Mam wielki sentyment do dobrze przemyślanych spółdzielni mieszkaniowych i osiedli robotniczych. Jest tak, że Warszawa choć zniszczona, ma miejsca, które ocalały i one są najpiękniejsze, bo prawdziwe. O Kolonii Wawelberga czytałam wielokrotnie, wspomina się o niej w mediach przynajmniej raz do roku.
Kolonia Wawelberga jest też znana z trzystumetrowej kolejki w tłusty czwartek po kultowe pączki. Cukiernia Władysława Zagoździńskiego istnieje od 1925 roku i choć klimat jest tu iście wolski, to pączki przednie.
Z naszego Żoliborza to może być nawet spacer (przez cmentarze). Piękne osiedle stoi przy Górczewskiej.
Przeczytaj również: Miejsca, które lubię i często odwiedzam. Z Żoliborza to rzut beretem – Felieton
Kolonia na Młynowie, wybudowana w latach 1898-1900 zajęła trzy adresy: Górczewską 15 i 15a oraz Wawelberga 3. Budynki powstały dzięki darowiźnie Hipolita i Ludwiki Wawelbergów, projektantem kompleksu był Edward Goldberg. Fundatorzy założyli Instytucję Tanich Mieszkań Hipolita i Ludwiki Wawelbergów, przeznaczyli początkowo 300, a na koniec 550 tysięcy rubli na budynki, w których zamieszkali robotnicy, stanowiący wówczas najniższą warstwę społeczną. Kamienice wzniesiono w stylu koszarowym, dzięki gęsto rozmieszczonym, dużym oknom, mieszkania są widne. Luksusem były doprowadzone bieżąca woda i kanalizacja. To właśnie tu zamontowano pierwsze w Warszawie zsypy na śmieci.
Znamy regulamin, który funkcjonował na osiedlu – nie można było tu spożywać alkoholu (dziś już ten zakaz nie obowiązuje, co widać gołym okiem) ani hodować zwierząt (dziś są, kupy psów, choć kiedyś pewnie bardziej chodziło o krowy i drób). Wszystkich szczepiono przeciwko ospie, mieszkańcy mogli korzystać z porad i wiedzy lekarza Adama Chełmońskiego. Na terenie osiedla działały łaźnia parowa, łaźnia z wannami i prysznicem oraz sauna (i tu pytam współczesnych deweloperów, czy to nie fantastyczna opcja?).
Przeczytaj również: Miasto z muralami o industrialnym charakterze. Felieton Podróżującej rodziny
Osiedle posiadało swoją infrastrukturę – dwa uniwersytety ludowe, szkołę podstawowa, swoją siedzibę miała tu fundacja Kropla Mleka, mająca za zadanie wspierać matki w karmieniu pociech. W trzech budynkach zamieszkało 335 rodzin w mieszkaniach jedno i dwupokojowych. Do dziś nie dotrwały budynki izby chorych i szkoły. W 2003 roku rozebrano niestety łaźnię, pralnię i kaplicę. Być może taka budowa, przynajmniej mentalnie przydałaby się i dziś. Hipolit Wawelberg wierzył, że wspólne zamieszkanie „pod jednym dachem” różnych ludzi zlikwiduje antagonizmy rasowe i wyznaniowe, oraz zatrze różnice społeczne.
Czas II wojny światowej to pożoga Woli, w której zginęli mieszkańcy kolonii. Po wojnie zamieszkali tu urzędnicy i dygnitarze, osiedle uznano za majątek pożydowski. Dziś osiedle sprawia wrażenie czynszowego. Ta wyjątkowa przestrzeń zyskuje nowe oblicze – zabytkowy bruk wymieniono na kostkę Bauma. Stare, drewniane okna zastąpiono nowymi plastikami. Jest świeżo wyremontowana fasada.
Za budynkiem znajduje się fantastyczny plac zabaw, drewniany, ze statkiem, równoważniami i trampolinami.
Przeczytaj również: Muzeum Katyńskie – wyjątkowe miejsce pamięci na Żoliborzu. Felieton Podróżującej rodziny
Napisz komentarz
Komentarze