W tym artykule przeczytasz m.in. o:
- stanie wojennym
- strajkach studenckich,
- historii Żoliborza
To chyba było przed pandemią? Jakoś w lutym? A to chyba było przed wojną, jeszcze Luda u nas nie mieszkała . Łapiecie się na tym? Mówimy przed wojną i nie wiemy już dokładnie, o którą wojnę nam chodzi. Dla naszych dzieci traumą było wprowadzenie lockdownu, a dlanaszych matek, ojców i dziadków doświadczeniem historycznie kluczowym było wprowadzenie Stanu Wojennego 13. Grudnia 1981r. A jak to wyglądało u nas na Żoliborzu?
Stan wojenny w oczach mieszkanki Żoliborza
Agnieszka Wróblewska, mieszkanka bloku przy ulicy Gdańskiej, opowiada mi:
“Otworzyliśmy z Andrzejem radio. Była 7:00 rano. A tam żadnej muzyki, tylko komunikat o stanie wojennym. Byliśmy w szoku. Popatrzyliśmy na siebie, no to był kompletny szok. W domu nie było naszego syna Tomka, był już studentem, zaangażowany w strajki studenckie. Rzuciliśmy się do telefonu zadzwonić do przyjaciół. Telefony w Polsce nie działały.”
“Ale jak to szok, Agnieszko”, pytam naiwnie. Próba sił między partią - rządem a Solidarnością trwała miesiącami. Radom, Bydgoszcz, górnicy, Walentynowicz, Wałęsa, Gwiazda, studenci. Musieliście się spodziewać… Mądrzę się teraz po latach, bo sama byłam wtedy uczennicą szóstej klasy szkoły podstawowej 6. Pułku Piechoty (Ludowego Wojska Polskiego) przy ulicy Wojska Polskiego 1, tuż przy murach Cytadeli. Dziś tej szkole zmieniono patrona na Jana Bytnara.
Wspomnienia Agnieszki Passent
Mieszkałam z tatą i jego partnerką Martą i moim przyszywanym bratem w segmencie przy ulicy Jakiela 8. Jedyne co pamiętam z czasu Stanu Wojennego, to ślizgawkę oraz całkiem fajne igloo, które zbudowałam z zasp śniegu z moją sąsiadeczką, kumpelą z przedszkola przy ulicy Fortecznej. Japonka w Warszawie w Stanie Wojennym? Musiała być córką dyplomatów. Igloo nasze było tak spore, że mieściły się w nim trzy osoby, łyżwy, czapki z pomponami, kanapki. Brak Teleranka mi nie doskwierał, bo dorastałam bez oglądania telewizji.
“Niby wiedzieliśmy, że coś się szykuje, bo od tygodni po ulicy Słowackiego snuli się milicjanci”, opowiada mi Jagna Wróblewska. “Kilka dni wcześniej była akcja w szkole pożarniczej. Partia wysłała oddziały wojska i nawet helikopter lądował na dachu Szkoły Pożarniczej (Wyższa Oficerska Szkoła Pożarnicza) tej przy ul. Słowackiego. Żoliborzanie stali pod budynkiem, studenci UW przekazywali paczki, krążyły nyski milicyjne.”
Agnieszka Osiecka o stanie wojennym
Czego domagali się studenci? O tym z kolei opowiadała mi moja mama, Agnieszka Osiecka, która próbując kupić masło (żywność reglementowano na kartki, a mięsa i masła często brakowało) w nieistniejącym już dziś sklepie spożywczym Lukullus, zauważyła przyczepioną do drzewa ulotkę z postulatami. Studenci szkoły pożarniczej nie chcieli ustawy, która równała ich z wojskowymi — studiowali przecież , by gasić pożary, ratować ludzi i zwierzęta, a nie strzelać i pałować strajkujących bliźnich.
Wiedzieliśmy, że coś się może stać, ale że stan wojenny? Baliśmy się o Tomka. Dzwonię do Tomka. Czy pamięta, co robił 13-tego grudnia?
“Bardzo dobrze pamiętam ten dzień. Byłem w szoku. Jak tylko zobaczyłem Jaruzelskiego w telewizji, wcześnie rano, pobiegłem z kolegą na wydział historyczny. Pamiętam profesora Henryka Samsonowicza (wtedy był rekorem) w bramie na Krakowskim Przedmieściu, wszystkich nas popędzał, zasłaniał swoimi plecami, wpuszczał do środka. Zrobił na mnie wrażenie swoją odwagą, taki drobny, a zomo już się zgromadziło. Bardzo szybko, dosłownie po kilku dniach, zorganizowaliśmy jakieś niezależne pismo, ktoś miał powielacz, chyba nazwaliśmy je “Druk”.
Tymczasem Agnieszka:
“Po śniadaniu od razu poszliśmy do sąsiadów, a potem na spacer z sąsiadami — profesorem Andrzejem Garlickim (mieszkał przy ul. Gdańskiej) i jego żoną Olgą odwiedzić Twojego tatę (Daniela Passenta przyp. red.). W te dni mnóstwo chodziliśmy pieszo. Benzyna była na kartki. Żoliborzanie bez przerwy się odwiedzali, spacerowali. To był taki naturalny odruch, gdy jest zagrożenie, ludzie chcą być razem. No i telefonów nie było, to były wizyty niezapowiedziane często, więc się gadało, przekazywało wieści.“
"O, popatrz”, pokazuje mi swój notes z 1980 roku Jagna. I rzeczywiście. A to na herbacie u znajomych, a to na obiedzie w SDP (Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich) przy ul Foksal.
“Pracowałam wtedy z Sztandarze Młodych, ale pismo zawieszono. Andrzej pisał do Polityki, ale potem odszedł, tam był rozłam. Daniel został”.
- To co robiłaś, z czego żyłaś?
“Z przyzwyczajenia”, odpowiada Jagoda śmiejąc się. “Organizowaliśmy jakieś zapomogi dla dziennikarzy z zakazem druku, działała też stołówka.”
- A jak mój ojciec zareagował?
“Pamiętam , że twojemu tacie ulżyło. Był spokojniejszy. On był legalistą. Bał się krwawej rewolucji, drugich Węgier, bał się, że Moskwa wjedzie czołgami. Uważał, że da się obalić imperium rozmowami.” Wracaliśmy obok parafii św. St. Kostki. Ludzie tam gromadzili się na kazaniach, nawet jeśli nie byli bardzo religijni. Zanim ksiądz Jerzy Popiełuszko zaczął odprawiać mszę za ojczyznę w tym kościele, to odprawiał je w Hucie Warszawa, wspierał też studentów w Szkole Pożarniczej.
“Następnego dnia, 14. grudnia poszłam na łyżwy. Zaczęłam dużo jeździć na łyżwach, żeby coś robić. Martwiliśmy się o syna, bo studenci UW strajkowali, a wielu internowano. Na samym Żoliborzu nie wszyscy spali do południa. W nocy z 12. na 13. grudnia odbyło się kilka zatrzymań, zabrali np. Wiktora Woroszylskiego. - O, popatrz. 15. Grudnia mam zanotowane - na pogrzebie Jarka Zieleńskiego. To był nasz kolega, redaktor naczelny Tygodnika Mazowsze. W nocy 13. grudnia popełnił samobójstwo w szpitalu po wizycie ubecji. W Wigilię pamiętam tłumy na pasterce u św. Kostki”, opowiada Jagna.
A Wasi bliscy z Żoliborza i okolic? Jak zapamiętali 13.grudnia? Może macie jakieś fotografie z tego czasu, albo notesy rodzinne? Czekamy!
Napisz komentarz
Komentarze