W Parku Żeromskiego działa dziś "Nowa Prochownia". Po budzącym wątpliwości rozstrzygnięciu konkurs, na jaw wychodzą nowe fakty. Sprawa Prochowni jest ledwie wierzchołkiem góry lodowej. W tle zaś odbywa się obrót lokalami komercyjnymi przez jedno środowisko.
W tym artykule przeczytasz m.in.:
- o tym, jak miasto według radnego Marka Szolca powinno zarządzać lokalami komercyjnymi,
- o tekście dziennikarki śledczej Małgorzaty Zubik z Gazety Wyborczej i jej odkryciach,
- o tym co dzieje się obecnie w Prochowni,
- o incydencie jaki miał miejsce Prochowni w ostatnich dniach.
Sprawa Prochowni, a później U Araba wywołała dyskusje nad zasadami w sprawie dzierżawy lokali miejskich. Jeszcze podczas czerwcowej sesji Rady Miasta wiceprezydent Tomasz Bratek, zapowiadał ujednolicenie zasad dzierżawy miejskich lokali. Padła wówczas deklaracja, że z projektem do radnych wróci w ciągu miesiąca. Tak się nie stało i w sprawie zmian, nawet po trzech miesiącach zapadła cisza. Zwróciliśmy się do ratusza z pytaniem na jakim etapie są prace w tej sprawie i czemu jeszcze pomysły wiceprezydenta nie zostały radnym przedstawione. Podobnie jak inni na odpowiedź w tej sprawie jeszcze czekamy.
Według warszawskiego radnego Marka Szolca z ramienia Nowej Lewicy zmiany te są kroplą w morzu potrzeb. – Rozumiem ideę, jednak w przypadku Prochowni i wielu miejsc w Warszawie jest to „musztarda po obiedzie”. To czego potrzebuje Warszawa, to scentralizowana i skoordynowana polityka zarządzania lokalami komercyjnymi. Dzielnice, ZZW i wiele innych jednostek miasta wykazuje się rażącą niekompetencją w zakresie zarządzania lokalami komercyjnymi – mówi miejski radny. Według niego powinna powstać centralna miejska jednostka, która będzie udostępniała lokale w sposób skoordynowany i uwzględniający interes społeczny, zapewniając przy tym najwyższy standard transparentności i uczciwości. – W tym momencie dostaliśmy ogromną liczbę dowodów, że sposób działania miasta nie zmienił się w żadnym zasadniczym zakresie i po prostu krzywdzi lokalne społeczności i przedsiębiorców, którzy chcą z miastem współpracować – dodaje Marek Szolc.
Tymczasem Marianna Zjawińska, która przez 9 lat prowadziła lokal gastronomiczny w Prochowni Północnej złożyła pozew przeciw "miastu". O szczegółach, póki co nie chce mówić, ze względu na dobro sprawy. W rozmowie odnosi się do tego, co obecnie dzieje się w Parku Żeromskiego. – W weekend dostałam zdjęcie Nowej Prochowni od jednego z sąsiadów. Ja, kiedy prowadziłam Prochownię, to w dniu Urodzin placu Wilsona, miałam mnóstwo gości. W tym roku na zdjęciu widać zaledwie kilka osób – relacjonuje Marianna.
Mieszkańcy jasno mówią o bojkocie tego miejsca, co widać po komentarzach w sieci i opiniach na Google, które choć w większości dotyczą tego, w jaki sposób rozstrzygnięto konkurs, to odnoszą się również do jakości obsługi oraz serwowanych dań. Nie brakuje również pochlebnych opinii dla nowych dzierżawców, choć te są w znacznej mniejszości.
Kawiarnia Prochownia Żoliborz – komu to przeszkadzało? Felieton Danuty Kuroń
„Czy coś się tam dzieje?”
Od samego konkursu i protestów minęło wiele tygodni i mieszkańcy Żoliborza nadal pamiętają w jakich okolicznościach doszło do zmiany dzierżawcy. W rozmowach mieszkańcy mówią wprost, że nie zaglądają już do Parku Żeromskiego i pytają co z Prochownią? Czy coś się tam dzieje?
Dziać się musi, bo był to jeden z warunków dzierżawy Prochowni Północnej. W sezonie letnim odbył się m.in. cykl kina plenerowego, ok. 4 koncerty i stand up’y.
– Bywam tu codziennie i faktycznie w sezonie nie było tu tak dużo ludzi jak kiedyś. Jest też niekończący się remont placu zabaw, więc park faktycznie mógł opustoszeć – mówi nam pani Anna, która spaceruje z psem.
W poniedziałek, 19 września na witrynie i drzwiach budynku, widać namazane nieznaną mazią wielką literę „Z”.
Doszło do próby oszustwa, ale w świetle prawa referencje są ważne
Przypomnijmy, pojawiły się wątpliwości co do rzetelności przeprowadzenia części niejawnej konkursu, który rozstrzygnięto dobę po otwarciu ofert przez urzędników. Wszystkie cztery oferty oceniała komisja konkursowa, w skład której wchodzili pracownicy ZZW, przedstawiciel Biura Stołecznego Konserwatora Zabytków oraz reprezentant Wydziału Kultury i Promocji Dzielnicy Żoliborz. Ostatecznie stu stronicowa oferta przygotowana przez dotychczasowego dzierżawcę okazała się być gorsza w ocenie komisji od zwycięskiej, w której doświadczenie opisano na kilku stronach.
Ponadto w każdej ofercie przedstawione były referencje wystawione dla każdego z podmiotów starających się o dzierżawę Prochowni. w ofercie Marianny Zjawińskiej znajdziemy m.in. referencje wystawione przez Danutę Kuroń, mieszkankę Żoliborza oraz prezeskę Fundacji Edukacyjnej Jacka Kuronia, Klub Komediowy, Fundację Rozwoju Kinematografii czy żoliborskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Spółce Dapius referencje wystawiła spółka Finals 11, która na czas konkursu była powiązana ze spółką Dapius. Dodatkowo część referencji wystawiono za czas, w którym Dapius jeszcze nie istniał. Zarówno pod referencjami jak i ofertą konkursową podpisał się Krzysztof Kowalski.
W marcu ZZW przekazał nam informację, że mimo to referencje są uznawane za ważne i wszystko odbyło się w świetle prawa.
Z kolei w udzielonym dla Gazety Żoliborza wywiadzie Magdalena Młochowska, dyrektorka koordynatorka ds. zielonej Warszawy przyznała, że mogło dojść do oszustwa ze strony zwycięzcy konkursu na dzierżawę.
Obrót miejskimi lokalami i powiązania z aferą łapówkarską
W czasie konkursu wyszły na jaw również powiązania właściciela spółki Finals 11 Tomasza S. ze sprawą burmistrza Włoch oskarżonego o przyjęcie łapówki. Małgorzata Zubik, z „Gazety Wyborczej” precyzuje, że Tomasz S. „miał »udzielić« byłemu burmistrzowi korzyści majątkowej »w postaci nieodpłatnego udostępnienia samochodu marki Mercedes-Benz«.” Podejrzany oczywiście nie przyznał się do winy, zaś postępowanie wobec Tomasza S. jest kontynuowane.
Jakie jest powiązanie ze sprawą Prochowni. Otóż Tomasz S. w chwili trwania konkursu był również większościowym udziałowcem spółki Dapius, która wygrała konkurs. O jego powiązaniu pisaliśmy wcześniej, jednak dopiero po tekście opublikowanym 4 marca na łamach Gazety Żoliborza, wpłynął do nas wniosek o sprostowanie. Dotyczył on tekstu, w którym informowaliśmy, że nowy dzierżawca szuka kupca na Prochownię. Wniosek o sprostowanie dotyczył jednak podanej przez nas w tamtym czasie informacji, że Tomasz S. jest także większościowym udziałowcem spółki. Wówczas, gdy sprawa Prochowni nabrała rozgłosu S. pozbył się ich.
Zubik ujawniła kolejne powiązanie wskazujące na to, że mamy do czynienia z towarzystwem obracającym miejskimi lokalami. Po tym jak Tomasz S. pozbył się udziałów w Dapiusie, w spółce znalazła się firma mieszkanki Żoliborza, Katarzyny P.
Jej spółka miała udział w Dapiusie krótko. Dziennikarka wskazuje na ważną rzecz: Katarzyna P. startowała w przetargach na lokale w Śródmieściu, ale nie dla siebie. Ponadto kobieta w przeszłości była w zarządzie firmy zajmującej się nieruchomościami. „Ustąpiła, gdy S. kupił w niej udziały. Prezesem został wtedy mężczyzna, którego nazwisko odnajdujemy w dokumentach konkursowych na Prochownię. On z kolei udziela referencji spółce, która razem z Dapiusem i Marianną Zjawińską oraz jeszcze inną firmą wystartowała w konkursie” – czytamy w artykule Małgorzaty Zubik.
Radny zawiadamia prokuraturę, a ta nie wszczyna śledztwa
Dziennikarka Wyborczej ujawnia dodatkowo powiązania Katarzyny P. z Bogdanem Tyszkiewiczem. Razem pracowali m.in. w firmie wynajmującej lokale w podziemiach metra. Ten z kolei przyjaźnił się z członkami mafii pruszkowskiej, a kiedy zeznaniami obciążał stołecznych polityków, którzy rzekomo mieli brać łapówki, został zamordowany.
Dodatkowo Katarzyna P. ma zakaz prowadzenia działalności związanej z obrotem nieruchomościami. Sąd skazał ją za podrabianie dokumentów i udaremnianie przetargów. Kobieta brała udział w szeregu konkursów na najem lokali miejskich, które miał trafić w kolejne ręce. Według doniesień „Gazety Wyborczej” Katarzyna P. składała dwie z pozoru konkurencyjne oferty na jeden lokal.
Sprawa Prochowni była poruszana również podczas czerwcowej sesji rady miasta, w czasie której bezprzetargowo przedłużono obecnym dzierżawcom U Araba umowę na 10 lat. O lokalu w parku Żeromskiego mówił wówczas Marek Szolc z Nowej Lewicy: – Sprawa Prochowni na pewno jeszcze wróci, bo całą procedurę przeprowadzono w skandaliczny sposób. Dzięki moim doniesieniom interesuje się nim też prokuratura. Doszło tam, do tak poważnej nieprawidłowości czy niedokładności urzędników albo przepraszam, że się tak wyrażę do ordynarnego wała, że sprawa na pewno nie zostanie pozostawiona – mówił podczas swojego wystąpienia radny. Sprawę zgłosił do prokuratury oraz do CBA. Odpowiedź otrzymał jedynie od prokuratury. Ta nie wszczęła śledztwa. – Tekst Małgorzaty Zubik otworzył nowe możliwości. Dzięki temu, że pani redaktor zbadała dokładnie też inne wątki działalności osób, które były zaangażowane w sprawę Prochowni. Widać wyraźnie, że jest to szerszy proceder. Gdyby udowodnić prokuraturze, że mamy styczność z szerszym procesem, to wyjaśnienie jakie otrzymałem z prokuratury, czyli, że uznają to, co się wydarzyło za czyn o niskiej szkodliwości społecznej już nie będzie po prostu uzasadnione – podkreśla radny.
Napisz komentarz
Komentarze