Sklep charytatywny Sue Ryder to miejsce, gdzie każdy może oddać niepotrzebne, ale nadające się do użytku przedmioty, które następnie zostaną sprzedane. O celach organizacji i sposobie jej działania opowiada Agnieszka Brzóska, dyrektor fundacji Sue Ryder i mieszkanka Żoliborza.
Jakub Krysiak: Sue Ryder, mimo że nie była Polką, to bardzo dużo zrobiła dla naszego kraju. Jej spuścizna przetrwała do dziś w postaci fundacji. Na czym skupiają się obecnie działania fundacji?
Agnieszka Brzóska: Naszą podstawową działalnością jest prowadzenie sklepów charytatywnych. To dzięki nim pozyskujemy pieniądze na pomoc starszym, chorym, niepełnosprawnym. Wspieramy domy pomocy, hospicja, ostatnio prowadziliśmy rehabilitację Powstańców Warszawskich we współpracy z Domem Wsparcia dla Powstańców Warszawskich. Łącznie w całej Polsce jest ich 7, w tym 6 w Warszawie i od niedawna 1 również w Szczecinie. Planujemy również otwarcie sklepu internetowego, tak by dostosować się do współczesnych standardów. Chcemy w ten sposób dać osobom spoza Warszawy czy Szczecina możliwość dostępu do naszego sklepu. To jest główna część działalności, z której fundacja się utrzymuje i dzięki pozyskanym środkom ma możliwość wypełniać założenia Sue Ryder.
Jak przeczytałem na stronie fundacji, Sue Ryder była pierwszą cudzoziemką, która w stanie wojennym dostała pozwolenie na wjazd do PRL.
Tak, to prawda, jej zaangażowanie w sprawy polskie było ogromne, do tego stopnia, że w brytyjskiej Izbie Lordów zasiadała jako Lady Ryder of Warsaw. Dzięki niej w Polsce po wojnie wybudowano 30 domów pomocy społecznej, 30 z 80, jakie stworzyła na całym świecie. Wszystkie założone przez nią placówki zostały przekazane na rzecz państwa, ponieważ w okresie PRL-u nie można było zakładać fundacji.
Taka forma pomocy jest dziś w jakiś sposób kultywowana?
Domy pomocy działają do dzisiaj, współpracujemy z 14, które powstały z inicjatywy Sue Ryder. Idziemy jednak dalej i w tej chwili pracujemy nad otwarciem Centrum Międzypokoleniowym, które będzie się mieściło przy ulicy Bagatela w Warszawie. Przez pandemię cały proces tworzenia centrum nieco zwolnił. Niebawem ruszymy z remontem lokalu, który otrzymaliśmy na ten cel od miasta. Będzie to miejsce przeznaczone dla seniorów i młodzieży. Chcemy dać możliwość wymiany wiedzy i doświadczeń między pokoleniami. Dla seniorów będą prowadzone zajęcia praktyczne z zakresu nowych technologii, tak by osoby starsze nie były wykluczone cyfrowo. Z kolei dzieci potrzebujące pomocy będą miały okazję skorzystać z różnego rodzaju zajęć dodatkowych przydatnych w szkole.
Chcemy stworzyć także program edukacyjno-wolontaryjny dla młodzieży. Odziedziczyliśmy samochód Sue Ryder o imieniu Joshua, to stara półciężarówka z lat 60. Z nim wiąże się zabawna historia. Sue Ryder była bardzo niska, więc żeby dosięgać do pedałów, przymocowywała do nich klocki. W ten sposób osobiście rozwoziła dary potrzebującym, jeździła nawet z Anglii do Polski. Teraz ten samochód chcemy wykorzystać do programu edukacyjno-wolontaryjnego. Musimy go jednak najpierw odrestaurować.
Planujecie też w jakiś sposób przybliżać Sue Ryder jako personę?
Mamy malutkie muzeum poświęcone Sue Ryder. Jej historia z Polską rozpoczęła się w trakcie II wojny światowej. W tej chwili digitalizujemy archiwum Sue Ryder, które będzie dostępne dla historyków i badaczy. Wśród materiałów znajduje się bardzo dużo korespondencji z cichociemnymi, a także listów wymienianych po wojnie z ludźmi, którym pomagała.
Dziś pamięć o Sue Ryder przedłużają ci, którym pomogła. Jakiś miesiąc temu otrzymaliśmy telefon od 80-letniego dziś mężczyzny z Kanady, który chciał odwiedzić Fundację. Jak się okazało, po wojnie przebywał on w obozie przejściowym w Niemczech. Sue Ryder wówczas zabrała go i wiele innych dzieci na pierwsze wakacje do Wielkiej Brytanii. Ta pamięć ciągle jest w nim żywa.
Wróćmy do tego co robi obecnie fundacja. Swoje działania kierujecie również do innych podmiotów skupiających się na pomocy potrzebującym.
Nasze doraźne działania polegają właśnie na pomocy różnym instytucjom. W czasie pandemii przekazaliśmy m.in. sprzęt medyczny do domu pomocy prowadzonego w Krakowie przez siostry Albertynki, zorganizowaliśmy też zbiórkę na rzecz tego miejsca - w efekcie przekazaliśmy siostrom 30 tys. zł. Wspominałam już o rehabilitacji, jaką razem z Domem Wsparcia dla Powstańców Warszawskich zapewnialiśmy kilkudziesięciu bohaterom i bohaterkom sierpnia 1944 r. Ten projekt już się skończył, ale nie wykluczam w przyszłości dalszej współpracy w zależności od tego jakie będą potrzeby. Mamy podopiecznych, którym kupujemy leki i opłacamy opiekę. To są nasze bieżące działania.
Z kolei dzięki zyskowi jaki wygenerował sklep charytatywny w Szczecinie udało nam się wesprzeć stowarzyszenie Iskierka, które zajmuje się dziećmi niepełnosprawnymi. M.in. dzięki naszej pomocy udało się zorganizować kolonie dla podopiecznych stowarzyszenia. Staramy się wspierać organizacje, które nie mają dużej siły przebicia i tak dużych budżetów. Nasza pomoc dla nich jest niezwykle istotna.
Same sklepy charytatywne niewątpliwie pomagają w pozyskiwaniu środków. Jednocześnie tworzymy przez nie miejsca pracy, bo ktoś musi obsłużyć klientów i przyjąć towar.
W połowie sierpnia Fundacja otworzyła sklep w Westfield Arkadia. To pierwszy sklep charytatywny Sue Ryder w centrum handlowym. Jak do tego doszło?
To bardzo ciekawy projekt. Zacząć trzeba od tego, że propozycja współpracy wyszła ze strony Westfield Arkadia. Za to należą się im brawa i bardzo cieszymy się z możliwości działania razem, bo nikomu wcześniej do głowy nie przyszło, że możemy być obecni w tak prestiżowej lokalizacji. W normalnej sytuacji Fundacji nie byłoby na to stać, ale współpracujemy z Westfield Arkadia na naprawdę partnerskich warunkach. To jest pierwszy w Polsce sklep charytatywny w centrum handlowym tego formatu, dlatego jest to tak przełomowe wydarzenie.
Z kolei w Wielkiej Brytanii obecność tego typu sklepów w centrach handlowych nikogo nie dziwi.
W Polsce to jest nadal coś nietypowego, dlatego nasz sklep w Westfield Arkadia ma też ważny walor edukacyjny. Klienci, którzy odwiedzają nasz sklep, na samym początku nie do końca orientują się, na czym polega jego działalność. Chciałabym, żeby świadomość na temat sklepów charytatywnych w społeczeństwie była większa. Uważam, że w dzisiejszych czasach i w dobie nadprodukcji tego typu sklepy mają jeszcze większe znaczenie.
Oprócz pomagania sklepy charytatywne realizują także ideę obiegu zamkniętego.
Dokładnie tak. Dajemy drugie życie przedmiotom, które ludzie nam oddają i mogą jeszcze komuś posłużyć. Przedmioty, które rzeczywiście nie nadają się do użytku utylizujemy.
A takie rzeczywiście otrzymujecie?
Niestety tak. Wszystkie dary, które otrzymujemy sortujemy i to, co nadaje się do sprzedaży trafia do naszych sklepów. Jeśli jakieś rzeczy nie nadają się do sklepowego asortymentu, ale nadal zachowują swoją użyteczność, to przekazujemy je do innych organizacji wspierających potrzebujących. Staramy się wykorzystywać to, co się da, a resztę wyrzucamy.
Zdarza się, że otrzymujemy rzeczy, które nie nadają się do użytku i są wyłącznie odpadem. Wtedy musimy ponieść koszty utylizacji, które są niemałe, a przecież naszym celem jest wygenerowanie jak największego zysku, żeby pomóc jak największej liczbie podopiecznych. I tu wracamy do tematu edukacji.
Co w takim razie można oddawać do sklepów charytatywnych?
Do sklepów można oddać przede wszystkim ubrania. Co ważne, przyjmujemy sezonowo, czyli jeśli mamy teraz jesień, to mile widziane są ubrania noszone jesienią lub zimą. To wynika z tego, że nie mamy wielkich magazynów, gdzie moglibyśmy przechowywać wszystkie przekazywane nam dary. Należy pamiętać o tym, żeby oddawać rzeczy w takim stanie, w jakim sami byśmy chcieli je kupić. Muszą być czyste, niezniszczone i jak najbardziej atrakcyjne dla kupującego. Oprócz ubrań można przynosić biżuterię, małe AGD (działające i kompletne, najlepiej z instrukcją obsługi), obrazy, płyty, książki, zestawy porcelany i różnego rodzaju drobne przedmioty. Mogą być też rzeczy unikatowe takie jak maszyna do pisania czy stare krzesło…
…, czyli antyki też u Was są?
Tak, ale raczej małe gabaryty, bo w sklepie nie ma miejsca na duże meble. Fundacja Sue Ryder w Wielkiej Brytanii ma np. sklepy meblowe czy rowerowe z serwisem na miejscu. My też myślimy nad tym, żeby mieć takie miejsca.
Jakie są ceny w sklepie charytatywnym Sue Ryder?
Bardzo przystępne. Istotnym aspektem spuścizny Sue Ryder w kontekście sklepów jest stworzenie takich miejsc, w których osoby mniej zamożne mogą kupić wszystkie najpotrzebniejsze do życie przedmioty w dobrej cenie. Nie wymyślamy astronomicznych cen, bo mamy rzeczy i za 5 złotych. Zdarzają się również wyjątki. Kiedyś trafił nam się obraz za 2 tysiące złotych. W tej sprawie pomógł nam akurat kustosz, który wycenił obraz i udało nam się go sprzedać do muzeum, które kolekcjonuje dzieła tej konkretnej artystki. Takie perełki też się zdarzają.
Ta rozmowa jest też okazją do tego, żeby rozwiać mit na temat pracy w fundacji. Nie każdy ma świadomość, że praca w fundacji różni się od wolontariatu.
Od 20 lat jestem aktywna zawodowo w biznesie i według mnie fundacja jest też takim tworem, właśnie biznesowym. Organizacje pozarządowe powinny być przykładem tego, jak traktuje się pracowników. Moim zdaniem organizacje pozarządowe w tej dziedzinie muszą być wzorem godnym naśladowania i staram się, żeby właśnie tak było.
Wraz z zarządem Fundacji dbamy o naszych pracowników. Działalność, jaką podejmują, jest ich pracą i należy im się za to wynagrodzenie. Oczywiście istnieje wolontariat, ale osoba, która obsługuje przez cały dzień sklep, czy pracuje na co dzień w biurze, poświęca przecież swój czas. Pracuje tak jak w każdym innym miejscu i wynagrodzenie jej się po prostu należy. Oczywiście trzeba być świadomym tego, że nie będzie to wysoka pensja, taka jak za pracę w korporacji, ale w Fundacji wszyscy się z tym liczą. W naszym kraju funkcjonuje błędne myślenie, że jeżeli ktoś pracuje w fundacji to nie powinien zarabiać. A ja pytam, dlaczego? Jeżeli faktycznie by tak było, to w fundacjach mogłyby działać jedynie osoby zamożne, które są na tyle bogate, że nie muszą pracować w pełnym wymiarze godzin.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia przy dalszych działaniach fundacji.
Napisz komentarz
Komentarze