W tym wywiadzie przeczytasz m.in o:
- atmosferze stadionowej, jaka panuje w sejmie,
- czego nie słychać w telewizji a dzieje się na sali plenarnej,
- gdzie będzie mieściło się biuro poselskie Doroty Łobody,
- kto został szefową biura poselskiego,
- jak wygląda organizacja pracy w sejmie,
- o doświadczeniach pierwszy miesięcy pracy w sejmie Doroty Łobody
- wielu innych ciekawych tematach.
Mateusz Durlik: Minęły twoje pierwsze dwa miesiące w Sejmie. Jakie są największe różnice w porównaniu do tego, co robiłaś jako miejska radna?
Dorota Łoboda: Podstawowa różnica jest taka, że Sejm to jednak większa i bardziej skomplikowanainstytucja. Trochę mi zajęło zorientowanie się w tej machinie. No i czuje się dużo większą odpowiedzialność i presję. Podejmujemy decyzje, które dotyczą całego kraju. Każde głosowanie jest śledzone przez setki tysięcy osób. To ogromne emocje, szczególnie że jako strona demokratyczna czekaliśmy na zmianę osiem lat.
MD: Jaka atmosfera panuje w sali plenarnej?
DŁ: Trochę jak na stadionie. To mnie zaskoczyło. To, co słychać w transmisjach, to tylko część tych poselskich pyskówek, które mają miejsce w rzeczywistości. Cały czas wierzę w to, że debata publiczna powinna zachowywać pewien poziom. Sejm nie jest miejscem na obrażanie, wycieczki ad personam i pokrzykiwanie. Przyzwalanie na obniżenie jakości debaty publicznej skutkuje tym, że później nie reagujemy, kiedy na przykład Grzegorz Braun obraża ludzi z mównicy. Mnie to cały czas szokuje i cały czas się z tym nie godzę. Być może dlatego, że jestem nowa.
Udało już ci się zorganizować biuro poselskie?
Jestem w trakcie.
Gdzie będzie się mieściło?
Najprawdopodobniej przy Wiejskiej. Na razie zatrudniłam pracownicę i korzystam grzecznościowo z mojej przestrzeni w siedzibie Strajku Kobiet.
Jak wygląda organizacja Sejmu z perspektywy nowej posłanki? Macie szkolenia z tego jak funkcjonuje Sejm czy musicie się domyślać?
To nie jest łatwe, ale przez pierwsze dwa dni mieliśmy szkolenia. Tylko że niewiele było tam informacji praktycznych. Te musimy zdobywać sami. Pracownicy Biura Obsługi Posłów są bardzo mili, ale ich liczba i stopień specjalizacji zaskakuje. W jednym pokoju się załatwia wizytówki, w drugim papier firmowy, w trzecim kartę miejską, jeszcze gdzie indziej zgłasza się pracowników biura poselskiego. Załatwienie sprawy przypomina trochę grę miejską. Formalności jest bardzo dużo. Trudno jest cokolwiek załatwić przez Internet – wszystko robi się na papierze. Mnóstwo biurokracji. Mam to ułatwienie, że znam wielu posłów i posłanek poprzednich kadencji, którzy bardzo mi w tym wszystkim pomagają.
A jak to wygląda z załatwianiem biura poselskiego?
Trzeba znaleźć sobie lokal, przyjść z adresem do Kancelarii Sejmu, gdzie się dostaje odpowiedni kwit. Z kwitem idzie się po REGON, zakłada się konto w banku i można zacząć zatrudniać pracowników. O ile będąc radną można było radzić sobie samemu, to jako posłanka sama sobie nie poradzę, co już widzę. Liczba maili, próśb o spotkania i innych różnych spraw do załatwienia jest nieporównywalnie większa.
Jak wiele osób zatrudniasz w biurze poselskim?
Dwie osoby, ale jedną na pół etatu. Pewnie ktoś jeszcze do mnie dojdzie, do obsługi mediów społecznościowych.
Kto jest szefową twojego biura?
Agata Jankowska, z którą od dłuższego czasu już współpracuję. Wykaz pracowników biur poselskich jest na stronie Sejmu.
W sali plenarnej siedzisz w ostatniej ławce. Kto cię tam usadził?
Tak się na sali plenarnej sadza posłów pierwszokadencyjnych.
Im dłużej się jest posłem, tym bliżej mównicy się siedzi?
Dokładnie.
Jak twoim zdaniem radzą sobie nowi marszałkowie? Widać różnicę w stosunku do poprzednich?
Różnica jest fundamentalna, a polega na tym, że nowi marszałkowie przestrzegają regulaminu. Nie ma zabierania głosu bez żadnego trybu. Nie ma bezpodstawnych reasumpcji. Nie ma nakładania nienależnych kar.
Po skandalu Grzegorza Brauna gaszącego menorę padł w Sejmie pomysł o wykluczeniu Krzysztofa Bosaka z prezydium Sejmu. Jeśli będzie takie głosowanie, to jak zagłosujesz?
Będziemy o tym jeszcze rozmawiać w klubie, ale ja jestem za.
Dlaczego?
Dlatego, że się nie odciął od całej sytuacji, pozwolił Braunowi wejść na mównicę i opowiadać rzeczy skandaliczne, antysemickie i obrażające żydowską społeczność. Takie wypowiedzi nie powinny w Sejmie padać.
Jesteś członkinią sejmowej komisji edukacji. Co tam robisz?
Zajmujemy się opiniowaniem ustaw, debatą nad stanowieniem prawa w tym przedmiocie, pracowaliśmy nad wyborem rzeczniczki praw dziecka.
Zostaniesz wiceministrą edukacji?
Nie dostałam takiej propozycji. Czekamy na ostateczną listę sekretarzy stanu i wiceministrów, ale to nie będę ja.
A czy masz szansę na jakieś inne stanowisko w Ministerstwie Edukacji?
Dla innego stanowiska musiałabym się zrzec mandatu, a ten jest dla mnie zdecydowanie ważniejszy.
Wspominałaś, że spływa do ciebie bardzo dużo próśb o spotkania i pytań. Czego one dotyczą? Czego oczekują od ciebie twoi wyborcy?
Wszystko dotyczy edukacji. Wszystkie te prośby i pytania pochodzą od osób, które są w jakiś sposób rozczarowane systemem i chcą mi opowiedzieć co w nim nie działa. Pojawiają się pierwsze prośby o interwencję. Przychodzą tez osoby z chęcią podzielenia się swoimi pomysłami na naprawę systemu i konkretnymi propozycjami zmian.
Jakie masz plany na swoją kadencję?
Tak jak mówiłam w kampanii. Moim priorytetem jest edukacja, nie ma dla mnie ważniejszego tematu. Moja praca w komisji będzie ukierunkowana na poprawę stanu polskiej edukacji. Chodzi mi o zmianę podstawy programowej, odpartyjnienie kuratoriów i współpracę ze środowiskami pozarządowymi. Mam taką ambicję, żeby organizacje społeczne włączyć aktywnie w proces zmiany w edukacji. Chcę, żeby pozycja dyrektorów i dyrektorek szkół została wzmocniona. Zależy mi również na podwyżkach dla nauczycieli Chcę ograniczenia roli religii w szkole, tak aby ostatecznie udało ją się stamtąd wycofać. Przed nami trudna walka o legalną aborcję. Kolejna rzecz to prawa osób LGBT. Na szczęście mamy za sobą precedensowy wyrok, który nakazuje Polsce rozwiązanie tej sprawy. Mam nadzieję, że to nam pomoże przekonać nieprzekonanych. Być może wpłynie to również na postawę prezydenta, który przecież nie jest sojusznikiem osób LGBT. Jakiekolwiek ustawy przywracające czy przyznające tym osobom prawa mogą zostać przez prezydenta zawetowane.
Ten wyrok nie ma rygoru wykonalności.
Ale może być argumentem w debacie i jednym z czynników pozwalających wywierać większą presję na prezydenta. Ostatnie dni w Sejmie pokazały jak ważne jest wpisanie do kodeksu karnego przestępstwa w postaci mowy nienawiści motywowanej orientacją seksualną. W Polsce, a również w Sejmie, są osoby, które obrażają i dyskryminują osoby LGBT zasłaniając się wolnością słowa. A to przecież naruszanie godności innych ludzi.
Czy zagłosujesz za uchyleniem immunitetu posłowi Braunowi?
Oczywiście, że tak! Uważam, że immunitet jest często nadużywany i należy go ograniczyć. Posłowie nie powinni być chronieni przed odpowiedzialnością za wykroczenia czy przestępstwa.
A z rzeczy bardziej przyziemnych, jak ci się podoba sejmowa stołówka i w ogóle jedzenie w Sejmie?
Wegetariankom nie jest łatwo, a weganom jeszcze trudniej.
W Parlamencie Europejskim jak są organizowane jakiekolwiek wydarzenia, to catering obejmuje prawie wyłącznie rzeczy wegańskie i wegetariańskie. Jak to jest w naszym Sejmie?
U nas trudno jest osobom, które nie jedzą mięsa, a jeszcze trudniej tym, którzy w ogóle nie jedzą produktów odzwierzęcych. Zestawy dnia są wyłącznie w wersji mięsnej. Można sobie oczywiście wybrać coś z karty, ale pozycji wegetariańskich jest bardzo mało. Mam nadzieję na poprawę, bo podobną sytuację miałam w Radzie Warszawy i udało mi się wywalczyć posiłki wegetariańskie w bufecie. W ogóle uważam, że zmianę należy zaczynać od siebie. Jak Polska ma być bardziej ekologiczna, skoro w Sejmie nie da się zjeść wegetariańskiego posiłku. Uważam, że w całym kraju powinniśmy ograniczać spożycie mięsa z uwagi na cierpienie zwierząt i klimat.
Jak wyglądają stosunki między parlamentarzystami w kuluarach? Krążą opinie, że twarde, ostre wypowiedzi padają tylko z mównicy sejmowej, a na korytarzach nawet najwięksi oponenci są dla siebie bardzo mili. To prawda?
Nie wiem, mi Przemysław Czarnek nie mówi mi nawet „dzień dobry”. Relacji z posłami PiS najlepszych nie mam, o Konfederacji nie wspominając. Może moje tęczowe kolczyki działają odstraszająco.
A inni posłowie?
Nie zauważyłam, żeby twoja hipoteza była prawdziwa.
Widziałem ostatnio zdjęcie Mentzena z Ryszardem Petru w mediach społecznościowych – dość przyjacielskie.
W komisjach siedzimy przy jednym stole, a przecież nie chodzi o to, żeby się bez przerwy obrażać, tylko dyskutować. Ale przyjaźni z tego pewnie nie będzie, choćby z uwagi na fundamentalne różnice na poziomie wyznawanych wartości. Trudno mi sobie wyobrazić serdeczne relacje z osobami, które obrażają i odczłowieczają moich przyjaciół ze społeczności LGBT.
Oglądałem zaprzysiężenie rządu i „tak mi dopomóż Bóg” na końcu przysięgi padło z niewielu ust. Czy zauważyłaś jakąś ewolucję w dodawaniu tej frazy do przysięgi na przestrzeni kolejnych kadencji Sejmu?
Tak, są nawet statystyki, które zaskakują. Jeszcze w latach 90. prawie nikt tego nie robił. Kiedy stosunek do religii stał się osią podziału, okazało się, że „tak mi dopomóż Bóg” jest sposobem na opowiedzenie się po którejś ze stron.
Zapowiadaliście oddzielenie państwa od Kościoła, a tymczasem w Sejmie zapowiadane jest spotkanie opłatkowe. Co ty na to?
Pytanie jaki charakter będzie miało to spotkanie. Jestem generalnie za tym, żeby uroczystości o charakterze religijnym odbywały się w kościele a nie w instytucjach państwowych.
A Chanuka?
Jakiekolwiek obrzędy o charakterze religijnym nie powinny mieć miejsca w instytucjach publicznych, ale jeśli się już odbywają, to nie można obrażać ich uczestniczek i uczestników. Nawet jeśli komuś się to nie podoba, to ma inne możliwości sprzeciwu i warto z nich korzystać. Demokracja polega na tym, że staramy się zmieniać prawo środkami dostępnymi w systemie demokratycznym. Cel nie uświęca środków.
Napisz komentarz
Komentarze