Maćku, jak długo mieszkasz na Żoliborzu?
Krótko. Właściwie nie wiem czy należy mi się ten wywiad. Jestem tutaj od ponad półtora roku, ale na usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że wcześniej przez wiele lat mieszkałem na samej granicy. Bo co prawda administracyjnie było to Śródmieście, ale z okien widziałem Żoliborz.
A dlaczego zdecydowałeś się na Żoliborz?
Mimo że mieszkałem obok, to Żoliborz był mi bliski. Mam tu wielu znajomych, z którymi często spotykałem się na placu Inwalidów, gdzie zawsze dużo się działo. I tak ciążyłem w tę stronę... Na Potockiej, na kortach grywam w tenisa. Mamy park Żeromskiego i plac Wilsona, gdzie spotykam się z różnymi ludźmi, jest też kino „Wisła”. To wyszło w sposób naturalny i nie ma co dorabiać ideologii. Teraz mam tak nawet, że jak ze Śródmieścia wracam na Żoliborz, to mniej więcej od Dworca Gdańskiego mam takie poczucie „a ok, no dobra jestem w domu”.
Jakie są twoje ulubione miejsca na Żoliborzu?
To oczywiście wszelkie uliczki Starego Żoliborza, z każdej strony. Są kapitalne. Można tam chodzić na spacery. To jest taka chwila oddechu, coś bardzo przyjemnego dla oczu, dla zmysłów w ogóle. Plac Inwalidów, plac Wilsona, różne miejsca gdzie się spotykamy ze znajomymi. Lubię jeszcze rejon blisko Teatru Komedia.
Przez dwadzieścia pięć lat pracowałeś w Teleexpressie. Czym teraz zajmujesz się zawodowo?
Jest takie pojęcie dywersyfikacji i kilku filarów, na których się stoi. Jak jeden filar się chwieje, to można się przerzucić na drugi. Teraz mamy pandemię, więc jest to dodatkowy element utrudniający zadanie. Ze starych, tradycyjnych mediów przerzuciłem się na nowe. Mam kanał na YouTubie i prowadzę audycję w internetowym radiu „Nowy Świat”. Współpracuję z firmą Eko Cykl, z którą od dwóch lat realizujemy program „Ty śmieciu! Ekocyklicznie o gospodarce”. Każdy odcinek dotyczy jakiegoś ważnego wątku dotyczącego ekologii. Cykl jest dostępny między innymi na moim kanale na YouTubie i na Wyborcza.pl. Prowadzę szkolenia z zakresu wystąpień publicznych. Ze względu na pandemię najmniej działam teraz eventowo, choć i imprezy zdarzają się coraz częściej, czasem w wydaniu hybrydowym. Najważniejszy jednak jest teraz dla mnie program „W Telegraficznym Skrócie”, dostępny na moim kanale na YouTubie oraz na fanpage’u na FB.
A jak twoje dzieci czują się na Żoliborzu?
Te moje dzieci, które są z nami na Żoliborzu to mają siedemnaście i dwadzieścia lat. Widzę, że czują się tu świetnie. Tu jest taka… dobra atmosfera, życie towarzyskie. Zwłaszcza upodobały sobie skwer Kompani AK „Żniwiarz” na tyłach kina „Wisła”, na tyłach placu Wilsona.
Tam gdzie była tęczowa ławeczka.
Tak. Ona w gruncie rzeczy nie była tak jednoznacznie tęczowa, była kolorowa. Potem pojawiły się inne propozycje artystyczne na tych ławeczkach, ale ich też już nie ma. Ławeczki znów są zgniło-brązowe. Obok jest park Żeromskiego i tam jest Prochownia, która ma świetną atmosferę i energię. Blisko jest także piękny park Kępa Potocka. Wcale się nie dziwię moim dzieciom, że czują się tu dobrze. Blisko jest centrum miasta, a jednocześnie jest tak trochę z boku – cisza, dużo zieleni. Jest super.
A teraz bym chciałbym troszkę bardziej wejść w twoją przeszłość.
No ładnie, zaczyna się.
Musi być. Ten Teleexpress twój. Cały czas jak odwrócę głowę, nie patrzę na ciebie i słyszę twój głos to mam wrażenie, że Teleexpress leci. Spędziłeś tam dwadzieścia pięć lat i odszedłeś po zmianie władzy. Z bólem serca najpewniej.
No tak, z wielkim bólem serca, bo wiesz, dwadzieścia pięć lat to… można porównać z taką sytuacją, że ktoś gdzieś mieszka dwadzieścia pięć lat, ma swoje miejsce na ziemi i po takim długim czasie, po ćwierćwieczu musi je opuścić. Myślę, że każdy, kogo to spotyka, przeżywa to mocno i potem szerokim łukiem omija to miejsce, żeby się nie zastanawiać, co tam się teraz dzieje, jak to mieszkanie zostało przemeblowane.
Nie próbowali cię zatrzymać?
Owszem, próbowali mnie zatrzymać i było takie zdziwienie, że o co właściwie chodzi? Że dlaczego ja chcę… nikt tam mnie nie traktował na zasadzie takiego zgniłego jaja, że dobrze, że nam dziękuje, to my nie musimy tego robić. Ja nie byłem w tej grupie osób, którym po nastaniu dobrej zmiany od razu podziękowano. Z czego to wynikało? Myślę, że nigdy nie byłem mocno zdefiniowany politycznie. Również dlatego, że Teleexpress był zawsze dalej od polityki niż inne programy, ale też nie chciałem być zdefiniowany politycznie, bo uważałem, że jeżeli ktoś prowadzi program informacyjny, to widzów nie za bardzo interesują poglądy tego człowieka. On – widz – ma sobie wyrobić swoje poglądy na podstawie tego, czego się dowiaduje w mediach. Krótko mówiąc, to dla mnie było takie abecadło, taka podstawa pracy w programie informacyjnym. Ja mam być od tej strony politycznej transparentny, przezroczysty. Ja tylko przekazuję informacje.
No to czemu nie udało im się ciebie zatrzymać?
No bo czułem, że powinienem odejść, że to już przestaje być moje miejsce mówiąc ogólnie, że tam się nie będę dobrze czuł, że to idzie w stronę, która mi nie odpowiada jeśli chodzi o styl, dobór informacji, chowanie pewnych informacji. Prowadzenie programu informacyjnego w dużym stopniu polega na uczciwym podejściu do tego zawodu, do widzów i do samych siebie. Wychodzimy z założenia, że program informacyjny powinien być maksymalnie obiektywny, zwłaszcza w mediach publicznych. Ja wiem, to może brzmi abstrakcyjnie, jak czysta teoria, ale tak to powinno wyglądać. Staramy się, jesteśmy niedoskonali, nie zawsze wszystko wychodzi idealnie, ale staramy się układać program jak najbardziej obiektywnie, myśląc cały czas o widzach. Chcemy być uczciwi wobec nich. A w mediach elektronicznych, zwłaszcza w telewizji, bardzo dużo zależy od różnych rzeczy: od długości materiałów, od tego jakie są ujęcia, jak długie są setki różnych osób, jakie są setki dobrane. Naprawdę, to w największym stopniu zależy od ludzi tworzących program, od tego co mają w głowach i tego jakie mają myślenie o takim właśnie maksymalnie uczciwym dziennikarstwie. Oczywiście zależy to również od systemu, bo jeżeli masz jednego dziennikarza, który chce pracować uczciwie, ale działa w systemie, który mu to uniemożliwia, bo jego szefowie myślą inaczej, bo polityka bierze górę, to ten jeden dziennikarz, czy nawet grupa, nie mają szans.
I spotkałeś się z tym?
Owszem. Stwierdziłem, że nie mam szans walczyć z wiatrakami i kopać się z koniem. Codziennie miałbym przychodzić do pracy zestresowany, patrzyć w układ programu, tak zwanego szpigla, czyli scenariusza i łapać się za głowę? W tym 2015/2016 roku, od kiedy Jacek Kurski został prezesem, tam się naprawdę zaczęło źle dziać. To znaczy, zawsze w telewizji było tak, że jak się zmieniała sytuacja na scenie politycznej, to korytarze pustoszały. Wszyscy czekali na tzw. „miotłę” i zastanawiali się, kogo ta miotła zmiecie. Zawsze tak było. Ale to co wtedy – w 2015/16 się wydarzyło, było horrendalne. Ludzie przemykający z ponurymi minami, pod ścianami, rozglądający się dookoła czy mogą coś komuś powiedzieć, czy nie mogą. Przypominały mi się wtedy czasy, kiedy się robiło konspirację za komuny. Wtedy człowiek się naprawdę rozglądał, ściszał głos, nie wykonywał telefonów, bo mogły być na podsłuchu.
A czy w jakichś okolicznościach, a jeśli tak to w jakich, byłby rozpatrywany przez ciebie powrót do Telewizji Polskiej, czyli do prowadzenia Teleexpressu?
Nigdy nie mów nigdy. To jest znane i słuszne powiedzenie, ale gdyby tak to ocenić procentowo, to widziałbym tylko dziesięć procent szans, z dwóch zasadniczych powodów. Pierwszy powód – jestem już gdzie indziej, patrzę do przodu, mam swoje projekty i działam w nowych mediach. Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba ta wolność, której doświadczam. Czyli że jak ja realizuję materiały na mój kanał na YouTube, to polegam na moim własnym poczuciu uczciwości, stylu. I to jest nieprawdopodobne. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie miałem. Do tego realizuję różnego rodzaju projekty biznesowe.
Teraz jesteś w radiu „Nowy Świat” i to jest zupełnie nowa rzeczywistość. Powiedz mi, jak ci się tam od bladego świtu działa?
Działa mi się, zaskakująco dla mnie samego, dobrze, jeżeli chodzi o ten kontekst pory dnia.
A więc jednak?
Mówić w miarę składnie i sensownie między 6 a 10 rano, to nigdy nie było dla mnie oczywiste. A teraz nagle robię to dwa razy w tygodniu i to jest wyzwanie! Atmosfera podczas tej audycji jest doskonała. Mam świetne otoczenie. Pracują tam wspaniali wydawcy, realizatorzy, komentatorzy. Tam po prostu dzieje się dużo dobrego i te cztery godziny upływają bardzo szybko. Czuje się tam energię, czuje się, że to jest radio, którego ludzie słuchają i to dosyć intensywnie i na dużą skalę.
I na koniec chciałem się ciebie jeszcze zapytać o to, co byś robił w życiu gdybyś nie zajął się dziennikarstwem, od którego zacząłeś w zasswoją karierę?
Jestem po studiach teatralnych, czyli po Akademii Teatralnej w Warszawie.
Masz na swoim koncie kilka filmów…
Tak, ale wiesz, to było tak dawno, że… nie to, że „nieprawda”, „dawno i nieprawda”, ale dawno, bardzo dawno i po prostu poszedłem w inną stronę. Pewnie gdybym nie poszedł w tę stronę, to bym coś robił teatralnie. Może zostałbym reżyserem teatralnym? Myślałem o studiach reżyserskich. Może… Wiesz co? Nie wiem, bo aktorstwo, to jest trudna dziedzina, która nie gwarantuje żadnych sukcesów.
Co wolisz?
• Kawa czy herbata?
Kawa nie wyklucza herbaty.
• Kawa czy herbata?
Kawa.
• Lato czy zima?
Jeśli na nartach, to zima.
• Tusk czy Kaczyński?
Bloody hell…
• Tusk czy Kaczyński?
Jako człowiek nowych mediów większy kontakt mam z Tuskiem.
• Żoliborz czy Śródmieście?
Żoliborz, ale bliski Śródmieściu.
• Mięso czy warzywa?
Warzywa, zdecydowanie.
• Piwo czy wino?
Aż mnie zatkało, że w ogóle jest takie pytanie, ale zdecydowanie wino.
• Woda czy sok?
Woda.
• Rower czy bieganie?
Rower.
• Horror czy komedia?
Komedia.
• Prawica czy lewica?
Środek.
Napisz komentarz
Komentarze