Czy przetrwamy drugą izolację społeczną i zamrożenie gospodarki?
Mamy za sobą lipcowe wydanie „Gazety Żoliborza” po blisko trzymiesięcznej przerwie spowodowanej restrykcjami rządowymi. Mimo tego, że liczba chorujących każdego dnia oznacza nowy rekord od początku pandemii, to moim zdaniem, rząd nie zdecyduje się na zamknięcie gospodarki kolejny raz. Poniżej postaram się wytłumaczyć, dlaczego tak sądzę. Polski system ekonomiczny składa się z 4 filarów przychodowych, które przeplatają się. Są to:
- przychody z konsumpcji obywatelskiej (czyli to co robimy my – chodzimy do sklepów i kupujemy),
- przychody od przedsiębiorców, którzy dostarczają usługi,
- przychody zewnętrzne z dotacji unijnych,
- przychody z handlu zagranicznego.
Przez trzy miesiące lockdownu wszystkie wskaźniki zostały bardzo mocno osłabione. Czeka nas nieunikniona recesja, będzie drogo, będziemy tracili pracę. Nasza gospodarka jest w tej chwili jak bokser z rozbitym łukiem brwiowym po dwóch liczeniach. Zestawienie nas w obecnej chwili „w ringu” z jakimikolwiek trudnościami, będzie oznaczało ciężki knockout. Rząd o tym dobrze wie i dlatego nie podejmie ryzyka zamykania rynku. To co się jednak z dużym prawdopodobieństwem wydarzy, to samodzielny lockdown. Ludzie już wiedzą jak to robić i zrobią to, jeśli sytuacja się nie poprawi. Konkludując mój przydługawy felieton, apeluję o noszenie masek, unikanie skupisk i przestrzeganie restrykcji, jeśli nie chcemy tragedii gospodarczej.
Napisz komentarz
Komentarze