Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 13 maja 2024 01:42
Reklama

Blisko, a daleko

„Natychmiast przestań! Skończ te krzyki!” Marek wije się na podłodze i wrzeszczy wniebogłosy. Chciał obejrzeć kolejną bajkę, ale tata przełączył na mecz i za nic ma potrzeby synka.

Marek prosił, przymilał się, próbował ukradkiem przełączyć program, wyrywał tacie pilot, w końcu zaczął wrzeszczeć i cały we łzach rzucił się na podłogę. „Daj mu się wykrzyczeć, zmęczy się, to przestanie” – tata rzuca do mamy, nie odrywając wzroku od ekranu. Karolinka ze strachem w oczach siedzi skulona na krzesełku. W rączkach ściska swojego króliczka. Widać, że oczy ma pełne łez, ciałko drży. Jest zawinięta w kocyk. Obok siedzi nauczycielka i próbuje uspokoić dziewczynkę: „To się zdarza, nie płacz, mama przyjedzie i zabierze cię do domu. Wszystko będzie dobrze”. Ale najwyraźniej słowa te nie uspokajają. Mama Karolinki wpada z impetem i już od progu krzyczy: „Znowu coś nawywijałaś? Nie mogę się ciągle przez ciebie zwalniać z pracy! Zobaczysz w domu, jak powiem ojcu!”. Tymek leży w łóżeczku, marudzi, płacze… momentami aż zanosi się szlochem. Mama chce go wziąć na ręce, przytulić, uspokoić, ale tata, głosem nieznoszącym sprzeciwu mówi: „Zostaw, bo się przyzwyczai i trzeba go będzie ciągle nosić. Popłacze, to mu się płuca wyrobią. Zaraz się sam uspokoi i zaśnie”. Złość – emocja, która nas złości u innych. Sami też się złościmy. Życie stawia na naszej drodze różne wydarzenia, nie zawsze się nam one podobają, nie wszystko idzie po naszej myśli. Czy umiemy radzić sobie ze złością i stresem? Stresujące sytuacje mogą zaatakować nas wszędzie – w szkole, domu, sklepie, pracy, w kolejce do lekarza, autobusie, na ulicy… Bardzo często – szczególnie w pracy – musimy tłumić w sobie chęć wyrażenia złości, musimy radzić sobie ze stresem. Uśmiechać się, przytakiwać, pracować – mimo że w środku aż nas skręca od złości, niesprawiedliwości, sprzeczności z naszymi odczuciami. Dorośli często nie zdają sobie sprawy jak stres wpływa na rozwój dziecka. W psychologii przez wiele lat uczono, że mózg dziecka jest bardzo plastyczny, że jest tak zaprogramowany genetycznie, by radzić sobie z różnymi trudnymi sytuacjami. Czy zdajemy sobie sprawę co stresuje nasze dzieci? Wielu rodziców uważa, że dzieci „nic nie robią, nie mają poważnych obowiązków, więc nie mają stresów”. Czy faktycznie? Dzieci dopiero budują sobie obraz świata. Dla nich, jeszcze nierozumiejących wielu mechanizmów i emocji, światy fikcji i realiów przenikają się. Popsucie zabawki jest równe fizycznej ranie. To na nas – dorosłych – spoczywa obowiązek właściwego wprowadzenia dziecka w świat emocji, radzenia sobie z nimi, okazywania i nazywania ich. Małe dzieci (poza nielicznymi wyjątkami) mają silną potrzebę bliskości. Noszenie niemowlaków to niekoniecznie „rozbestwianie”, to poczucie bliskości, bezpieczeństwa. Tak samo jest z przytulaniem. Tu stresem jest brak poczucia bliskości, przynależności i niezaspokojona potrzeba bezpieczeństwa, a są to, według teorii Maslowa (obok potrzeb fizjologicznych, uznania i samorealizacji), podstawowe potrzeby każdego człowieka. Dzieci krzyczą, wyładowując w ten sposób energię. Czasami jednak krzyczą, by wymusić coś na innych. A jak działa na nie krzyk dorosłego? Łatwo się domyślić, gdy choćby raz zobaczymy reakcję dziecka – kuli się w sobie, ma strach w oczach, zaczyna płakać lub uciekać. Ten krzyk niekoniecznie musi być skierowany do nich. Awantura między rodzicami czy rodzicami i dziadkami, kuzynami, też silnie działa na dzieci. Często uważają, że to one są powodem, że ich zachowanie to wywołało. U niektórych dzieci krzyk dorosłych wywołuje agresję – to także próba poradzenia sobie z trudną dla nich sytuacją. Na jednym z portali pedagogicznych znalazłam myśl: „Gdybyś wiedział, jaka historia kryje się za większością niewłaściwych zachowań twojego ucznia, wierz mi, nie zdenerwowałbyś się, a pękło by ci serce”. Dorośli zbyt często etykietują dzieci mianem „niegrzecznych” (a nawet jeszcze gorszymi wyzwiskami). Chcąc uzyskać pożądane zachowania, posuwają się do gróźb, straszenia, rozkazywania, zawstydzania, a czasami nawet przemocy fizycznej. Gdy dziecko – kopiując zachowania dorosłych – zaczyna krzyczeć, obrażać, zachowywać się agresywnie, wtedy jest za takie zachowanie karcone. W dziecku rodzi się bunt, uczucie odrzucenia, niezrozumienia. Dostaje komunikat: „Złość jest zła. Nie wolno jej przeżywać, okazywać, wyrażać”. Ale jak sobie z nią radzić – tego nadal nie wie. Ostatnio przeczytałam artykuł Magdaleny Boćko-Mysiorskiej. Bardzo poruszyło mnie zestawienie zdjęcia tomografii mózgu dziecka zdrowego (z rodziny zaspokajającej potrzeby emocjonalne) ze zdjęciem tomografii mózgu dziecka, które trafiło do sierocińca tuż po urodzeniu. Różnica jest ogromna. Autorka napisała: „[…] Mimo że stres jest nieodłączną częścią życia każdego człowieka, warto pamiętać, że gdy jest nadmierny i długotrwały, może doprowadzić do nieodwracalnych zmian w mózgu dziecka, a w rezultacie przyczynić się do powstania licznych zaburzeń w zakresie rozwoju psychicznego, emocjonalnego, poznawczego i społecznego. My, dorośli, mamy decydujący wpływ na rozwój tych systemów w mózgu młodego człowieka, które odgrywają kluczową rolę w obszarach oddziałujących na jego zdrowie i samopoczucie oraz które determinują jakość jego całego życia. Obszarami tymi są m.in.: zdrowe poczucie własnej wartości, empatia, umiejętność koncentracji uwagi, dobrego zapamiętywania informacji, umiejętność regulacji emocji, budowania dobrych relacji z innymi ludźmi oraz szeroko pojęta samoświadomość [...]”. W artykule zacytowane były fragmenty z książki „Mądrzy rodzice”, np.: „[...] Jeżeli rodzice nie rozumieją potrzeby bliskości dziecka lub, co gorsza, regularnie reagują na dziecko krytyką lub krzykiem, wydzielanie opioidów i oksytocyny zostaje zablokowane. Dziecko może wówczas cierpieć z powodu »hormonalnego piekła« wynikającego z przedłużającego się stresu, który może powodować trwałe zmiany w mózgu [...]”. Co zatem robić, by nie doszło do spustoszeń w rozwoju naszego dziecka? Podaję za M. Boćko-Mysiorską 5 potwierdzonych sposobów: 1. Akceptować trudne emocje dziecka. 2. Spokojnie rozmawiać z dzieckiem o jego zachowaniach i przeżyciach. 3. Być naturalnym wzorem do naśladowania. 4. Umożliwiać aktywność fizyczną. 5. Samemu praktykować uważność. Bądźmy blisko dziecka w jego uczeniu się emocji, uczmy ich przeżywania. To, czego doświadczy w dzieciństwie, stanie się jego wyprawką na całe życie. Więcej na ten temat można przeczytać m.in. w artykułach: M. Boćko-Mysiorska, Brak bliskiej relacji z dzieckiem może doprowadzić do nieodwracalnych zmian w jego mózgu; A. Musielak, Dlaczego dzieci się złoszczą?; A. Musielak, Dziecko niegrzeczne czy w emocjach?, w książce: M. Sunderland, Mądrzy rodzice oraz w publikacjach P. Ekmana.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ