Z Maciejem Stokowskim, współwłaścicielem Pub Potok, jednego z niewielu miejsc w Warszawie, gdzie można posłuchać muzyki rockowej i punkrockowej, rozmawia Mateusz Durlik.
Maćku, na początek chciałem zapytać kim jesteś i skąd się tutaj, na Żoliborzu, wziąłeś?
Wziąłem się tutaj z Izabelina, miejscowości położonej niedaleko Warszawy, bardzo blisko Żoliborza, a z dzielnicą jestem związany od niedawna. Wcześniej mój jedyny kontakt z Żoliborzem to pętla i autobus nr 708, którym tutaj przyjeżdżałem i przesiadałem się do innych środków lokomocji, aby pojechać dalej. Teraz jestem już tutaj regularnie, ze względu na Potok – klub, który prowadzę.
Skąd pomysł na knajpę rockowo-punkową?
Wychodzę z założenia, że najlepiej pracuje się, realizując swoje hobby, wtedy tak naprawdę nie chodzi się do pracy, a do miejsca realizacji pasji. Dodatkowo, dzięki takiemu zajęciu można poznawać nowych ciekawych ludzi. Sam pomysł urodził się w mojej głowie już dawno. Kiedyś, w latach 2004-2010, prowadziłem na Racławickiej Club Rock, tylko że tam nie można było robić koncertów, a ja o tym marzyłem. Zwykła pijalnia piwa to nie do końca moja bajka. Imprezy, koncerty, ułatwiają rozwój miejsca. Stąd przenosiny na Żoliborz.
Ta knajpa na Racławickiej cały czas działa?
Nie, nie. Zmienił się jej właściciel i w tej chwili jest tam sklep rowerowy.
A dużo jest w Warszawie takich miejsc jak twoje?
Jest ich co najmniej 11, m.in. Stodoła, Hybrydy, Palladium, Proxima, Progresja, Hydrozagadka, Pogłos, Worek Kości, i inne.
Co do samej muzyki, to wy chyba nie jesteście takim stricte rockowym pubem, leci u Was sporo cięższej muzyki, prawda? Choćby na koncertach.
Naszym najczęściej granym repertuarem jest hard i punk rock. Patrząc na zespoły, które u nas grają, to głównie punk.
A dużo macie koncertów miesięcznie?
Sporo, około 12. Każdy weekend mamy zajęty, a czasami dodatkowo dochodzi czwartek lub niedziela. Koncerty odbywają się regularnie, miesiąc w miesiąc, bez względu na porę roku. W wakacje robimy przegląd młodych kapel, które chcą zobaczyć, jak to jest wystąpić na scenie z profesjonalnym sprzętem. Organizujemy również koncerty znanych zespołów w całej Polsce. Proletariat, Farben Lehre, Analogs, Bang Bang, Zwłoki.
Można powiedzieć, że jesteście żoliborskim Jarocinem.
Tak, Żolibocin Większość tych zespołów faktycznie grała w Jarocinie, ale nasze relacje są naprawdę bardzo dobre. Przykładowo, często jadamy razem obiady, które osobiście gotuję wszystkim członkom zespołów, to naprawdę zacieśnia relacje.
Dlaczego Potok nazywa się drugim domem ludzi rocka?
To jest nasze hasło na WiFi, gdyby ktoś, przechodząc obok, chciał sobie coś z netu zassać, to może się podpiąć pod naszą sieć, używając właśnie takiego hasła. A tak serio, to naprawdę jesteśmy drugim domem dla niektórych ludzi. W sensie dosłownym, niejednokrotnie zdarzało nam się, że w środku tygodnia ktoś z naszych klientów przenocował na kanapie w lokalu. You will never rock alone, mówimy. Masz jakieś problemy, wpadnij do nas, postaramy się pomóc, a na pewno przyjmiemy z otwartymi ramionami.
To co nas jednak cechuje, to nie jesteśmy miejscem nastawionym na zysk i konsumpcję. To co zarobimy, w dużej mierze przeznaczamy na różne akcje charytatywne, zbiórki, na protezy, leczenia, itp. Mamy szereg działań i trudno je teraz wszystkie wymienić. Nie ma weekendu, żebyśmy na coś nie zbierali, czegoś nie organizowali, a zespoły często nas wspierają, nie pobierają opłat za koncerty.
Macie jednak szersze plany dotyczące rozwoju na Żoliborzu?
Mamy, planujemy wprowadzić browar żoliborski. Pracujemy nad nazwą, ale najpóźniej wiosną powinien pojawić się na naszych półkach, a być może na półkach innych miejsc z Żoliborza. Oczywiście zyskiem chcemy podzielić się z potrzebującymi z naszej dzielnicy.
Dziękuję za rozmowę.
fot. materiały promocyjne Potok Bar: Drugi Dom Ludzi Rocka
Napisz komentarz
Komentarze