Odwiedzona niedawno przeze mnie oraz kilku moich przyjaciół restauracja to, należąca do Grupy Baccara, żoliborska restauracja Good Company Madison Restaurant. Lokal mieści się na Żoliborzu Artystycznym, przy ulicy Szamockiej, w miłym sąsiedztwie żoliborskich ogródków działkowych.
To restauracja oparta na nowoczesnym i coraz częściej wykorzystywanym koncepcie live cooking. Otwarta kuchnia i prosty wystrój z kilkoma chwytającymi za serce hasłami wypisanymi na ścianach sprawiają, że miejsce to zdaje się mieć niezobowiązujący klimat i chce się tam zostać. Więc zostaliśmy i sprawdziliśmy.
Czekał już na nas zarezerwowany wcześniej stolik, wciśnięty w koniec sali. Miejsce wydawało się ciasne, ale ze względu na bliskość kącika zabaw dla naszych dzieci udało nam się z odrobiną kombinacji zmieścić i zasiąść częściowo na wygodnej kanapie.
Bardzo miła obsługa uruchomiła procedurę przyjmowania zamówień, co poszło sprawnie i fachowo, aczkolwiek mój recenzencki pech (a właściwie pech restauracji), że niemal zawsze pierwsze danie, jakie zamawiam jest niedostępne, tutaj również miał miejsce. Trafiliśmy akurat tej niedzieli na festiwal makaronów, swoistą wyprzedaż szefa kuchni, przed planowaną właśnie zmianą menu z zimowego na wiosenne. Stąd też pomysły na pierwsze zamówienia.
Dla dwójki naszych dzieci porcja spagetti bolognese na pół (27zł). Nie przepadam za menu dziecięcym, nie zgadzam się na to, żeby dzieci jadły gorzej niż dorośli, uczę smaków i przyzwyczajam do takich dodatków jak parmezan czy bazylia. Zatem dla dzieciaków prawdziwe, dorosłe danie, z obietnicą deseru, co oczywiste.
Kolejno zaplanowaliśmy zjedzenie czarnego makaronu z krewetkami, cukinią, czosnkiem, natką i pomidorkami cherry w białym winie (44zł) oraz ravioli z truflami, kolendrą, parmezanem, oliwą truflową i kiełkami rzodkiewki (40zł). Poza festiwalem makaronów w menu Good Company, mimo że nie lubię kart, w których potrawy są pokazane na zdjęciach, znaleźliśmy jeszcze sporo ciekawie zapowiadających się dań. Wybór padł na szeroko i smakowicie opisaną w karcie zupę cacciucco – zupę z owoców morza, w której znajdują się: kalmary, krewetki, omułki, paluszki krabowe, mule, tuńczyk a wszystko to na bazie sosu winno-pomidorowego z czosnkiem, cebulą, szałwią, oliwą, natką w towarzystwie grzanek (69zł). Jeszcze wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy jaki to był dobry wybór…
Jeśli jesteśmy przy rybach, do naszego zamówienia dołączył jeszcze tonno alla griglia – stek z tuńczyka grillowany, podany z gniocci, szpinakiem na maśle i parmezanem (49zł) oraz sałata – z kurczakiem w glazurze i w sosie vinaigrette (25zł). Wszystkie dania były naprawdę bardzo smaczne. Makarony ugotowane w punkt, sosy gęste i sycące, warzywa świeże i błyszczące, zioła pachnące i aromatyczne.
Dania podane bardzo ładnie, równo dla wszystkich, bez zbędnego oczekiwania i z uśmiechem na twarzy. Ale… najlepsza był zupa cacciuccio, podana w garnuszku, gorąca, aromatyczna, pełna owoców morza, idealnie doprawiona, w sam raz ostra.
Szkoda, że nie mogę Wam przekazać tego zapachu i smaku na łamach Gazety Żoliborza, ale na szczęście mieszkacie blisko i możecie sami pójść i spróbować, koniecznie we dwoje, bo to jest naprawdę sycący gar zupy dla dwojga. Jak już będziecie to zostawcie miejsce w brzuchach na deser, bo w Good Company Madison Restaurant zjecie desery wykonane przez cukierników Baccary i niemal zawsze możecie trafić na niepowtarzalne torciki, kremy, czy musy.
Moje towarzystwo zakończyło ten obiad słodkim akcentem w postaci niebywale dobrego, wytrawnego torciku z gorzkiej czekolady, pięknego kwiatowego ciastka z musem z ricotty oraz boskiego tiramisu w towarzystwie bardzo smacznej kawy.
Miło się je dobre jedzenie w dobrym towarzystwie, oczywiście na Żoliborzu.
Napisz komentarz
Komentarze