Niespodziewanie do punktu porządku obrad środowej sesji rady dzielnicy trafił punkt dotyczący lex deweloper na Żoliborzu. Prace nad stanowiskiem wróciły na komisję.
W tym artykule przeczytasz m.in.:
- o tym co ze stanowiskiem Rady Dzielnicy w sprawie lex deweloper na Przasnyskiej,
- o tym, dlaczego sprawa nadal będzie dyskutowana.
- To co dzieje się na Żoliborzu Południowym, to powstawanie nowych budynków mieszkalnych właściwie jeden na drugim. W tej chwili mamy do czynienia z olbrzymim zagęszczeniem. Zgodnie z MPZP, który został wywalczony ogromnym nakładem sił mieszkańców, pewne obszary zostały zaprojektowane pod konkretne przeznaczenie jak np. usługi czy tereny zielone. W związku z tym zabudowywanie tych ostatnich kawałków kolejnymi budynkami mieszkalnymi spotyka się z olbrzymim sprzeciwem mieszkańców jak również naszych, czyli stowarzyszeń. Stanowisko podjęte na komisji jest dla nas bardzo cenne, ale stanowisko, które podjęłaby Rada Dzielnicy ma nawet większe znaczenie. W związku z tym nasz głos, który dotarłby do ratusza przed złożeniem wniosku przez dewelopera, byłby kolejnym sygnałem – mówiła podczas środowej sesji Izabela Rychter, radna z ramienia stowarzyszenia Nowy Żoliborz, która wnioskowała o podjęcie stanowiska wyrażającego sprzeciw wobec lex deweloper na Przasnyskiej.
Po słowie poparcia dla stanowiska przez Adama Buławę, radnego z Prawa i Sprawiedliwości, a także sprzeciwu łamania prawa miejscowego, pierwsze zastrzeżenia dotyczyły formy i stylu w jakim dokument został napisany. – Klika razy padło stwierdzenie, że jest to dokument dużej rangi. Jest to generalne stanowisko Rady Dzielnicy, więc dobrze by było, żeby jego forma była stosowna do tej rangi. Ten tekst wymaga solidnego przeredagowania – stwierdziła Dorota Klejn, radna z Platformy Obywatelskiej. Jej zdaniem tekst był zbyt emocjonalny, a zamiast potocznej nazwy specustawy powinno wpisać się w stanowisku jej pełną nazwę.
Lex Deweloper na Przasnyskiej z nowym projektem. Jest decyzja radnych!
„Trzeba nadać kierunek temu obszarowi i sprecyzować co jest potrzebne”
Radna z PO Joanna Tucholska z kolei poradziła by sprawa ponownie wróciła na komisję ładu przestrzennego, a na posiedzenie zaprosić osoby reprezentujące miejską komisję ładu, jak również Biura Architektury i Planowania Przestrzennego.
Głos poparcia dla radnej Tucholskiej wyraziła radna Marta Szczepańska z ramienia Miasto jest Nasze. – Jestem wielce zdziwiona, że pomimo iż dwa razy rozmawialiśmy na temat tej inwestycji, to nigdy żaden radny miejski nie pojawił się na komisjach i nie został zaproszony. Nie zaproszono nikogo z osobowej Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej, która opiniuje dla radnych, którzy tak jak my nie mają odpowiedniej wiedzy urbanistycznej i architektonicznej. Ja przyznam, że z niektórymi osobami rozmawiałam, dlatego że jest zainteresowanie tym tematem wśród osób, które są merytorycznie do tego przygotowane, aby dowiedzieć się, jak wygląda życie na Żoliborzu Południowym i co de facto jest nam potrzebne – dodała radna Szczepańska. Przypomniała, że urbaniści są na tę chwilę za dogęszczaniem miasta oraz, że w dyskusji przywoływany jest aspekt ekologiczny taki jak kwestia konieczności wyburzania budynku i jego adaptacji. W swoim wystąpieniu dodała także, że powinno nadać się kierunek dla tego obszaru i sprecyzować jakich usług brakuje w tym rejonie dzielnicy. – Umieściliśmy usługi publiczne na prywatnym terenie. Teraz jak rozwiązać ten klops ? – pytała radna.
Z kolei radna Jolanta Zjawińska z Nowoczesnej przypomniała, że w ramach realizacji strategii Warszawa 2030 powinno się dążyć do budowy miasta 15 minutowego. Tzn. w zasięgu 15 minut piechotą powinny znajdować się wszystkie niezbędne do życia usługi. – Jeśli w planie zagospodarowania jednostki miejskie uczestniczące w formowaniu tego planu po konsultacjach społecznych założyły, że tam powinny być usługi to ja nie będę kwestionować ustaleń ekspertów – mówiła radna i dodała: - Myślę, że teraz dzielimy włos na czworo, staramy się zrobić wszystko, żeby tego stanowiska nie przyjąć. To jest interes nasz wspólny i również mieszkańców.
„Boję się, że tereny zielone i parki zaczną znikać”. Lex deweloper na Przasnyskiej
Ukłon rady w stronę mieszkańców
Poniekąd do głosu została wywołana Donata Rapacka reprezentująca Polskę 2050, która jest szefową Komisji Ładu Przestrzennego. Uwagi co do zredagowanego stanowiska odbiera jako szukanie pretekstu. – Dla mnie ważna jest deklaracja dobrej woli i chodzi o mieszkańców. Plan miejscowy to prawo miejscowe, to jest także rodzaj umowy społecznej. Mieszkańcy mają prawo ufać, że ten plan miejscowy nie zmieni się. To jest informacja dla nich o tym co może powstać w ich okolicy w najbliższym czasie. Lex deweloper łamie w pewnym sensie tę umowę społeczną. Zawsze będę przeciwko łamaniu prawa miejscowego – zadeklarowała radna Rapacka. Dodatkowo radna przypomniała, że w czasie komisji poświęconej inwestycji byli obecni członkowie BAiPP
Mieszkający w tej części dzielnicy radny Łukasz Porębski z ramienia Miasto Jest Nasze podkreślił z kolei, że uchwalony plan miejscowy jest fatalny. – Ten plan usankcjonował 14 lat zabudowy na dziko, a dokładne na „wuzetkach” i jedyne co się właściwie udało to możliwość wybudowania nowej szkoły przy ulicy Anny German i zachować jeszcze niezabudowane fragmenty zieleni. Natomiast reszta jest długotrwałą porażką 14-letnich dowolności deweloperów i inwestorów, który na tym terenie robili po prostu to co chcieli. Właściwie mamy teraz plan, który oprócz tego, że na szczęście mamy szkołę podstawową, już przepełnioną i będzie jeszcze bardziej przepełniona, to mamy też plan, w którym usługi publiczne i rekreację mamy na działkach prywatnych i mamy plan na zabudowę 15-piętrowymi budynkami placu Grunwaldzkiego – opisywał radny Porębski, przyznając jednak, że dobrze, że plan powstał, bo dzięki temu dzielnica ma nową szkołę. – Natomiast mówienie, że ten plan jest tak cudowny i ważny jest to niestety wprowadzanie ludzi w błąd i pewna manipulacja – dodał radny. Co do samej inwestycji na Przasnyskiej, Łukasz Porębski obecny na wszystkich spotkaniach konsultacyjnych przyznał, że był słyszalny głos krytyki wobec inwestycji, ale też głosy zainteresowania planami dewelopera. Co do samego stanowiska przewodniczący klubu MJN podkreślił, że powinno zawierać merytoryczne argumenty i jasno sprecyzowane problemy tej części dzielnicy, które mają szansę zostać usłyszane w Radzie Miasta. – Do tej pory to co zaproponował deweloper było nieakceptowalne i wyraziliśmy w czasie komisji jednogłośnie sprzeciw. Echo Inwestment postawiło na Mokotowie szkołę. Czy jeśli wybudują filię szkoły przy Anny German, to nadal będziemy przeciwni? To jest pytanie otwarte. Nie wiem, bo chciałbym poznać szczegóły – mówił radny Porębski.
Głos w sprawie zabrał również przewodniczący Rady Dzielnicy Piotr Wertenstein-Żuławski z PO zwracając się do radnych, którzy bronili przedstawionego stanowiska, że stawianiem sprawy na „granicy szantażu moralnego” łamany jest konsensus w sprawie lex deweloper, który w Radzie był. – Do tej pory mieliśmy jednomyślne głosowanie w tej sprawie. Teraz wyścig na te stanowiska i ustawianie tego w szantażu powoduje, że zaczynamy dyskutować w sumie w sprawie, co do której się zgadzamy, tylko mamy różne podejścia taktyczne – podkreślał przewodniczący Rady.
Sprawa lex deweloper na Przasnyskiej na wniosek radnych wraca pod obrady dzielnicowej Komisji Ładu Przestrzennego.
Przypomnijmy, podczas jednej z kiomisji ładu przestrzennego, przedstawiciele dewelopera poinformowali, że oficjalny wniosek ma zostać złożony do ratusza w grudniu, ale to radni miejscy zdecydują, czy inwestycja zostanie zrealizowana. Stanowisko radnych Żoliborza ma być pewnego rodzaju rekomendacją, zaś opinie mieszkańców wyrażone w przeprowadzonych przez dewelopera konsultacjach mają być barometrem nastrojów wobec inwestycji.
Napisz komentarz
Komentarze