W niedzielę o 19:00 odbył się seans filmu Zielona Granica, na który przyjechała reżyserka, Agnieszka Holland. Nie obeszło się też bez protestów.
Film "Zielona Granica" opowiada o sytuacji uchodźczej na polsko-białoruskiej granicy. Przedstawia trzy perspektywy: uchodźców, straży granicznej i polskich aktywistów. Został bardzo pozytywnie oceniony przez krytyków z Polski i zza granicy.
Komplet widzów na seansie
Kino Elektronik zostało wypełnione do ostatniego widza, dodatkowo dostawiano krzesła, aby na salę mogli wejść dodatkowi widzowie i widzki.
Przed wejściem do kino utworzyła się kolejka widzów i widzek, z którymi porozmawialiśmy na temat filmu.
Czego oczekują Państwo od filmu?
- nasza wiedza na temat tego, co działo się na granicy jest na tyle duża, że nie jesteśmy pewne czy może się dzięki filmowi powiększyć, ale chcemy go zobaczyć, bo to bardzo ważny dla społeczności film. Chcemy też spotkać Agnieszkę Holland.
Widziały Panie transparenty przed wejściem do kina z hasłem "Tylko świcie siedzą w kinie", zamierzacie w związku. tym siedzieć podczas filmu czy może stać ?
- zamierzamy siedzieć i jest nam bardzo przykro, że to tak wygląda. Odwoływanie się do nazistowskich czasów w kontekście takiego filmu jest przerażające. Nie czujemy się świniami siedząc w kinie.
Przed kinem ustawiła się grupka osób, które wystawiły transparent z napisem "Tylko świnie siedzą w kinie".
Agnieszka Holland w kinie Elektronik
Reżyserka weszła na scenę w towarzystwie dwóch ochroniarzy. Spotkanie trwało ponad godzinę a pytania dotyczyły głównie tego, jak rozwiązać problem uchodźców na granicy. Jakie systemowe zmiany mogą spowodować, że ludzie przestaną na niej umierać. Reżyserka potwierdziła, że film został poprzedzony dogłębnym reaserchem i wszystkie pokazane w nim zdarzenia zostały zweryfikowane i potwierdzone. Reżyserka zwróciła uwagę na to, że Platforma Obywatelska wywierała na nią naciski, aby nie puszczała tego filmu przed wyborami. Jako argumentację podali, że przez to mogą przegrać wybory. Agnieszka Holland zauważyła, że film nie może być przyczyną porażki i jeśli do niej dojdzie, to na pewnie nie przez film. Spotkanie było bardzo ciekawe i bardzo długie.
Po filmie
Widzowie zauważyli, że wbrew narracji władzy film nie był uderzeniem w jakiekolwiek służby. "Władza stara się przekierować uwagę na służby, mimo tego, że wie, że sama stoi za podjęciem decyzji o niewyobrażalnej krzywdzie jaka spotkała wielu niewinnych, oszukanych przez Łukaszenkę ludzi".
Napisz komentarz
Komentarze