W tym artykule przeczytasz o:
- toczącym się procesie Piotra P. z Żoliborza oskarżonego o zabójstwo dwojga swoich dzieci
- aktualnym stanie procesu
- okolicznościach śmierci dzieci Piotra P.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Szymon Banna poinformował, że przesłuchania biegłych podczas utajnionego przez sąd głośnego procesu się zakończyły. Wcześniej przesłuchano już wszystkich świadków wskazanych w akcie oskarżenia. Sąd okręgowy wysłuchał również biegłych wydających liczne opinie podczas śledztwa i procesu. 24 stycznia przesłuchani zostali biegli psychiatrzy i psycholog opiniujący w sprawie.
Oskarżony między innymi o podwójne zabójstwo własnych dzieci, Piotr P. odpowiada obecnie przed sądem z wolnej stopy. Sąd, który wcześniej odmawiał uchylenia aresztu wobec oskarżonego, na wniosek obrony mimo sprzeciwu prokuratury, zgodził się na to, by Piotr P. opuścił areszt, przy zastosowaniu innych środków zapobiegawczych : dozoru policji, poręczenia majątkowego w kwocie 200 tysięcy złotych oraz zakazu opuszczania kraju.
Przypomnijmy przebieg wypadków związanych z trwającym procesem. Prokuratura oskarżyła 31-letniego dzisiaj Piotra P. o zabójstwo trzymiesięcznej córeczki w 2016 roku i pięciomiesięcznego synka rok później. Wedle oskarżyciela motywacje oskarżonego zasługują na szczególne potępienie, bowiem oskarżony wyznawał, że czuł się sfrustrowany koniecznością wychowywania niechcianego dziecka. Z aktu oskarżenia wynikało, że dzieci miały wywoływać u niego "dyskomfort psychiczny", a także stanowić "źródło frustracji" oraz zbędny balast "destabilizujący życie" i "ograniczający możliwości zaspokajania własnych potrzeb życiowych, w tym seksualnych".
Rodzice zmarłych dzieci poznali się na studiach w 2014 roku. Zamieszkali na warszawskim Żoliborzu. Kilka miesięcy później kobieta zaszła w pierwszą ciążę. Dziewczynka urodziła się na początku 2016 roku. Po czterech miesiącach niemowlę trafiło do szpitala, gdzie zdiagnozowano zachłystowe zapalenie płuc. Po trzech tygodniach wróciła do domu. Dzień później jej matka poszła do sklepu, a córkę zostawiła pod opieką ojca. Kiedy wróciła, mąż powiedział, że dziewczynka śpi. Gdy kobieta weszła do sypialni, dziecko nie dawało oznak życia. Wezwała pogotowie i razem z mężem do czasu przybycia załogi karetki pogotowia prowadzili reanimację. Pomimo podjętych czynności reanimacyjnych dziecko zmarło.
Niedługo po śmierci dziewczynki, w kwietniu 2017 roku na świat przyszedł syn Piotra P. Trzy miesiące później chłopiec trafił do szpitala. Po powrocie do domu zmarł. Oskarżony, jak podawała prokuratura, niosąc dziecko na rękach, udał się do salonu, by położyć je do łóżeczka. Po chwili zawołał żonę i oświadczył, że upuścił syna na podłogę. Wezwano pogotowie. Chłopiec zmarł w trakcie badań. Policję powiadomił lekarz dyżurny, bo jego zdaniem obrażenia, których doznał chłopczyk, nie mogły być spowodowane tym, że ojciec go upuścił. Podejrzenia lekarza potwierdzili biegli – stwierdzili u chłopca rozległe obrażenia głowy spowodowane uderzaniem ze znaczną siłą o twardą powierzchnię.
Wówczas śledczy wrócili także do śmierci siostry zmarłego chłopca. By udowodnić Piotrowi P. drugie zabójstwo śledczy zlecili ekshumację ciała dziewczynki. Biegli jeszcze raz ustalali mechanizm i przyczynę śmierci. Okazało się, że nie był to nieszczęśliwy wypadek, a celowe działanie ojca. Ustalono, że podejrzany upozorował zachłyśnięcie się dziecka, wprowadzając do jego górnych dróg oddechowych nadtrawioną treść pokarmową.
Mężczyzna odpowiada także za nakłanianie żony do przerwania ciąży. Ma sądowy zakaz kontaktowania się z żoną, którą uznano za pokrzywdzoną w sprawie. Prokuratura zarzuca także Piotrowi P. dwa oszustwa – wyłudzenie odszkodowania z tytułu śmierci dziecka od firmy ubezpieczeniowej i wyłudzenie zapomogi na uczelni. Ma też zarzut posiadania marihuany, narkotyki znaleziono w jego domu podczas zatrzymania. Piotr P. nie przyznaje się do zarzutów, podkreślając, że są one dla niego "bolesne, krzywdzące i nieprawdziwe".
Proces w tej sprawie, toczący się z wyłączeniem jawności, ruszył ponownie w grudniu 2022 roku. Pierwszy proces rozpoczął się latem 2020 roku, ale został przerwany ze względu na zasadę niezmienności składu sędziowskiego. Do sprawy wyznaczono bowiem sędziego Igora Tuleyę, który został w międzyczasie zawieszony i odsunięty od orzekania.
Napisz komentarz
Komentarze