Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 24 listopada 2024 00:56

Historia pewnej burzy, czyli: czy zawsze musimy dojść do celu?

Kiedy wymyśliłam temat kolejnego artykułu, kiedy zaczęłam go pisać, nie myślałam, że życie walnie takim przykładem. Znam góry, chodziłam po nich dużo. Ale zawsze czuję wobec nich respekt. Zawsze bezpieczeństwo jest ważniejsze niż rutyna i dojście do celu. Zdarzyło mi się nie dojść do celu, bo właśnie rozpętała się burza. A burza w górach może przyjść w ciągu kilkunastu minut. Są różne aplikacje, które pomagają przewidywać pogodę i planować wyprawy. Nie zastąpią one jednak zdrowego rozsądku i słuchania doświadczonych.

Za zgodą rozmówców upowszechniam relację z ich rozmowy. Przyznam, że uważam ich za bohaterów dnia codziennego. Dlaczego? Dlatego, że starają się pomagać, edukować. Że ryzykując hejt i znieważanie, zwracają uwagę, tłumaczą. Kiedy prosiłam Marcina o możliwość powielenia tego tekstu, napisał mi: „Jeśli chociaż jedna osoba weźmie sobie do serca taki tekst i zacznie myśleć przy kolejnej wizycie w górach, to jest tego warte”. Oddaję więc im głos:

Przed chwilą rozmawiałem [Marcin Kęsek - AS] [...] z dobrą znajomą, która też wczoraj [22.08.2019 – AS] była w Tatrach i w porę uciekła na dół (woli, żebym ja to wrzucił, żeby nie musiała zbierać na siebie fali hejtu, dlatego nie napiszę tożsamości tej znajomej). Dziewczyna naprawdę sporo chodzi po Tatrach, o każdej porze roku, więc tego, jak widzi wczorajszą sytuację, nie widzi przez pryzmat kilku wyjść w góry. Przyznam, że to, o czym i w jaki sposób pisze, bardzo mocno na mnie zadziałało i zszokowało. Dlatego chciałem – jako lekcję pokory – udostępnić wam jej słowa. Przeczytajcie, proszę, do końca […].

„Hej. Pozwól, że też się odniosę do posta [inny tekst Marcina dotyczący jego przemyśleń po tej wielkiej tragedii – AS], ale nie publicznie, bo to wielka tragedia i bardzo mnie boli to, co się stało, więc nie chcę jakiejś gównoburzy rozkręcać. Generalnie chodzi o to, że też chętnie bym pohejtowała, tylko wiem, że teraz to nie ma znaczenia, bo to, co się stało, i tak już się stało.

Wyobraź sobie, że ja też byłam wczoraj w górach. Kiedy przyszła burza, byłam już na dole. Oczywiście sprawdziłam prognozy. Rano zwykłe meteo zapowiadało już deszcz, nie było więc sensu ryzykować. Wyszłam o 5:00 (w stronę Doliny Pięciu Stawów). Od 12:00 było widać, że pogoda się zmienia, chmury nachodzą, zaczynają szczelnie opinać granie, zrobiło się chłodniej i ciemniej. Czas uciekać.

Dokładnie o 13:02 spadł deszcz. Sprawdziłam, bo wyciągnęłam wtedy z plecaka kurtkę.

Chwilę później pierwszy pomruk, zaraz potem grzmot... pierwszy, drugi, trzeci. Przy pierwszym zaczęłam biec na dół. Mijałam rodziny z kilkuletnimi dziećmi... a nawet jeszcze mniejszymi, w nosidłach, bez kurtek, maluszki owinięte jakimiś pelerynami za 5 zł. I co? No właśnie nic. Nikt nie zawrócił. Nikt nawet się nie zatrzymał, żeby się zastanowić, co dalej, kiedy grzmi tak, że aż krew w żyłach na chwilę zastyga.

Mijałam dzieci, które się bały, zaczynały nerwowo pytać rodziców, co się dzieje, a oni i tak ciągnęli je do góry! Wreszcie zahaczyła mnie babka z 7-letnim na oko synkiem (to odnośnie do edukacji) i spytała, jak daleko jeszcze do góry. Zapytałam ją, czy kocha swoje dziecko. Popatrzyła tylko na mnie jak otępiała. Kontynuowałam więc, że jeśli tak, to niech schodzi. Burza idzie... Ba – ona już tu jest i za chwilę będzie naprawdę nieciekawie. Przystanął jakiś facet i do mnie z pyskiem, czemu ludzi straszę. A kobieta co? Zwróciła się do chłopczyka: „To co (dajmy na to), Szymek? Idziemy czy wracamy?”. I poszli...

Wiesz, jak ja się wczoraj czułam? Jakbym tylko ja widziała, co się dzieje, a reszta – nie wiem – oślepła, straciła głowę czy co jeszcze. Powiem tak: nie będę oceniać nikogo, kto był na Giewoncie, nie wiem, jaka była sytuacja, nie było mnie dokładnie tam, ALE gdyby piorun raził tyle osób na przykład pod Siklawą, tobym powiedziała, że stało się tak dlatego, że zachowały się jak kretyni...

... (w miejscu 3 kropek były moje [Marcina Kęski] odpowiedzi, gdyby ktoś pomyślał, że pisane jest chaotycznie)

Ja wczoraj miałam łzy w oczach. Jak grzmiało, lało… Już kij z dorosłymi ludźmi. Ale te DZIECI – za co? Do góry? Pomimo wszystko? W imię czego? Przejechanych kilometrów, zapłaconego parkingu i biletów? Straconego zdjęcia na Facebooka? Nie mogłam na to patrzeć, na tę skalę. Nieprzejednana skala głupoty, jak owce na rzeź, ja nie wiedziałam wtedy, że coś się stało (dzieje). Nikt nie wiedział... Ale czułam, że coś jest nie tak.

Ja wiem, że może mam większe doświadczenie, lepiej potrafię ocenić sytuację. Ale tam naprawdę nie trzeba było eksperta. Już od 12:00 byłam przekonana, że trzeba uciekać. Rozumiem, że jak ktoś jest w górach raz na rok, to mógł tych sygnałów nie widzieć. Ale jak już leje, grzmi, widać wyładowania???

...

Ja to teraz przeżywam wręcz osobiście. Nawet nie to, co się stało, tylko to, co wczoraj widziałam. To było najbardziej przerażające. To, że wszyscy olali sytuację, nie jakąś przyszłą-niedoszłą, tylko to, co właśnie w tym momencie się działo.

Gdzie my żyjemy? Musi się coś stać, żeby do ludzi dotarło, że trzeba uciekać? Musi ktoś przy nich zginąć, żeby dotarło, że teraz to jest [...] niebezpiecznie i nie idziemy dalej? Nie umiem tego pojąć... To jest dla mnie najbardziej przykre. Próbuję to od wczoraj zrozumieć, staram się – i nie potrafię […].

...

Już pomijam fakt, że temperatura obniżyła się nagle. Było to czuć. Nie rozpętał się huragan, ale pojawiły się podmuchy, których nie było wcześniej wcale. Było czuć, że pogoda się zmienia i że zmienia się nagle. Wszystko było. Trzeba było tylko chcieć to widzieć. Więc jak ktoś teraz mówi, że tego się nie dało przewidzieć, to po prostu go tam nie było – albo nie wiem. Fakt, że działo się to szybko. Ale myślę, że była przynajmniej godzina, żeby uciec, zejść jak najniżej. Nie jestem meteorologiem, nie znam się na zjawiskach atmosferycznych, ale znam się trochę na górach. Tak jak mówiłam, ja już od 12:00 byłam pewna, że trzeba iść w dół, i to jak najszybciej.

I żal mi serce ściska, jak pomyślę, że była AŻ GODZINA, żeby się ratować... I ci wszyscy ludzie mogli żyć, mogło się nic nie wydarzyć oprócz tego, że byliby mokrzy. [...]

Skala byłaby większa. Tylko tym razem góry obeszły się z nami łaskawie. To trwało kilka minut, nie liczyłam, ale wyładowań było kilka. Pięć? Sześć? A co by było, gdyby było ich 50? A burza trwała godzinę i objęła całe Tatry? Nie chcę nawet myśleć... Wiesz, ile ludzi było wtedy na Orlej Perci?!

[...]

Już mi dziś lepiej. Wczoraj nie chciałam nawet o tym mówić. Napisałam, bo czułam, że mnie zrozumiesz. Nie jestem przewodnikiem czy jakąś super znaną personą, himalaistką z kij wie jakim doświadczeniem, nie chcę, żeby ludzie myśleli, że znalazł się nie wiadomo kto i gada, jakby się znał na wszystkim najlepiej. Ale byłam tam i widziałam na własne oczy. I nikt mi nie wmówi, że było inaczej i że komentuję coś zza ekranu komputera... Po prostu mam taki przeogromny żal, że to się stało… a nie musiało. Naprawdę nie musiało”.

Pod postem pojawiło się wiele komentarzy. O dziwo – bez hejtu (uff, widocznie fani Marcina to ludzie na poziomie). Marcin dodał jeszcze swój, więc również go zacytuję:

Koleżanka prosiła, by przekazać Wam jeszcze jeden komentarz dotyczący naszej rozmowy i tego posta:

„Drodzy! Jesteście niesamowici. Jestem bardzo wzruszona. Myślałam, że nikt nie przebrnie przez tę moją chaotyczną rozmowę z Marcinem, okraszoną ogromnymi emocjami: smutkiem, żalem, bezsilnością i pytaniami wysłanymi gdzieś w bliżej nieokreśloną przestrzeń – bez odpowiedzi. Było mi już nawet głupio, że nie zostało to jakoś zredagowane, uporządkowane. Ale później uświadomiłam sobie, że może właśnie to było w tym wszystkim najlepsze. Uwierzcie, że przeczytałam wszystkie Wasze komentarze, historie – równie smutne i wzruszające. Z jednej strony cieszę się, że nie zwariowałam, a z drugiej przykro mi, że skala problemu jest jeszcze większa, niż mogłoby się wydawać. Pomijając brak pokory i głupotę, jest jeszcze trzeci grzech wśród turystów: nieświadomość. O ile na dwa pierwsze nie poradzicie nic, o tyle na ostatni jest „lekarstwo”. Dlatego proszę: nie bądźcie nigdy obojętni, reagujcie, starajcie się chronić (zwłaszcza tych najmłodszych, którzy nie ochronią się sami), dawajcie przykład, postępujcie słusznie i przede wszystkim polegajcie na instynkcie, intuicji i słuchajcie swojego wewnętrznego głosu. Nie bójcie się strachu, lęku, odpuszczajcie... Góry były i będą, a życia Waszego i Waszych najbliższych nikt nie wróci. Dziękuję Wam z całego serca. Bądźcie bezpieczni”.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Aby zostać naszym prenumeratorem, wystarczy wejść na stronę https://www.gazetazoliborza.pl/platny-dostep. Następnie należy wybrać jedną z trzech opcji prenumeraty i postępować zgodnie z instrukcjami podanymi w kolejnych krokach.

Jeśli napotkasz jakiekolwiek trudności, skontaktuj się z naszym działem obsługi klienta pod adresem [[email protected]] lub telefonicznie pod numerem [535249771]. Postaramy się pomóc jak najszybciej.

Jako prenumerator zyskujesz dostęp do ekskluzywnych treści (w tym pełnych treści artykułów prezentowanych na naszym portalu oraz publikacji dedykowanych tylko naszym prenumeratorom) oraz specjalne rabaty od naszych partnerów lokalnych. Oferujemy zniżki od 10% do 20% na produkty i usługi firm z Żoliborza i Bielan (okazjonalnie także z innych dzielnic).

Z rabatów mogą korzystać tylko prenumeratorzy posiadający aktywną (wykupioną) prenumeratę.

Nie. Z rabatów oferowanych przez partnerów będą mogli skorzystać wszyscy aktywni prenumeratorzy „Gazety Żoliborza”, bez względu na miejsce ich zamieszkania.

Aktualną listę partnerów oraz informacje o oferowanych przez nich rabatach znajdziesz na stronie głównej naszego portalu, w zakładce PREMIUM w artykule "Rabaty dla Prenumeratorów" oraz w przesyłanych do Ciebie newsletterach.

Nasi partnerzy będą przedstawieni na stronie głównej naszego portalu, w zakładce PREMIUM w artykule "Rabaty dla Prenumeratorów". Będą umieszczeni wg dwóch kryteriów: wysokość rabatów i kolejność alfabetyczna.

Po wykupieniu prenumeraty będziesz mieć dostęp do specjalnie dedykowanego artykułu („Rabaty dla Prenumeratorów”), w którym będą wymienieni wszyscy nasi partnerzy (będą tam także ich logotypy). Przy zakupie w sklepie stacjonarnym lub w momencie płatności za usługę wystarczy pokazać jego treść obsłudze partnera, wskazując baner odpowiadający miejscu, w którym dokonujemy zakupów/płacimy za usługę.

Dokonując zakupu online u naszych partnerów, aby otrzymać rabat, należy przy zamówieniu wpisać specjalny kod, który zostanie wygenerowany przez partnera i przekazany prenumeratorowi.

Wspólnie z naszymi partnerami będziemy organizowali konkursy dla naszych prenumeratorów. Do wygrania będą w nich między innymi bilety czy karnety. Wśród nagród będą też zniżki na produkty i usługi oferowane przez partnerów. Laureaci takich konkursów otrzymają specjalnie dedykowany voucher, wygenerowany przez partnera konkursu, dzięki któremu będą mogli zrealizować nagrodę.

Obsługa partnera będzie sprawdzać, czy prenumerator, który chce skorzystać z rabatu, ma dostęp do specjalnie dedykowanego artykułu („Rabaty dla Prenumeratorów”), w którym będą wymienieni wszyscy nasi partnerzy (będą tam także ich logotypy). Przy zakupie w sklepie stacjonarnym lub w momencie płatności za usługę wystarczy pokazać jego treść obsłudze partnera, wskazując baner odpowiadający miejscu, w którym dokonujemy zakupów/płacimy za usługę.

W przypadku zakupów online i/lub realizacji vouchera (będącego nagrodą w konkursie dla prenumeratorów, o którym piszemy w pkt. 9) trzeba powołać się na kod/voucher wygenerowany przez partnera. Dzięki temu będzie można zakupić produkt/usługę lub odebrać nagrodę w konkursie.

Zależeć to będzie od indywidualnych ustaleń z każdym partnerem. Szczegółowe informacje znajdziesz w opisie oferty każdego z nich.

Jeśli napotkasz jakiekolwiek trudności, skontaktuj się z naszym działem obsługi klienta pod adresem [[email protected]] lub telefonicznie pod numerem [535249771]. Postaramy się pomóc jak najszybciej.

Rabatów przeznaczonych dla prenumeratorów nie można przekazywać osobom trzecim. Są one dedykowane wyłącznie dla naszych prenumeratorów jako forma podziękowania za wsparcie. Udowodnione przypadki łamania tego postanowienia będą skutkowały anulowaniem prenumeraty, bez możliwości jej odnowienia.

Wysokość rabatu u każdego partnera jest stała w czasie jednego cyklu, który trwa miesiąc. Partner może zmienić wysokość rabatu w każdym cyklu.

Nie. Każdy z partnerów ma swoje odrębne rabaty, które nie łączą się z rabatami od innych partnerów.

Tak, ale Twoja subskrypcja będzie aktywna do końca okresu rozliczeniowego, na który się zdecydowałeś.

Wystarczy zaoferować zniżki (10%, 15% lub 20%) na swoje produkty lub usługi dla naszych prenumeratorów. W zamian otrzymasz pakiet promocyjny opisany w naszej ofercie.

Skontaktuj się z nami pod adresem [[email protected]] lub telefonicznie pod numerem [662001449]. Omówimy szczegóły i odpowiemy na wszelkie pytania.

Po skontaktowaniu się z nami ustalimy szczegóły współpracy, podpiszemy umowę i przekażemy wszystkie niezbędne materiały do realizacji promocji.

Nie, udział jest całkowicie bezpłatny. W ramach współpracy barterowej oferujesz rabaty dla naszych prenumeratorów, a my zapewniamy Ci promocję i zwiększenie rozpoznawalności Twojej marki.

Nie. Program skierowany jest głównie do firm z Żoliborza i Bielan, aby wspierać lokalną społeczność. Jeśli Twoja firma działa w tym obszarze lub kieruje ofertę (także) do mieszkańców tych dzielnic, zapraszamy do współpracy. Zapraszamy zatem do współpracy także firmy i instytucje z innych warszawskich dzielnic!

Nie. Z rabatów oferowanych przez partnerów będą mogli skorzystać wszyscy aktywni (posiadający opłaconą prenumeratę) prenumeratorzy „Gazety Żoliborza”, bez względu na miejsce ich zamieszkania.

Twoja firma otrzyma bezpłatną reklamę w naszych mediach: na portalu, w social mediach, grupach lokalnych, w artykułach oraz w kampaniach reklamowych. Dzięki temu zwiększysz rozpoznawalność marki i dotrzesz do szerokiej lokalnej społeczności. Zrobisz to w sposób innowacyjny i efektywny – całkowicie bezpłatnie. Naszym głównym celem jest nie tylko uhonorowanie naszych prenumeratorów, ale też skuteczne zareklamowanie ofert firm, które zostaną naszymi partnerami.

Oferujemy m.in.:

  • Baner reklamowy z Twoim logotypem na naszym portalu i w social mediach.
  • Publikację artykułu zbiorczego promującego wszystkich partnerów.
  • Top Layer z informacjami o prenumeracie i partnerach.
  • Stałą komunikację w naszych grupach społecznościowych.
  • Zdjęcie w tle w mediach społecznościowych z logotypami partnerów.
  • Relacje (stories) z logotypami partnerów.
  • Plakat promocyjny informujący o współpracy.
  • Mailingi do prenumeratorów (dla partnerów oferujących 15% i 20% rabatu).
  • Promocję w Kinie Wisła (dla partnerów oferujących 20% rabatu).

Nasi partnerzy będą przedstawieni na stronie głównej naszego portalu, w zakładce PREMIUM w artykule "Rabaty dla Prenumeratorów". Będą umieszczeni wg dwóch kryteriów: wysokość rabatów i kolejność alfabetyczna. Ich lista będzie też wysyłana w newsletterach dla prenumeratorów.

Obsługa partnera będzie sprawdzać, czy prenumerator, który chce skorzystać z rabatu, ma dostęp do specjalnie dedykowanego artykułu („Rabaty dla Prenumeratorów”), w którym będą wymienieni wszyscy nasi partnerzy (będą tam także ich logotypy). Przy zakupie w sklepie stacjonarnym lub w momencie płatności za usługę wystarczy pokazać jego treść obsłudze partnera, wskazując baner odpowiadający miejscu, w którym dokonujemy zakupów/płacimy za usługę.

W przypadku zakupów online należy podać kod wygenerowany przez partnera. Dzięki temu będzie można zakupić produkt/usługę.

Wspólnie z naszymi partnerami będziemy organizowali konkursy dla naszych prenumeratorów. Do wygrania będą w nich między innymi bilety czy karnety. Wśród nagród będą też zniżki na produkty i usługi oferowane przez partnerów. Laureaci takich konkursów otrzymają specjalnie dedykowany voucher, wygenerowany przez partnera konkursu, dzięki któremu będą mogli zrealizować nagrodę. By odebrać nagrodę, trzeba będzie okazać ten voucher lub wpisać (w przypadku realizacji online) umieszczony na nim kod, wygenerowany przez partnera.

Szczegóły dotyczące sposobu wykorzystania, ilości i dostępności rabatów ustalamy indywidualnie, aby najlepiej dopasować ofertę do potrzeb Twojej firmy. Stałe są tylko wysokości oferowanych rabatów: 10%, 15% i 20%.

Wysokość rabatu u każdego partnera jest stała w czasie jednego cyklu, który trwa miesiąc. Partner może zmienić wysokość rabatu w każdym cyklu.

Zależeć to będzie od indywidualnych ustaleń z każdym partnerem.

Oczywiście! Jesteśmy otwarci na wszelkie sugestie i propozycje, które mogą przynieść korzyści obu stronom.

Czas trwania współpracy ustalamy indywidualnie, ale minimalny okres to jeden miesiąc (jeden cykl współpracy). Możesz zdecydować się na okres próbny (miesięczny) lub długoterminową współpracę.

Tak, aczkolwiek Twoja obecność – a zatem przywileje i obowiązki partnera – będą obowiązywały do zakończenia miesięcznego cyklu współpracy.

zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 0°C Miasto: Warszawa

Ciśnienie: 1023 hPa
Wiatr: 37 km/h