Na ul. Rydygiera powstał salon z rowerami przyszłości "ecyklopedia", które miałem przyjemność przetestować i chciałbym podzielić się z Wami swoimi przemyśleniami. Czy faktycznie jest to rewolucja komunikacyjna?
Do niedawna byłem przekonany, że największą innowacją w historii roweru było wynalezienie pedałów i stworzenie układu przenoszenia napędu. Dokładnie tak! Pierwsze rowery bardziej przypominały dzisiejsze chodziki dla dzieci niż jednoślady znane nam z Wyścigu Pokoju czy Tour de Pologne. Tkwiłem w tym przekonaniu, dopóki nie wszedłem do Ecyklopedii, a oni pozwolili mi przejechać się czymś onieśmielająco odjechanym. Tam dowiedziałem się, że rower może być szybszy, bardziej użyteczny i dawać jeszcze więcej przyjemności. Wszystko za sprawą silnika elektrycznego i pojemnego akumulatora.
Dla kogo?
Dla każdego. Rower elektryczny jest idealnym zamiennikiem dla samochodu, motocykla, czy nawet zwykłego roweru. Jazda na elektryku, który dostaliśmy do testu od Ecyklopedii, to była niesamowita frajda – rower był szybki, zwinny, a jednocześnie dawał poczucie stabilności i bezpieczeństwa. Model, który testowałem świetnie amortyzował wyboje, nadawał się idealnie do leśnych wycieczek – zresztą właśnie w Kampinosie jeździłem nim najwięcej. Najbardziej zadziwiające, a przy okazji niezwykle satysfakcjonujące, było pokonywanie bez żadnego problemu stromych i trudnych podjazdów.
Pomyli się jednak ten, kto stwierdzi, że rowery elektryczne są dla leniuchów. To nieprawda. Prędkością steruje się tu klasycznie - poprzez pedały. Silnik elektryczny właściwie nie tyle napędza rower, co wspomaga kolarza. Tak naprawdę jeśli chcemy, to nawet na rowerze elektrycznym możemy się spocić – za pomocą smartfona lub komputera pokładowego można regulować stopień i tryb wspomagania.
Każdemu wedle potrzeb
Wszystko zależy od tego, na co mamy ochotę. Jeśli chcemy się spocić zrobimy to bez problemu. Jeśli jednak szukamy alternatywy dla dojazdów do pracy samochodem czy skuterem, chcemy być ekologiczni i zeroemisyjni, a jednocześnie nie mamy możliwości przebrania się w biurze (więc zwykły rower odpada), albo po prostu nie chcemy się zmęczyć, to rower ze wspomaganiem elektrycznym okazał się idealnym rozwiązaniem.
I w miasto, i w las
Drugim jednośladem, który testowaliśmy dzięki uprzejmości Ecyklopedii, był typowo miejski jednoślad damski. Tu potwierdzenie znajduje postawiona przeze mnie w poprzednim akapicie teza. Wspomaganie elektryczne sprawia, że nawet kilkunastokilometrowe dojazdy do pracy są czystą przyjemnością i nie grożą nieprzyjemnym zapachem przez resztę dnia. Dojazdy do fimry na elektrycznie wspomaganym rowerze były dla mnie jak poranny spacer, tylko że z rowerową prędkością.
Czy warto?
No jasne, że warto! Chciałbym się do czegoś przyczepić – ot taka moja natura – ale w tym przypadku widzę same zalety. Choć trzeba na pewno skomentować cenę rowerów. Są dość drogie, ale trzeba pamiętać, że to nie jest zwykły rower, to najwyższej klasy rower, dzięki któremu nasze podróże do pracy czy w terenie będą wyglądały zupełnie inaczej. Amortyzatory zapewniają komfort i przyczepność, elektryczny silnik dynamiczną jazdę bez obawy, że się spocimy, a technologia DualBattery pozwala na przejechanie nawet 160 kilometrów na jednym ładowaniu. Do tego jesteśmy bardziej ekologiczni niż samochodziarze, a futurystyczny design, geometria ram i fajne zestawienia kolorów sprawiają, że każdy, kto nas mija, nie będzie mógł oderwać wzroku.
Napisz komentarz
Komentarze