W tym artykule przeczytasz o:
- Czy policja nadal pilnuje domu Jarosława kaczyńskiego?
- Co ustaliły w tej sprawie media
- Co sam widziałem?
Jarosław Kaczyński w trakcie minionych ośmiu lat był prawdopodobnie jedną z najpilniej strzeżonych osób w Polsce. Prezes nie dość, że korzystał z prywatnej firmy ochroniarskiej GROM Group wynajmowanej przez swoją partię, to korzystał też z ochrony policjantów, którzy właściwie przez cały czas pełnili straż przed jego domem na Mickiewicza, rzekomo po to, by pilnować porządku wokół posesji. Można jeszcze zrozumieć, że policja blokowała dostęp do domu Słońca Żoliborza podczas zorganizowanych manifestacji, gdy istniała obawa, że reakcje tłumu wymkną się spod kontroli, choć słynne fotografie kawalkady policyjnych radiowozów blokujących Mickiewicza podczas największej manifestacji Strajku Kobiet, wyglądały tak, jakby wykonano je w państwie policyjnym. Ale pilnowanie Prezesa przez 24 godziny na dobę wielu ludzi uważało nie tylko za grubą przesadę, ale wręcz swoisty symbol strachu władzy przed społeczeństwem. Nowy szef MSWiA Marcin Kierwiński od początku deklarował, że na takie praktyki się nie godzi i nie pozwoli, by policja pełniła funkcje prywatnej agencji ochroniarskiej jakiegokolwiek polityka. Policjanci mieli więc spod domu Jarosława Kaczyńskiego zniknąć. Czy tak się stało?
No i się zaczęło. Pod domem Prezesa zamiast Policji zaroiło się od dziennikarzy i reporterów, którzy zaczęli to sprawdzać. Najpierw reporter „Faktu” relacjonował, że wprawdzie przed samym domem policji nie ma, ale policjanci mieli zaparkować radiowóz mniej więcej w odległości 100 metrów od domu prezesa i nadal obserwowali okolicę. Zrobiła się jak zwykle burza w szklance wody. Policja tłumaczyła, że ten radiowóz był tam w zupełnie innej sprawie, a zresztą jeden radiowóz w porównaniu z liczbą policyjnych sił, które stacjonowały tam wcześniej, to właściwie nic. Potem reporter „Gazety Wyborczej” potwierdził, że policji na Mickiewicza faktycznie już nie ma.
Postanowiłem więc w poniedziałkowe przedpołudnie sam sprawdzić, jak jest naprawdę z tą policją przed domem Słońca Żoliborza. Przed domem policjantów ani śladu, na posesji widać tylko lustrującego otoczenie ochroniarza. Gdy kręciłem się po okolicy, minął mnie wprawdzie jeden radiowóz, który krążył potem w obrębie kilku ulic. Nie czepiam się, bo też nie przypuszczam, by policjanci kręcili się po okolicy z przyzwyczajenia.
O tym, że policjanci faktycznie zniknęli z bezpośredniego sąsiedztwa domu Jarosława Kaczyńskiego mówią okoliczni mieszkańcy, z którymi udało mi się porozmawiać. Swoją drogą jedni na tę stałą obecność kordonu policyjnego dyżurującego na Mickiewicza narzekali, skarżąc się przy okazji na nadgorliwość policjantów, inni z kolei byli raczej zadowoleni, bo okolica stała się tak bezpieczna jak nigdy przedtem. W każdym razie coś się jednak zmieniło. Wygląda na to, że faktycznie policja zniknęła z ulicy Mickiewicza, a jeśli nawet patrole pojawiają się tu częściej niż w innych rejonach Żoliborza, da się to racjonalnie wytłumaczyć.
Napisz komentarz
Komentarze