Jednym z nich jest Zbigniew Zając kandydat na radnego z Sadów Żoliborskich i założyciel UKS Ronin Team, który w wywiadzie dla „Gazety Żoliborza” mówił o żoliborskim sporcie, edukacji i swoim programie wyborczym.
Mateusz Durlik: Proszę mi powiedzieć ile sekcji jest w waszym klubie?
Zbigniew Zając: W tej chwili sporo. Mamy dwa trzony. Pierwszy z nich to sporty walki, w ramach których prowadzimy zajęcia z judo, które jest z nami od samego początku, a od 2008 roku prowadzimy również ju jitsu. Z resztą jeżeli chodzi o ju jitsu, to w zeszłym roku nasz zawodnik Miłosz Tokarczyk startował w mistrzostwach Europy i zajął 9. miejsce. Do tego mamy aikido, a od października ruszyła sekcja kickboxingu, w której już mamy 30 dzieciaków. Pomysł wprowadzenia nowej dyscypliny, zrodził się z potrzeby zaproponowania starszej młodzieży sportu „stójkowego” . Dodatkowym impulsem była moja rola rzecznika prasowego przy igrzyskach europejskich, właśnie dla kickboxingu. Cieszy mnie, że mamy kolejną dyscyplinę z aspiracjami w kierunku sportów olimpijskich. Drugi trzon to sporty gimnastyczne.
Z tego co słyszałem, to sporty gimnastyczne cieszą się u was szczególnym zainteresowaniem. Dzieciaków jest mnóstwo.
Licząc bez mała, to mamy prawie setkę dziewczynek.
Podzielonych na grupy wiekowe?
Oczywiście. Zaczynamy od dziewcząt od 4. do 6. roku życia i mamy grupy dla bardziej zaawansowanych i starszych dzieci. Mamy fantastyczne trenerki – Izę i Ulę Kolbuszewskie oraz Agatę Jaskłowską. Dzieciaki je ubóstwiają. W sportach walki też mamy niezwykłych trenerów. Patrzymy na każde dziecko przez pryzmat jego rozwoju, nie tylko w sferze fizycznej ale także mentalnej. Uważam, że ważne jest, żebyśmy wychowywali młodych nie w ten sposób, że mówimy im jak ma być, tylko przez pryzmat dawania im szansy na podejmowanie samodzielnych decyzji. Najważniejszy jest dialog i zaufanie.
Kiedy wasz klub powstał? Jaka jest jego geneza?
Klub Ronin powstał w 2006 roku. Wtedy OSiR-em zarządzała pani Katarzyna Jaworska. Klub powstał z inicjatywy rodziców. Byłem trenerem w klubie u Pawła Nastuli, mistrza olimpijskiego, którego bardzo szanuję. UKS Ronin jako stowarzyszanie ma wiele zadań, jak rozwój sportowy zawodników, również wychowanie następnego pokolenia trenerów. Osobiście w Warszawie prowadzę już tylko kickboxing. Wszystkie pozostałe zajęcia prowadzą moi wychowankowie.
Duży wpływ na pojawienie się naszego Klubu w Dzielnicy Żoliborz, miał fakt obecności tatami na OSiR-ze za co odpowiedzialny jest między innymi Marcin Kozaczuk, obecnie radny, który wówczas związany z Ośrodkiem Sportu wyczuł potrzebę, zakupu mata do sportów walki. Dzięki temu i my się tam znaleźliśmy. Chcę również podziękować Uli Markiewicz, wieloletniej naczelniczce wydziału sportu. Kiedy pierwszy się u niej pojawiłem, powiedziała, że ma w wydziale niewykorzystane środki i chętnie nam je da, żebyśmy się rozwinęli. To było fajne, bo zaufała nam. Za to zaufanie staramy się odwdzięczać każdegoroku.
W którą stronę teraz zmierzacie? Czego możemy się spodziewać?
Mamy prawie setkę dziewczynek w sekcji gimnastycznej. Przed nami trudny moment, bo będzie remontowana hala sportowa. Już dziś szukamy zastępczych lokalizacji. Musimy przetrwać ten moment. Ale nasze aspiracje sięgają 150-200 członkiń tej sekcji i wiem, że uda nam się to osiągnąć. Chętnych jest coraz więcej dzieci. Co do judo i kickboxingu, to te sekcje też się oczywiście rozrastają. Mamy grupy, w których jest nawet trzydzieścioro dzieci na treningu. Potrzeba coraz więcej przestrzeni i w związku z tym naszym marzeniem byłoby mieć własne miejsce, choć nie jest to nasz główny cel.
Chce pan zostać radnym, żeby ułatwić sobie znalezienie nowego obiektu?
Nie, może wręcz przeciwni znajdziemy je na Bielanach albo Białołęce, a może w Płońsku gdzie obecnie mamy swoją filię.
Czy dużo osób z Żoliborza zatrudniacie?
W tej chwili mam trzech trenerów judo z Żoliborza. Iza i Ula mieszkają na Bielanach, część mieszka na Woli.
Może to zabrzmi trochę tandetnie, ale prawda jest taka, że na świecie jest coraz więcej ludzi otyłych. Czy mieliście takie doświadczenia, że przychodził do was ktoś z nadwagą i ćwicząc w UKS Ronin swoją wagę poprawił, przeszedł pewną metamorfozę?
Tak, poruszył pan bardzo istotny temat. Ja po karierze zawodniczej dowiedziałem się, że mam insulinooporność. Jest to niezwykle trudne, żeby w takim przypadku zgubić masę. Ale tak, są u nas takie przypadki, choć wymagają one ogromnej pracy ze strony dziecka. Mieliśmy taką dziewczynkę, która przyszła do naszej sekcji gimnastyki artystycznej z bardzo dużą, niemal trzydziestokilogramową nadwagą. Proszę sobie wyobrazić, że ona swoją ciężką, tytaniczną pracą, treningami, dietą, chęcią osiągania dobrych wyników w sporcie, naprawdę bardzo schudła, nauczyła się tę wagę utrzymywać w normie, a nawet ma sukcesy sportowe i zdobywa pierwsze miejsca na zawodach.
Gdzie prowadzicie zajęcia?
W tej chwili przede wszystkim w Szkole Podstawowej nr 267 na Braci Załuskich, ale również mamy niektóre zajęcia w szkole nr 396, w szkole prywatnej „Inspiracja” na Białołęce, no i oczywiście w szkołach i przedszkolach w Płońsku.
Gdzie uciekniecie na czas remontu sali w SP 267?
Rozpoczęliśmy rozmowy z jedną ze szkół przy Arkadii. Mamy już przyrzeczenie, że od maja możemy tam przychodzić. Liczę na to, że do 1 września remont się zakończy i będziemy mogli wrócić do szkoły nr 267.
Przez 18 lat udało się panu zbudować solidny klub z bardzo dobrą ekipą. Teraz swoje umiejętności organizacyjno-zarządcze chciałby pan przenieść do Rady Dzielnicy?
Przede wszystkim wydaje mi się, że doszedłem do momentu, w którym mam poukładane życie. Dziś myślę raczej o perspektywie tego, żeby być zawsze otwartym na ludzi i ich potrzeby. Nie interesuje mnie zabawa w kłótnie. Nie interesuję mnie gierki. Chcę rozwiązywać problemy. Jednym z moich kluczowych punktów programu to edukacja, jestem przecież nauczycielem w SP 267. Pierwsze, co chcę zrobić jako radny, to spotkać się z Młodzieżową Radą Żoliborza i samorządami szkół. Z tymi młodymi ludźmi, od którychzależy nasza przyszłość, po to żebyśmy mogli porozmawiać i wysłuchać ich potrzeb i pomysłów. Chciałbym to wnieść do Rady, żeby młodzież miała większą możliwość funkcjonowania w życiu dzielnicy. Boli mnie, kiedy podczas obchodów pod pomnikiemPowstańców Warszawskich przy Teatrze Komedia jest bardzo mało młodych ludzi, bo to oznacza, że nie do końca potrafimy wykorzystać ich potencjał bycia częścią tego wszystkiego. Wydaje mi się, że to jest dzisiaj ważne. Druga sprawa to osoby starsze. Mamy dziś 29 tysięcy seniorów na Żoliborzu. To ogromna grupa. Nasz trener Mateusz, któryprowadzi zajęcia dla seniorów w innych dzielnicach, pytał mnie czemu u nas nie ma czegoś takiego. Myślę, że moim podstawowym atutem jest to, że nie boję się rozmawiać z ludźmi. Lubię to i chcę, żebyśmy stworzyli zgraną społeczność dla dobra tej dzielnicy. Mam tutaj swoją rodzinę, dzieci, znajomych, przyjaciół. Robię to dla nich.
Załóżmy, że dostanie się pan do Rady. Jakie trzy rzeczy zrobi pan w pierwszej kolejności?
Bardzo leży mi na sercu Park Kaskada. Uważam, że jest kompletnie niewykorzystany i powinien przejść rewitalizację. Druga sprawa to rewitalizacja boiska przy SP 267. To boisko aż się prosi o remont. Wiem, że są już pewne pomysły jak ten proces przeprowadzić. Ja chciałbym te plany wcielić w życie. Zależy mi na tym, żeby po 7 kwietnia zaczęło się tam coś dziać. Co więcej, chciałbym, żeby to boisko było otwarte na mieszkańców okolicy, tak żeby mogli z niego korzystać. Trzecia rzecz to rewitalizacja placów zabaw – choćby w Sadach Żoliborskich. On od wielu lat się nie zmienił, a naprawdę potrzebuje, żeby się tam coś wydarzyło.
Z którego okręgu pan kandyduje?
Z dwójki. Z Sadów Żoliborskich.
Pamięta pan ile Koalicja Obywatelska zdobywała tam mandatów w poprzednich wyborach?
Dotąd dwa. Ale w poprzednich wyborach zabrakło 48 głosów, żeby uzyskać ten trzeci mandat. Zawsze podchodzę do tego z dużą pokorą, bo kampania wyborcza trwa miesiąc, a my w tej lokalnej społeczności funkcjonujemy cały czas.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Napisz komentarz
Komentarze