W weekendy jest tu giełda elektroniczna, „spożywką” handluje się we wtorki i piątki, choć w inne dni również da się tu zrobić zakupy.
Bielański bazar przechodzi swój renesans. Emanuje niespotykanie przyjemną atmosferą, jest lepiej zaopatrzony niż niejeden sklep wielobranżowy, a mieszkańcy tak go lubią, że w konflikcie z deweloperami stają za nim murem. Dziś odwiedzamy Wolumen, czyli kultowy bazarek na Bielanach.
Powstał pod koniec lat 60., jednak to okres po roku 1989 przyniósł mu największą sławę. Wolumen był paserskim zagłębiem Warszawy. To tu, przy okazji giełdy elektronicznej, drobni przedsiębiorcy handlowali kradzionymi radiami, telefonami czy nielegalnym alkoholem. Echa tej praktyki widać do dziś, nadal można tu kupić papierosy bez polskich znaków akcyzowych czy używane telefony sprzedawane „z łapy”. W tym okresie Wolumen był również terenem spornym w starciach między okolicznymi gangami. Dla gangsterów była to żyła złota. Wpływy z pobieranych na bazarze haraczy stanowiły znaczące źródło dochodów grup przestępczych. Dążenia grup przestępczych do kontroli nad bazarem doprowadziły do wybuchu „drugiej wojny żoliborskiej” czyli jednego z najbardziej krwawych konfliktów między gangami w latach 90.
Chleb, który leczy
Dostać tu można niemal wszystko: owoce, warzywa, mięso, nabiał, wszelkie produkty spożywcze, garnki, zastawę stołową, a nawet meble. Pełno tu produktów własnej, rzemieślniczej produkcji: jaja z gospodarstwa, zsiadłe mleko, a w okresie jesiennym świeżo zebrane grzyby.
Przechadzając się po bazarku można natknąć się na dość niepozorny, a jednocześnie inny niż wszystkie stragan z pieczywem. „Z wykształcenia jestem magistrem farmacji”– mówi mi pani zajmująca się straganem. Co robi kobieta z medycznym wykształceniem na Wolumenie? „Nie pracuję tu, a jedynie pomagam mojemu znajomemu, który jest właścicielem straganu. Potrafię dobrać odpowiednią dietę dla każdej grupy krwi. Robię to pro publico bono”. Ludzie, którzy przychodzą kupować tu pieczywo to w większości stali klienci. Pani zajmująca się straganem zna zalecenia zdrowotne każdego z nich i służy radą wszystkim osobom, które zainteresują się, jaki konkretnie produkt najlepiej kupić przy ich uwarunkowaniach dietetycznych. „To wszystko ręczna robota” – pada odpowiedź na pytanie o pochodzenie wyrobów. „Piekarnia znajduje się w jednej z podwarszawskich miejscowości, tam też właściciel piekarni ma pole, na którym uprawia zboża używane później do wyrobu ciasta”.
Fundamentem handlu na Wolumenie są świeże produkty sprzedawane prosto od producentów, którzy przyjeżdżają tu z najodleglejszych zakątków województwa mazowieckiego: „Jajka, które sprzedaję na Wolumen jadą 150 kilometrów, pochodzą z kurnika mojej siostry” – mówi mi jedna ze straganiarek. Sprzedaje również miód, ten już pochodzi z Warszawy. Z kupnem jajek warto się pośpieszyć, tak przynajmniej wynika z podsłuchanej przeze mnie rozmowy straganiarki z jednym z klientów: „Niech pan kupi na zapas. Zboże drożeje panie! Będzie trzeba podnieść ceny jajek. Zobaczy pan, za tydzień będą już dziesięć groszy droższe”.
Świeżość zawsze w cenie
To właśnie dzięki podejściu do klientów i gwarancji świeżości produktów bielański bazarek cieszy się takim powodzeniem. „Mieszkam tu niedaleko, na Kasprowicza. Zdarza mi się oczywiście robić zakupy w okolicznych dyskontach, ale zaletą Wolumenu jest to, że produkty są świeże, prosto od producenta, a ceny niskie” - mówi nam pani Barbara. „Mieszkam w tej okolicy od pięćdziesięciu lat i nie wyobrażam sobie Bielan bez tego bazaru” – dodaje i z dumą przyznaje, że również jej podpis znalazł się pod petycją przeciwko zabudowaniu Wolumenu biurowcami.
Spytałem jednego ze sprzedawców jabłek o to czemu ludzie wolą kupować na Wolumenie a nie w dyskontach: „A widział pan po ile są jabłka w Biedronce? Poza tym ludzie wolą kupować od producenta. Te jabłka, które sprzedaję, pochodzą z mojego sadu, przyjechałem tu z nimi z Warki”.
Znaleźć tu można również produkty niespotykane w supermarketach. „Jajka zwykłe mam po 70 groszy, z podwójnym żółtkiem po złotówce” – mówi mi jedna ze sprzedawczyń jajek. Okazuje się, że podwójne żółtko z jajkiem nie jest żadnym defektem genetycznym spowodowanym przez złą paszę czy antybiotyki. Takie jajka znoszą młode kury, które w swoim organizmie nie mają jeszcze wystarczająco dużo wapnia, więc łączą dwa żółtka w jednym jajku.
Nie tylko ceny, liczy się również atmosfera
Gdy pierwszy raz odwiedza się Wolumen największe wrażenie robi atmosfera. Ludzie przychodzą tu uśmiechnięci. Dowcipkują. Rozmawiają ze sprzedawcami. Tematy rozmów są tu równie różnorodne co podczas debat politycznych. Usłyszałem tu zarówno dysputy o pogodzie, zdrowiu jak i dyskusje na temat fuzji Orlenu z Lotosem. „Tu jest jak w filmie, szczególnie w takie słoneczne poranki jak dziś. Sprzedawcy zachwalając swoje produkty nawołują klientów, panuje tu specyficzny harmider. Również dla zmysłów jest to ciekawe przeżycie. Ryby, owoce, grzyby, to wszystko pachnie i tworzy jedyną w swoim rodzaju mieszankę”- mówi mi odwiedzający Wolumen po raz pierwszy pan Maciej. „Przyjechałam z Łodzi, a na bazarek przyszłam przy okazji, zaraz odbieram wnuczka z przedszkola. Kocham tę atmosferę, a miłością do bazarków zaraziłam również córkę, która mieszka niedaleko. Dodatkową zaletą są ceny jest tu zdecydowanie taniej niż w sklepach osiedlowych czy ulicznych kramikach” - mówi mi pani Maria. Rzeczywiście ma rację, a żeby się o tym przekonać wystarczy odwiedzić bazar.
Wolumen to również, a może przede wszystkim, giełda elektroniczna
W weekendy odbywa się tu jedyna w swoim rodzaju i największa w Warszawie giełda elektroniczna. Analogicznie do „spożywki” ceny podzespołów są tu niskie, a przekrój dostępnych elementów zaskakuje. Można tu kupić dosłownie wszystko, co tylko jest związane z prądem: od zwykłych przewodów, głośników i komputerów aż po urządzenia i podzespoły, których nazw humanistyczny umysł redaktora nawet nie jest w stanie powtórzyć. Na Wolumenie można również znaleźć elektroniczne starocia rodem z ZSRR.
Wolumenu nie oddamy!
To jedno z haseł powstałych przy okazji „bitwy o wolumen”. 9 września 2018 roku społeczność Bielan dowiedziała się o nowym planie zagospodarowania przestrzennego dla Wawrzyszewa. Proponowane było przeznaczenie 1/3 powierzchni targowiska pod zabudowę biurowo-mieszkaniową. Wywołało to duży sprzeciw wśród mieszkańców. „Koalicja Dla Wolumenu” czy „Wolumenu nie oddamy!” pod tymi hasłami zrzeszali się ludzie związani targowiskiem. Ich celem była walka z planowanymi zmianami. Jak podaje portal Tustolica.pl, tylko w ramach akcji pod tym drugim hasłem zebrano ponad 4600 podpisów. Kolejne 1145 pod petycją ze swoimi uwagami do planu zebrali w zbiórce internetowej radni Razem dla Bielan.
Ciekawą lekturą okazały się uwagi do projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego obszaru Nowego Wawrzyszewa. Dowiadujemy się tam, że „Bazar Wolumen zostanie zachowany z dopuszczeniem lokalizowania pawilonów handlowych do 2 kondygnacji nadziemnych”. Poza tym nowa zabudowa będzie mogła znajdować się jedynie w wąskim pasie ziemi od strony ulicy, tak żeby plac handlowy w dalszym ciągu przypominał prostokąt. Oznacza to, że pospolite ruszenie wywarło wpływ na warszawskich planistów. Uchwalenie planu prognozowane jest na 2022 rok.
Napisz komentarz
Komentarze