We wtorek w Pawilonie Kulturalnym na Sadach Żoliborskich odbyło się spotkanie ze sportowcami, którzy zapisali się nie tylko w historii światowego sportu, ale i samego Żoliborza. Tego dnia mieszkańcy Żoliborza mogli usłyszeć wyjątkowe i poruszające historie związane z Żoliborzem i dyscyplinami, które uprawiali.
W tym artykule przeczytasz m.in. o:
- kto z zawodników Marymontu pobił 9 razy rekord świata?
- gdzie trenowali szermierze?
- jakie warunki do trenowania mieli sportowcy na Marymoncie?
- dla kogo specjalnie przygotowano lodowisko na Marymoncie?
„MISTRZOWIE na Sadach - spotkanie z wybitnymi sportowcami Żoliborza” to wydarzenie, które odbyło się we wtorkowy wieczór w Pawilonie Kulturalnym. To część całego cyklu warsztatów edukacyjnych w Sadach, finansowanych ze środków Biura Edukacji m.st. w ramach konkursu “Działania edukacyjno – wychowawcze na rzecz mieszkańców Warszawy w roku 2021”.
Projekt całego cyklu napisała Maria Janiak, która aktywnie działa na rzecz zachowania owocowego charakteru Sadów za pośrednictwem sąsiedzkiej inicjatywy Owocowe Sady Żoliborskie oraz jako wiceprezeska Stowarzyszenia Żoliborz Przyszłości. To właśnie dzięki staraniom stowarzyszenia na realizację projektu pozyskano 10 tys. złotych.
Dzięki grantowi odbyło się już sadzenie krokusów, spotkanie z ekspertem i wspomniane spotkanie ze sportowcami.
Przeczytaj również: Nowe hotele w żoliborskich parkach. Zamieszkają w nich owady
Mistrzowska skromność
Obecni we wtorkowy wieczór mieszkańcy mieli okazję posłuchać historii utytułowanych sportowców mieszkających na Żoliborzu i trenujących na terenie dzielnicy. Ta niezwykła lekcja historii była poruszająca zwłaszcza w chwili, gdy na wydarzeniu pojawiła się 89 letnia Maria Mączyńska, wielokrotna mistrzyni świata i Europy w łucznictwie, olimpijka z Monachium i zawodniczka klubu Marymont Warszawa. Zapytana o 9-cio krotne pobicie rekordu świata z ujmującą skromnością odpowiedziała, że już tego nie pamięta. Już po czterech miesiącach trenowania łucznictwa została Mistrzynią Polski, co skwitowała stwierdzeniem, że w tamtym czasie sama była zaskoczona swoim sukcesem.
Pani Marii tego wieczoru towarzyszył związany od 50 lat z łucznictwem na Marymoncie Adam Pazdyka, trener łucznictwa ze Stowarzyszenia „Łuczniczy Marymont”, które wywodzi się z sekcji łuczniczej RKS Marymont Warszawa oraz Maja Stryjecka-Rejmer, prezes Stowarzyszenia „Łuczniczy Marymont”. Jak wspominał pan Adam, gdy miał 13 lat, pani Maria była inspiracją do trenowania łucznictwa, ponieważ świetnie strzelała technicznie. Z kolei pani Maja Stryjecka-Rejmer podkreślała to jak wówczas wyróżniała się pani Maria na tle innych zawodników. – Sposób w jaki strzelała był na tamte czasy nowoczesny – mówiła.
Poza przeszłością poruszona została również kwestia przyszłości łucznictwa na Marymoncie. Głos w tej sprawie zabrała prezes „Łuczniczego Marymontu” stwierdzając, że sytuacja finansowa całego warszawskiego sportu jest trudna. Mimo to zawodnicy „Łuczniczego Marymontu” stanowią dziś czołówkę polskiego łucznictwa.
Przeczytaj również: Wywiad. Sławomir Napłoszek, zawodnik Stowarzyszenia Łuczniczy Marymont po 29 latach wraca na Igrzyska Olimpijskie
Sekcja, której dziś próżno szukać na Marymoncie
Sam Marymont ma także zasłużonych w innych dyscyplinach jak szermierka. Tę dyscyplinę podczas wtorkowego wydarzenia reprezentował złoty medalista olimpijski we florecie Lech Koziejowski. Pan Leszek jest zdobywcą również brązowego medalu olimpijskiego. Oba trofea każdy z mieszkańców mógł zobaczyć na żywo, a nawet trzymając je w ręku obejrzeć z bliska. – Żoliborz poznałem bardzo dokładnie chodząc z alei Wojska Polskiego do podziemi Teatru Komedia, gdzie trenowaliśmy. Kilka lat później wylądowaliśmy na Marymoncie, gdzie staliśmy się sąsiadami Łuczników. Byliśmy ze sobą zżyci, lubiliśmy się i razem odnosiliśmy sukcesy – wspominał dwukrotny medalista Igrzysk i dodał: - Mimo nędznych warunków jakie były na Marymoncie mieliśmy wielu utytułowanych sportowców.
Drugim szermierzem, który tego dnia był obecny i opowiedział swoją historię sportową związaną z Żoliborzem był Krzysztof Malmurowicz. – Mieszkałem na rogu Mścisławskiej i Mickiewicza więc nic dziwnego, że wylądowałem w Marymoncie – mówił pan Krzystof: - Warunki były tragiczne, ale widzieliśmy doskonałe wzorce w utytułowanych sportowcach, którzy tam trenowali.
Jak wspominał szermierz pomieszczenie, w którym trenowali na Marymoncie było tak niskie, że trudno było podczas treningów nie zbić jakiejś żarówki. Sytuacja się zmieniła, gdy zawodnicy wyjechali w wakacje na obóz. W czasie ich nieobecności wykopano dół obniżając dolny poziom pomieszczenia, w którym trenowali. – Narzekanie dziś przez sportowców, że mają za mało masażystów czy nie dojechał psycholog w tamtych czasach nie było śmieszne, bo my marzyliśmy o tym, by nasz palacz się nie upił, żebyśmy mogli się po treningu wykąpać w ciepłej wodzie, a różnie z tym bywało – wspominał.
Międzynarodowy mecz na „prywatnym” lodowisku
O tym jak trenowało się na Marymoncie wspominała również Wanda Gąsiewska, rekordzistka i mistrzyni Polski w łyżwiarstwie szybkim. Pani Wanda, mimo że była zawodniczką AZS-AWF Warszawa, to w przerwie między zawodami i zgrupowaniami trenowała na Marymoncie, gdzie specjalnie dla niej robiono lodowisko. Było to miejsce międzynarodowego pojedynku między reprezentacją Polski, a Rumunii.
Po zakończeniu kariery sportowej pani Wanda pracowała w Wydziale Kultury Fizycznej Urzędu Dzielnicowego Warszawa-Żoliborz, gdzie - jak wspomniała - bardzo dbała o sportowy charakter Marymontu i wspierała AZS. Ponadto jako swój sukces w roli urzędniczki wymienia rewitalizację Kępy Potockiej. To właśnie za jej sprawą powstała tam przystań kajakowa.
- Proszę spojrzeć na Panią Maria, prawie 90 lat, mi do setki brakuje 25 lat i wciąż jesteśmy na chodzie. Sport jest bardzo potrzebny, a jest zaniedbany w dzielnicy – mówiła pani Wanda.
Przeczytaj również: 10 tysięcy złotych dla Sadów Żoliborskich. Miasto przyznało grant inicjatywie sąsiedzkiej
Napisz komentarz
Komentarze