W XIX wieku popularnością wśród naszych przodków cieszyły się tereny dzisiejszego Marymontu, znajdujące się na północ od ówczesnych granic miasta.
Marymont kojarzy się nam głównie z królową Marysieńką i pozostałościami dworku myśliwskiego należącymi do Sobieskich lub twórczością Marka Hłaski.
Warto jednak pamiętać, że w pierwszej połowie XIX wieku Marymont był miejscem chętnie odwiedzanym przez letników z Warszawy. Oddalony od granic miasta, położony w bezpośrednim sąsiedztwie Lasu Bielańskiego, gdzie chętnie spędzano majówki i Zielone Świątki, stał się atrakcyjnym terenem wypoczynkowym.
Trend ten zauważył Michał Grosse, pochodzący z Grenoble, ale związany z Warszawą rękawicznik o ciekawym życiorysie. Będąc jeszcze nastolatkiem wstąpił do francuskiej armii, gdzie jako artylerzysta wziął udział w wyprawie na San Domingo. Po powrocie prowadził fabrykę rękawiczek pod Genewą. W 1810 roku przybył do Warszawy, a w latach 20. XIX w. założył fabrykę wyprawiania skór rękawicznych. Swoje wyroby sprzedawał z powodzeniem w sklepie mieszczącym się w dawnym pałacu Branickich przy ul. Miodowej. Wytwarzana przez niego galanteria podbiła serca warszawiaków, a zwłaszcza warszawianek.
W 1821 roku Michał Grosse nabył na Marymoncie parcelę wraz z młynem wodnym. Posesja Grossego ulokowana była mniej więcej między dzisiejszymi ulicami: Potocką, Paska, Marii Kazimiery i Gdańską. Grosse w pierwszej kolejności zadbał o letników zlecając budowę swego rodzaju łaźni publicznych.
W 1833 roku rozpoczęto budowę willi, natomiast dwa lata później powstały także mieszkania dla gości ulokowane w oficynach, gdzie za niewielką opłatą mogli wynająć kwatery. Oprócz tego Grosse przeniósł na Marymont swoją fabrykę, którą istniała w tym miejscu do początku lat 70. XIX wieku. Tradycję wytwarzania rękawiczek kontynuował jago syn wraz z siostrzeńcem. Przedsiębiorstwo, w szczytowym momencie funkcjonowania, zatrudniało ok. 500 pracowników.
Posiadłość zaczęto nazywać od nazwiska właściciela „Grossowem”. Większość terenów zajmował staw o kształcie wydłużonej kropli z wyspą pośrodku, który powstał ze spiętrzenia rzeki Rudawki. Jego zachodnia część, znajdująca się bliżej wzgórza marymonckiego, była pozostałością małego stawu, który powstał tu jeszcze w czasach króla Jana III Sobieskiego. Ogród okalający staw poprzecinany był niewielkimi kanałami, które dodawały mu magicznego uroku. Zadbano także o altany i alejki spacerowe. Najważniejszą częścią założenia parkowego była willa przypominająca niewielki pałacyk. Znajdowała się na wschodnim krańcu stawu, frontem do dzisiejszej ul. Marii Kazimiery. Dach kryty był czerwoną blachą, a całość zwieńczona małą nadbudówką i drewnianym belwederkiem. W późniejszym okresie willę często mylono z pałacykiem należącym do Sobieskich. Letnisko znane było również z kuracji odchudzających, które ponoć przyciągały tu tłumy warszawiaków. Posiadłość stopniowo rozbudowywano i upiększano, aż do śmierci właściciela w 1840 roku.
Tak opisywano Grossów w „Tygodniku Ilustrowanym” (nr 71 z 1869 r.):
„Jedną z pierwszych budowli był Grossów, ładne ustronie wiejskie, ponad stawem obszernym wybudowane, a tu na rysunku przedstawione. Ustronie to, okolone drzewami, prześliczny widok przedstawia podczas lata. Pierwszy założyciel onego, wieczysty dzierżawca Gross, wybudował tu dom murowany dla gości warszawskich chcących używać świeżego powietrza i zimnych kąpieli”.
Po śmierci Michała Grossego posiadłość odziedziczył jego syn Michał oraz córka Celina. Ostatnim właścicielem Grossowa związanym z rodziną Grossów był syn Celiny, Horacy Józef Letornne – członek lwowskiego koła spirytystycznego oraz współwydawca miesięcznika o wdzięcznej nazwie „Światło Zagrobowe”, poświęconego badaniom psychologicznym i tematyce spirytyzmu. Letornne kontynuował rodzinną tradycję wytwarzania rękawiczek, w 1846 roku opatentował także innowacyjny projekt maszyny do ich wykrawania.
Od lat 70. XIX wieku cały teren ulegał powolnej degradacji oraz zapomnieniu. Miało to związek z pogorszeniem się stanu zdrowia Horacego Letornne’a i coraz mniejszymi dochodami uzyskiwanymi ze sprzedaży galanterii przez firmę Grosse, której mocno zaszkodziło pojawienie się na rynku nowego zakładu produkującego rękawiczki. Co ciekawe, właścicielem konkurencyjnego przedsiębiorstwa, które przyczyniło się do upadku rodzinnej firmy, był August Piskorski – który zdobył fachową wiedzę w fabryce Grossego.
Należy wspomnieć, że właściwie cały Marymont od lat 70. XIX wieku, stopniowo zamieniał się w bardziej „przemysłową” okolicę, która nie sprzyjała już relaksowi. Zwłaszcza od czasu, kiedy to w bezpośrednim sąsiedztwie willi postawiono nowy młyn, a cały majątek utracił swoje pierwotne wypoczynkowe przeznaczenie i stawał się zakładem czysto przemysłowym. Sama nazwa Grossów powoli zanikała w świadomości mieszkańców Warszawy, a okolicę zaczęto nazywać „Aleksandrówką” – od nazwiska nowego właściciela tych terenów.
W latach 30. XX wieku, podczas prac regulacyjnych, staw osuszono, a teren rozparcelowano. Nie było to niczym dziwnym, ponieważ w latach 20. i 30. XX wieku stopniowo dokonywano likwidacji stawów, bagnisk i rozlewisk powstałych podczas występowania z brzegów Rudawki i Wisły na terenie Marymontu, Rudy, Kaskady i Potoku. Było to związane z walką z komarami oraz chorobami przez nie przenoszonymi.
Podczas Powstania Warszawskiego willa uległa częściowemu zniszczeniu. Jej wypalone mury przetrwały aż do początku lat 50. XX wieku, kiedy to zostały rozebrane. Dlatego dziś już próżno szukać w terenie pozostałości po dawnym letniskowym charakterze Grossowa. Jeśli ktoś z Państwa chciałby znaleźć miejsce, w którym stała niegdyś willa Michała Grossego może wybrać się na podwórko kamienicy przy ul. Bienieckiej 2B, gdzie znajduje się niewielki murek upamiętniający dawną posiadłość oraz ofiary z okresu Powstania Warszawskiego.
Napisz komentarz
Komentarze