nie od razu. To był raczej niesamowity zbieg okoliczności. W wakacje byłem z żoną na Helu, na urlopie. Przez miesiąc nie robiliśmy zupełnie nic. Zapuściliśmy się. Pod koniec sierpnia podjęliśmy decyzję, że skoro wracamy do Warszawy, to znajdziemy sobie jakiś fajny, kameralny, bo nie lubimy tłumów, klub fitness, który będzie blisko bloku i zaczniemy chodzić na treningi. Jak to bywa z takimi pomysłami, nic z tym nie zrobiliśmy. Ale kiedy minął wrzesień dostałem od Amelii smsa: „Cześć, otworzyłam studio treningowe. Wpadnij”. Wpadłem. Po treningu próbnym od razu ustaliliśmy grafik na cały październik. Moja żona i ja wspólnie planujemy treningi i razem mamy ich w miesiącu 32. 


Chodzicie na nie razem?

W tygodniu chodzimy oddzielnie, bo pracujemy w różnych godzinach, ale niedzielne treningi staramy się robić razem. 


Na czym polegają wasze treningi? Jak Amelia dopasowała je do waszych indywidualnych potrzeb?

Miałem problem z plecami i małą mobilnością. Zabiegi, które wykonuję jako kardiolog wiążą się z tym, że muszę nosić ołowiany fartuch, który waży kilkanaście kilogramów, w związku z czym miałem permanentny ból między łopatką a kręgosłupem. Nie mogłem sobie z nim poradzić i to był mój podstawowy problem. Zaczęliśmy od nauczenia się pozbywania bólu przez odpowiednie masaże i ruchy ręką wsadzoną gdzieś między kręgosłup a łopatkę. Były też jakieś pierwsze treningi siłowe, ale z bardzo małym obciążeniem, tak żeby nauczyć się martwego ciągu, wyciskania, utrzymywania napięcia brzucha, odpowiedniego ułożenia łopatek. Przez pierwsze dwa miesiące masa nie spadła, sylwetka się nie poprawiła, ale poczułem taką różnicę, że ustąpił ten permanentny ból pleców. Naprawdę w pewnym momencie mojego życia byłem już w takim stanie, że od rana do wieczora żyłem z ciągłym bólem. Po dwóch miesiącach treningów ból niemal całkowicie ustąpił, a gdy się czasem pojawiał, to wiedziałem jak samodzielnie się go pozbyć. Potem zaczął się trening siłowy już ukierunkowany na poprawienie wyglądu. Później dołożyliśmy jeszcze trening z Przemkiem, który współpracuje z Amelią. To już był taki crossfit zaplanowany na dopalenie tkanki tłuszczowej i zwiększenie wydolności. Po treningu z Przemkiem wychodziłem mocno, bardzo mocno wykończony. 


Czy twojej żonie te treningi też jakoś pomogły?

Tak, Kasia pracuje przy komputerze, więc miała duży problem z mięśniami pleców i rąk. Tak samo jak ja miała dolegliwości bólowe, które dzięki treningom ustąpiły. No i treningi sprawiają jej ogromną przyjemność. Z resztą tak samo, jak mnie! Jest to pewne odcięcie od obowiązków, od tego, co się dzieje wokół. Idąc trening nie zabieram ze sobą telefonu. Odłączam się od technologii. 


Żyjemy w czasach, w których każdy chce jak najszybciej, wręcz błyskawicznie osiągnąć zamierzony efekt. Sam trenuję z Amelią i wiem, że ona nie stawia w ogóle nacisku na błyskawiczność efektu, ale na to, żeby droga do tego celu była naturalna i zdrowa. Jesteś lekarzem. Jak z punktu widzenia profesora nauk medycznych takie podejście do treningu wpływa na organizm podopiecznego?

Generalnie zdrowy styl życia to nie sprint tylko maraton. Tryb sprintu może i doprowadzi do szybszych efektów, ale często w błędny sposób, wyrządzając krzywdę. Trening to element zmian, które my kardiolodzy nazywamy zdrowym stylem życia. To jest maraton. O to trzeba dbać długoterminowo. Nie da się żyć zdrowo trenując przez miesiąc, a przez pozostałą część roku jedząc kebaby. Ważna jest regularność. Wiesz, w kardiologii mamy mnóstwo leków. Naprawdę. W leczeniu niewydolności serca i migotania przedsionków w ostatnich latach wręcz nastąpił przełom. Jednak żaden lek nie zastąpi aktywności fizycznej, za to aktywność fizyczna może zastąpić wiele leków. Ruch zmniejsza ciśnienie tętnicze, stężenie cholesterolu i glukozy, opóźnia rozwój cukrzycy, zawału serca, udaru mózgu. Mamy dowody, że po zawale serca pacjent poddany przewlekłej rehabilitacji ruchowo-kardiologicznej ma o 20 procent mniejsze ryzyko kolejnego zawału. Nie ma żadnego leku, który by tak zredukował ryzyko. 


Czytałem jakieś badania, z których wynika, że na świecie w tej chwili jest już więcej ludzi otyłych niż głodujących. 

Tak, a w Polsce dodatkowo mamy największy odsetek otyłych dzieci. Co więcej, u dzieci namnażają się komórki tłuszczowe. Z tyciem jest tak, że gdy dorosły gromadzi więcej tłuszczu, to u niego powiększają się już obecne komórki tłuszczowe. Natomiast u dzieci tycie polega również na namnażaniu się tych komórek. Jeżeli dziecko już w wieku kilku czy kilkunastu lat jest otyłe, to w dorosłym wieku jeszcze trudniej będzie mu utrzymać prawidłową wagę. 


Powiedz mi w kontekście długoterminowych korzyści zdrowotnych, czym się różnią metody treningowe Amelii od metod trenerów, z którymi miałeś wcześniej do czynienia. 

Z Amelią jest tak, że ona nie stawia konkretnego celu w rodzaju redukcji masy ciała czy pojawienia się kratki na brzuchu. Te treningi mają być dostosowane do podopiecznego tak, żeby polepszyć jego zdrowie i samopoczucie. Za tym wszystkim zawsze pójdzie lepsza kontrola ciśnienia i wszystkich czynników ryzyka sercowo-naczyniowego. Amelia robi to w bardzo naturalny sposób, a nie wymuszający osiągnięcie jakiegoś jednego efektu. Wcześniej miałem takich trenerów, z którymi trening polegał po prostu na podnoszeniu ciężkich rzeczy. Nie do końca wiedziałem w jakim celu. Nie byliśmy w stanie wypracować rozwiązania dla moich problemów z bólem pleców. 


Osiągnąłeś swój cel krótkoterminowy. Wyeliminowałeś ból pleców. Jednak dalej ćwiczysz. Co będzie twoim kolejnym celem?

To zabrzmi durnie, ale chcę zredukować masę poniżej 80 kilogramów. No i oczywiście dalsze budowanie sylwetki, bo zacząłem widzieć efekty. Pojawiła się jakaś kratka na brzuchu, widzę, że mam większe ramię. 


Czy współpraca z Amelią spowodowała również zmianę w sposobie odżywiania się w twoim domu?

My się w miarę zdrowo odżywialiśmy już wcześniej. Moja żona bardzo lubi gotować i świetnie to robi. Nie jest to bardzo restrykcyjna dieta, ale uważam, że jemy zdrowo. To, co zauważyłem, to przy tych treningach zacząłem jeść więcej niż dotychczas. Mimo tego widzę, że tracę na wadze i obserwuję zamianę tkanki tłuszczowej na mięśnie. 


Czy jako lekarz miałeś kiedyś takie przypadki, że przychodzili do ciebie ludzie, którzy się przećwiczyli albo mieli problem, bo ich trening był źle poprowadzony?

Miałem i mam sporo pacjentów, którzy zażywali różne wspomagacze w rodzaju testosteronu i innych pochodnych hormonalnych, które spowodowały ciężkie powikłania kardiologiczne z zawałami serca włącznie. Takie wspomaganie się bez kontroli lekarza może skończyć się naprawdę tragicznie. Mam też wielu pacjentów, którzy bardzo ostro weszli we współzawodnictwo wydolnościowe w rodzaju iron manów, ultramaratonów i tym podobnych. Niestety z biegiem czasu rozwija się u nich bardzo głęboka bradykardia. Są tak wytrenowani, że ich serce zaczyna bić bardzo wolno. 


Czy treningi u Amelii wpłynęły w jakiś sposób na twoją pracę zawodową?

Ja zawsze zwracałem pacjentom uwagę na zdrowy styl życia i aktywność fizyczną. Teraz mogę dawać im swój dowód, bo miałem taki moment w życiu, że ważyłem 96 kilo i miałem nadciśnienie, które musiałem leczyć trzema lekami. Po tym jak zrzuciłem 11 kilo i zacząłem trenować, mogłem odstawić 2 z tych leków. Sam więc doświadczyłem tego, jaki wpływ ma aktywność fizyczna na tak ważny czynnik zawałów serca, jak nadciśnienie tętnicze. Nieważne jaki to będzie ruch. Ważne, żeby w ogóle był.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ