13Nasz nowy cykl „Żoliborz od kuchni” zaczynamy przekornie od wizyty w sąsiedniej dzielnicy.Ktoś mógłby to nazwać zdradą, brakiem lokalnego patriotyzmu, ale warto było zgrzeszyć odwiedzając Bielany, będące zresztą w latach 1951-1994 częścią Żoliborza, i odkryć to miejsce. Restauracja Abażur, dawniej Salon Kulinarny (po rewolucjach Magdy Gessler), mieści się na ul. Raduńskiej, w willowej części Bielan, nieopodal Parku Harcerskiej Poczty Polowej i Parku Stawy Kellera.
Wchodzę do jednej z willi. Na dole restauracja, na górze hotel. Można się poczuć jak w czyimś domu, a właściwie jak w wytwornym, niewspółczesnym salonie, do którego prowadzi nas lokaj. Prowadzą nas również wspaniałe zapachy.
Wystrój restauracji może nie do końca wpisuje się w moją estetykę, ale po chwili stwierdzam, że nie ma to znaczenia gdyż nie jest „sztywno”. Po pierwszym kęsie babeczek z foie gras i łyku wina, doskonale dobranego do tego dania, jestem już pewna, że wszystko do siebie pasuje idealnie.
Raczę się kuchnią francuską z elementami śródziemnomorskich klimatów. Na początek klasyka - soupe a l’oignon - zupa cebulowa, doskonała na chłodne letnie wieczory, ale również na poprawę stanu ciała i ducha np. po upojnej nocy, co zostało sprawdzone już przez Ludwika XV. Ciepłe klimaty Morza Śródziemnego przypomina czarne tagliatelle z krewetkami. Na uwagę zasługuje również drugie główne danie, którego spróbowałam – kacze udko confit w pomarańczach z bazyliowymi gnocchi, przełamującymi swoją wytrawnością słodkość tej potrawy. Czas na deser… to była bardzo trudna decyzja. Po namowie skusiłam się na mus czekoladowy i to był strzał w dziesiątkę. Nie czułam byle jakiej czekolady z proszku, a rozpływającą się w ustach, lekką jak chmurka, a zarazem mocną i wytrawną czekoladę.
Delektowałam się każdym kęsem wszystkich potraw, czułam wszystkie smaki oddzielnie, a jednak łączyły się w doskonałą całość. Do wszystkiego genialnie dobrane wina, na których przemiła Właścicielka - nie, przepraszam, Gospodyni tego domu, zna się bardzo dobrze i z pasją o nich oraz o historii tego miejsca opowiada.
Lokalizacja dla wtajemniczonych, ale to ma swój urok. Szkoda tylko, że nie mogłam skorzystać z ogrodu (padał deszcz), ale na pewno wrócę jeszcze tego lata do Abażuru i to nadrobię.
Polecam to miejsce jeśli potrzebujecie zjeść coś pysznego, macie trochę więcej czasu niż na lunch i jesteście spragnieni kameralności i prywatności. To był pyszny i ciekawy wieczór.
Bon appétit
autor:
Karolina Kołodziejska
Napisz komentarz
Komentarze