W sobotę 19 sierpnia obchodziliśmy 130. rocznicę urodzin prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego. O dorobku prezydenta, jego zasługach dla Warszawy oraz wydarzeniach towarzyszących rocznicy rozmawiamy z dr Beatą Michalec, autorką książki „Stefan Starzyński - gospodarz stolicy w latach 1934-1939” oraz zastępczynią dyrektora ds. programowych Muzeum Niepodległości w Warszawie.
W tym wywiadzie przeczytasz o:
- związku Stefana Starzyńskiego z Towarzystwem Przyjaciół Warszawy
- dorobku i zasługach Stefana Starzyńskiego dla stolicy
- wyzwaniach, które stały przed Warszawą w latach 1934-1939
- o tym, jak powstała warszawska syrenka i jaka była jej pierwotna koncepcja
- o obchodach 130. rocznicy urodzin Stefana Starzyńskiego w Muzeum Niepodległości
Z dr Beatą Michalec, autorką książki „Stefan Starzyński - gospodarz stolicy w latach 1934-1939” zastępczynią dyrektora ds. programowych Muzeum Niepodległości w Warszawie, adiunktką w Instytucie Historii Akademii Finansów i Biznesu Vistula, radną Miasta Stołecznego Warszawy w kadencji 2018-2023 rozmawia Hubert Malczewski.
__________________________________________________________________________________
- Jest pani varsavianistką. Skąd u Pani pasja, związana z historią i tożsamością naszego miasta?
- Miłość do Warszawy noszę w sercu od zawsze. Urodziłam się w rodzinie, która zamieszkuje Warszawę od wielu pokoleń, stąd też historia stolicy zawsze była w moim domu obecna. W szczególności była to historia II Rzeczypospolitej, którą opowiadały mi moje babcie, ciotki i wujkowie, którzy świetnie pamiętali Warszawę z tamtego okresu i pamiętali prezydenta Starzyńskiego. Także ta pasja została mi przekazana z pokolenia na pokolenie, za co jestem bardzo wdzięczna.
- A to szczególne zainteresowanie postacią Starzyńskiego?
- Starzyński był przeze mnie na nowo odkrywany w Towarzystwie Przyjaciół Warszawy, do którego dołączyłam dzięki konkursowi „Warszawa w kwiatach”. Konkurs ten powstał jeszcze za czasów prezydentury Starzyńskiego, a reaktywowany został po wojnie przez dawną, przedwojenną laureatkę konkursu, panią Zofię Wójcicką, która była prezesem Oddziału Powiśle Towarzystwa Przyjaciół Warszawy. Pani Wójcicka z miłości do idei konkursu i fascynacji osobą prezydenta Starzyńskiego dążyła do tego, by konkurs ten objął zasięgiem całą Warszawę. Udało się jej tego dokonać w 1984 roku, od kiedy to konkurs „Warszawa w kwiatach” odbywa się na terenie całej stolicy. I z czego możemy być dumni, przetrwał on aż do dziś. W tym roku mamy jego 40. edycję. Mnie również ten konkurs zachwycił i miałam ogromny zaszczyt zostać przewodniczącą tego konkursu, którą jestem już od wielu lat. Kilka lat temu, kiedy obchodziliśmy jubileuszową edycję konkursu, przygotowywałam wystawę na jego temat. W tym celu, by zdobyć informacje o jego historii i korzeniach, wykonywałam duże kwerendy w archiwach. Ze względu na fakt, że to Starzyński był pomysłodawcą konkursu, wiele się o nim wówczas dowiedziałam i jego postać stała się mi jeszcze bliższa. Zresztą w towarzystwie zawsze się rozmawiało i rozmawia o prezydencie. Losy Starzyńskiego były bowiem powiązane z profesorem Stanisławem Lorentzem, czyli założycielem Towarzystwa Przyjaciół Warszawy oraz dyrektorem Muzeum Narodowego, którym został jeszcze za czasów Starzyńskiego. Od momentu, kiedy towarzystwo powstało, a stało się to w 1963 r., opiekuje się symbolicznym grobem prezydenta Starzyńskiego na Starych Powązkach. To jest właśnie piękny testament, który pozostawili po sobie założyciele towarzystwa, a zwłaszcza profesor Lorentz, który bardzo dbał o pamięć o prezydencie. Warto też wspomnieć, że o Stefanie Starzyńskim po wojnie tak naprawdę nie można było mówić. Jeszcze do 1948 r. odbywały się spotkania towarzyszące uroczystościom, gdzie wspominano Starzyńskiego. Potem niestety zakazano rozmowy na ten temat. Cenzura ta trwała do 1956 r., kiedy to temat prezydenta zaczął stopniowo powracać. Lecz nie powrócił on do końca jako prezydent Warszawy. Pamięć o Starzyńskim kultywowali jego współpracownicy z magistratu, przyjaciele, czy też pracownicy różnych agend miejskich, którzy przeżyli wojnę. Oni zadbali o to, żeby symboliczny grób Starzyńskiego powstał, lecz prace nad nim odbywały się w bardzo trudnych warunkach. Został on postawiony dzięki zbiórkom społecznym. I od tamtej pory, co roku, 8 września odbywają się przy nim uroczystości. Właśnie tego dnia, w 1939 r. prezydent Starzyński został powołany przez Generała Czumę na Komisarza Cywilnego przy Dowództwie Obrony Warszawy. Do dziś nie znamy przecież losów prezydenta Stefana Starzyńskiego. Nigdy nie udało się wyjaśnić okoliczności jego śmierci, chociaż istnieje wiele hipotez na ten temat. Przyczynę jednak znamy, bo prezydent znalazł się w więzieniu Pawiak, ale ślad o nim zaginął pomiędzy 22 a 23 grudnia 1939 roku i od tamtej pory nie wiadomo co się z prezydentem stało.
- Jaką rangę przed wojną miał prezydent Warszawy?
- W tej właśnie kwestii napotykamy różne zagadki. Stefan Starzyński nigdy nie był bowiem prezydentem z wyboru. Został najpierw powołany 2 sierpnia 1934 r. przez prezydenta Rzeczypospolitej na stanowisko tymczasowego prezydenta Warszawy, ponieważ w mieście występowały przeróżne kłopoty zarówno finansowe, kadrowe i polityczne. Po kilku tygodniach, we wrześniu 1934 r. zostało wydane rozporządzenie stanowiące o mianowaniu prezydenta. Miał on być prezydentem tymczasowym, i tymczasowość jego urzędu miała trwać krótko. Ale Starzyńskiemu udało się z powodzeniem rozpocząć porządkowanie Warszawy. Przypomnijmy - on nie zastał Warszawy bogatej pod każdym względem. Warto pamiętać, że te lata były latami kryzysu gospodarczego w całej Polsce, więc panowała powszechna bieda, także tu w Warszawie. Nie jest do końca wiarygodne, kiedy mówi się, że Warszawa była Paryżem północy. Warszawa bowiem to nie tylko zamożniejsze Śródmieście, ale też peryferyjne części Warszawy, które zostały przyłączone 1916 r. Trzeba było włożyć niezmierzone pokłady energii i pieniędzy, aby te peryferia uporządkować. Ludzie mieszkali w drewnianych ubogich domach, nie było kanalizacji, nie było wybrukowanych ulic, nie było energii, światła i wody – i tak możemy wyliczać dalej. W Warszawie tamtych czasów znajdowały się też miasteczka dla bezdomnych. Ludzie z całego kraju przyjeżdżali za chlebem i pracą, a tutaj miał miejsce kryzys i nie było takiej formy mieszkalnictwa, jaką znamy dzisiaj. Panowała jedynie własność prywatna. W tych czasach dopiero zaczynała tworzyć się spółdzielczość, a dokładniej Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa oraz Towarzystwo Osiedli Robotniczych. Była więc konieczność poprawy warunków zamieszkania. Starzyński wraz ze swoją koncepcją zmian był w tej kwestii bardzo charyzmatyczny i pracowity. Miał jeden określony cel – chciał, żeby nasze miasto było stolicą europejską, godną miana stolicy kraju. Od momentu odzyskania niepodległości do 1934 r., kiedy Starzyński objął urząd upłynęło przecież nie tak wiele czasu. Przedtem zaś Warszawa była celowo zepchnięta do rangi miasta prowincjonalnego. Nie była stolicą kraju, bo kraj był pod zaborami, stąd też nie rozwijała się tak jak inne stolice europejskie.
- Co było receptą Starzyńskiego na poprawę warunków w stolicy?
- Zacznijmy od tego, że Starzyński, jako prezydent Warszawy został przewodniczącym Związku Miast Polskich. I jednym z głównych celów tego związku było wymuszenia na rządzie pozyskiwanie środków finansowych dla miast. Współcześnie mamy tak zwane „Janosikowe”, a w tamtych czasach działało to zupełnie inaczej. W kasie miasta nie pozostawały praktycznie żadne pieniądze, ponieważ wszystko było przekazywane do puli rządowej, z której do stolicy spływały jedynie niewielkie kwoty. Problem ten dotyczył wszystkich miast i blokował możliwość ich rozwoju. Związkowi Miast Polskich ze Starzyńskim na czele udało się doprowadzić do powstania tzw. Funduszu Pracy, który zagwarantował poprawę warunków we wszystkich miastach. Poprzez ten fundusz rząd przekazywał pieniądze, dzięki którym można było wykonywać roboty budowlane, prowadzić inwestycje czy zatrudniać bezrobotnych. W tamtych czasach praca sezonowa przy robotach budowlanych, takich jak budowa kanalizacji, elektryfikacja czy rozbudowa torowisk była wielkim wsparciem dla ubogiej ludności. Pozwalała im rozpocząć normalne funkcjonowanie. Wraz z rozwojem robót publicznych zaczęło spadać bezrobocie. Choć nadal w Warszawie brakowało prawdziwego budownictwa mieszkaniowego, mieliśmy już WSM i TOR. Mieszkańcy się z tego bardzo cieszyli, gdyż nawet zwykli robotnicy mieli szansę dostać pokój z kuchnią i udogodnieniami, których wcześniej nie mieli. Oprócz stopniowego rozwoju sektora mieszkalnictwa, postępowały prace nad budową i rozwijaniem sieci infrastruktury technicznej w mieście, bez której nie możemy mówić o dobrych warunkach życia. Był to m.in. rozwój kanalizacji. Proszę sobie wyobrazić, że na Powązkach, czy też na Targówku nie było wody i studzienek, a zamiast tego przyjeżdżał woziwoda z beczką i trzeba było u niego kupić wiadro wody. Starzyński po długim procesie odzyskał Elektrownię na Powiślu, która stała się dzięki temu elektrownią miejską, co również przełożyło się na lepszą sytuację mieszkańców. Prezydent zaczął też myśleć o rozwoju komunikacji, czyli przedłużeniu tras tramwajowych i autobusowych. Za Starzyńskiego powstaje też 30 budynków szkół. W końcu dzieci otrzymują godne warunki w nauce, gdyż wcześniej pomieszczenia na szkoły były wynajmowane w "bieda-domach" lub też w bogatych domach, na które wynajem miasto wydawało duże pieniędzy. Co ważne, w tych szkołach są wreszcie łaźnie, łazienki czy kąpieliska. Wiele ze szkół powstało na peryferiach Warszawy. Starzyński bowiem okrzyknął się i uwielbiał powtarzać, że jest prezydentem przedmieść. Identyfikował się z wszystkimi mieszkańcami, co jest godne uznania.
W tym czasie mamy także rozwój kultury i wybudowanie gmachu Muzeum Narodowego – czasy Starzyńskiego. On wymusił na rządzie znalezienie pieniędzy na dokończenie budowy. Jest rok 1938, kiedy to muzeum zostało otwarte i stworzono wtedy wspaniałą wystawa „Warszawa wczoraj, dziś, jutro”, która podzielona była na bloki tematyczne i w bardzo nowoczesny sposób przedstawiała dotychczasowe sukcesy oraz dalsze plany na rozwój Warszawy. Powstają też nowe biblioteki i Dom Turysty. Warszawa staje się też coraz bardziej zielona. Pomysłem Starzyńskiego jak wspominałam, był bowiem konkurs ‘Warszawa w kwiatach’, który funkcjonuje do dziś. Mieszkańcy chętnie w nim uczestniczyli. Były rozdawane sadzonki kwiatów, by tę Warszawę trochę przyozdobić. W samym centrum powstawały wzdłuż linii tramwajowych gazony z kwiatami a torowiska tramwajowe były posłane trawą, żeby było zielono, to wcale nie jest dzisiejszym pomysłem.
Opowiem jeszcze o jednej istotnej kwestii. Starzyński wraz ze swoimi współpracownikami rozpoczął próby uporządkowania wszystkich umów, które miało podpisane miasto tak, by zaczęły przynosić dla Warszawy zysk. I to się udało. Czasami prezydent stawał się wręcz niepopularny i zyskiwał dużo przeciwników, ponieważ wymuszał sprawiedliwość społeczną. Dodano mu też określenie „komisaryczny”, co można odczytywać jako umniejszenie jego pozycji. Po dziś dzień popełniamy ten błąd mówiąc, że Starzyński był komisarycznym prezydentem Warszawy. A takie określenie nie występuje w żadnym oficjalnym akcie prawnym. Prezydent Starzyński był powołany i mianowany. Przymiotnik „komisaryczny” wziął się z czasopisma „Robotnik”, którego redakcja w wyniku docinek słownych dopisała to słowo. O to, żeby nie używać tego określenia, przez wiele lat zabiegali współpracownicy prezydenta, którzy przeżyli II wojnę światową, ale niestety nadal jest to obecne w słowniku, a więc też w świadomości ludzi. Piszę o tym we wstępie do mojej książki, że z szacunku do postaci prezydenta powinniśmy przyjąć i stosować te uwagi oraz prośby pozostawione przez jego współpracowników.
- Jaka jest według Pani najpiękniejsza pamiątka pozostawiona Warszawie przez Stefana Starzyńskiego?
- Zwieńczeniem rządów Starzyńskiego było pragnienie, aby Warszawa miała swój pomnik, swój herb i godło. To właśnie za jego prezydentury został zaprojektowany herb Warszawy, a także stolicy nadano żółto-czerwone barwy. Starzyński miał także koncepcję, by wybudować Warszawie pomnik. Do projektu tego zaprosił rzeźbiarkę Ludwikę Nitschową. Pomnik miał przedstawiać syrenę warszawską i stanąć na Powiślu, na którym zresztą urodził się Starzyński. Ludwika Nitschowa przedstawiła prezydentowi swój pierwszy projekt. Chciała, by syrena była wykonana z zielonego szkła, stała na Wiśle, na tafli wody na szklanych balach. Miał do niej prowadzić taras dostępny dla mieszkańców. Niestety Starzyński ten projekt odrzucił i poprosił o jego zmianę. W ten sposób powstała wersja pomnika, którą znamy do dziś. Syrena warszawska przetrwała bowiem bombardowania i powstanie warszawskie jako jedyny nienaruszony pomnik. Stoi tak, jak ją wówczas ustawiono. I tutaj nasuwa się istotne dla współczesnej Warszawy pytanie – czy ta syrenka ze szkła przetrwałaby tak ważne w naszej historii momenty? Wydaje mi się, że nie. Warszawa nie miałaby dziś dzielnej, walecznej syreny warszawskiej. Mamy zatem wielką pamiątkę po Stefanie Starzyńskim i to jest właśnie przepiękne uwieńczenie jego prezydentury.
- Co wyróżnia Pani spojrzenie na postać Starzyńskiego spośród innych opracowań?
- W swojej książce zupełnie pomijam tło polityczne i nie ukazuję Starzyńskiego jako polityka, tylko jako gospodarza miasta, prezydenta stolicy. Bardzo skrupulatnie ukazuję to, co zrobił dla miasta, jego zasługi. Szczegółowo opisuję i prześwietlam różne historie i fakty – m.in. połączone losy Lorentza i Starzyńskiego oraz rozwój Warszawy w konkretnych liczbach. Wszystko to jest zebrane w jednej książce. Przedstawiam też historię konkursu ‘Warszawa w kwiatach’ oraz opisuję współpracę prezydenta z towarzystwami przyjaciół dzielnic Warszawy, bo należy przypomnieć, że takich towarzystw przed wojną było ponad 20. Organizacje te bardzo mocno współpracowały ze Starzyńskim. Trzeba też podkreślić, że samorząd warszawski wyglądał wtedy zupełnie inaczej. Była Rada Warszawy, w której zasiadało łącznie 100 radnych. Nie było jednak rad dzielnicowych, a miasto przecież prężnie się rozwijało. Starzyński miał jednak na to receptę. Doszedł do wniosku, że należy współpracować z organizacjami reprezentującymi mieszkańców, bo wtedy jest się bliżej obywateli miasta. Ale oprócz tego powołał swoich czterech delegatów, którzy byli reprezentantami prezydenta w terenie. Mieli swoje niewielkie biura, do których każdy mieszkaniec mógł przyjść i porozmawiać o swoich problemach. Delegaci ci byli zobowiązani przez prezydenta do podjęcia natychmiastowych działań w sprawach zgłaszanych przez mieszkańców. Można więc powiedzieć, że Starzyński w pewien sposób rozpoczął tworzenie samorządu warszawskiego, na kształt tego, który mamy obecnie. Na prośbę rządu brał też udział w tworzeniu ustawy o samorządzie Warszawy. Zabiegał, by samorząd był jak najbliżej mieszkańców. I choć wtedy nie udało się dojść do systemu, który powstał w Polsce po latach 90., to śmiało mogę powiedzieć, że Starzyński tworzył jego fundamenty, to była jego wizja.
- W tym roku obchodzimy rocznicę 130. urodzin prezydenta Starzyńskiego. Z tej też okazji Rada Warszawy ustanowiła rok 2023 jego imieniem. Dlaczego mieszkańcy dzisiejszej Warszawy powinni pamiętać o Starzyńskim?
- Zgadza się, Rada Warszawy w zeszłym roku ustanowiła rok 2023 rokiem Stefana Starzyńskiego. Pamięć o Starzyńskim jest dziś wciąż bardzo ważna. Warszawa zawsze była, jest i będzie miastem ludzi napływowych ze względu na swoją specyfikę. Oczywiste jest, że wciąż będą przyjeżdżać tu nowi mieszkańcy, którzy założą tu swoje rodziny. A historia miasta o tak bogatej przeszłości i korzeniach powinna być przekazywana z pokolenia na pokolenie. Dzięki edukacji o ważnych dla Warszawy postaciach i kontynuowaniu warszawskich tradycji mamy pewność, że duch stolicy przetrwa jeszcze wiele lat.
- Co Muzeum Niepodległości przygotowało na tę wyjątkową rocznicę?- Przed naszą siedzibą, czyli Pałacem Przebendowskich/Radziwiłów przy al. Solidarności 62 otwieramy w sobotę, 19 sierpnia 2023 r. o godz. 12:00 wystawę „Chciałem, by Warszawa była wielka” poświęconą Starzyńskiemu oraz jego dorobkowi jako gospodarza stolicy w latach 1934-1939. Zapraszamy wszystkich serdecznie na wernisaż. Oprócz tego, we wrześniu planujemy kolejne wydarzenia towarzyszące tej rocznicy. Na Drzewie Pawiackim zostanie uroczyście powieszona tabliczka upamiętniająca Starzyńskiego. W Muzeum X Pawilon Cytadeli Warszawskiej będzie można obejrzeć celę poświęconą prezydentowi, a w Mauzoleum Walki i Męczeństwa zaprezentujemy portret prezydenta ze zbiorów naszego muzeum
Napisz komentarz
Komentarze