Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 20 maja 2024 03:07

Rodzina

Mamo, co to właściwie jest rodzina? Pytanie z pozoru proste, ale… Jak na nie odpowiedzieć? W Urzędzie Stanu Cywilnego usłyszymy, że „rodzina to podstawowa komórka społeczna”, która ma swoje prawa i obowiązki. Za Innym słownikiem języka polskiego można podać, że rodzina to: (1) rodzice i ich dzieci; (2) grupa ludzi złożona z krewnych i powinowatych; (3) mąż, żona i ich dzieci; (4) rodzice i rodzeństwo danej osoby; (5) ludzie spokrewnieni z daną osobą, należący do różnych pokoleń; (6) rodzina zastępcza – osoba lub rodzina z mocy prawa opiekująca się dzieckiem, którego nie wychowują rodzice; (7) Święta Rodzina – Jezus, Maryja i święty Józef; (8) grupa przedmiotów lub zjawisk mających wspólne cechy. Przez wieki rodzina i pojęcie rodziny ewoluowały. Zmieniała się liczebność członków rodziny. Kiedyś wielopokoleniowa i z licznymi dziećmi, obecnie najczęściej dwu-, ewentualnie trójpokoleniowa, z jednym dzieckiem, czasami dwojgiem, rzadko z większą liczbą potomków. Dziś wiele rodzin określamy mianem „rozbitych”. To takie, w których dzieci wychowują się z jednym rodzicem. Coraz częściej wędrują między rozwiedzionymi rodzicami, którzy mają kolejne rodziny. Czasami rodzina składa się z małżonków, dzieci każdego z nich i wspólnego/wspólnych dzieci. Tworzą wspólnie specyficzne patchworkowe kombinacje. „Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu” – tak mówi znane powiedzenie. I niestety, w wielu rodzinach się to sprawdza. A jak wyglądałoby zdjęcie, gdyby znienacka zrobić je w twoim domu? Zajrzyjmy do kilku mieszkań. Każdy w swoim kącie Mimo że są wszyscy, w domu panuje zaskakująca cisza. Słychać tykanie zegara oraz delikatne i niecierpliwe klikanie. Każdy siedzi przy swoim komputerze lub laptopie. Filip i dziadek w słuchawkach – Filip słucha muzyki, a dziadek ogląda telewizję. Spokojna rodzina, żadnych kłótni. Grupa w podgrupach Tomek ogląda z tatą mecz. Małgosia z koleżanką plotkują i projektują stroje do szkolnego przedstawienia. Mama i Marysia kończą przygotowywać obiad. Przekrzykując kibiców, dziewczyny wymieniają pytania i odpowiedzi dotyczące koncepcji modowych. Z końcem meczu wszyscy wpadają do kuchni i pomagają nakrywać do stołu. Panuje miły rozgardiasz, każdy realizuje swoje zainteresowania, ale i wszyscy współpracują. Grupa z orbitą Tata czyta Zuzi bajkę. Zuzia wtulona w tatę słucha jak zaczarowana, ledwie oddycha. Gabrysia odrabia lekcje, ale jednym uchem przysłuchuje się opowieści. Uważa, że jest za duża na bajki, ale głos taty jest taki miękki i ciepły… Pamięta, jak kiedyś czytała mama. A gdzie ona jest teraz? Dlaczego wpada co jakiś czas, narobi zamieszania i znowu znika? Wielka miłość miesza się z tęsknotą, żalem, a nawet zawodem. Zwróceni do siebie twarzami Rodzinę Stasia trudno objąć wzrokiem. W domu panuje ruch i gwar. Już na pierwszy rzut oka widać, że wszyscy dobrze się tam czują, pomagają sobie, lubią ze sobą przebywać i współpracować. Obserwujemy moment, gdy z nieplanowaną wizytą przyjechali dziadkowie, a tata dzwoni do bliższej i dalszej rodziny i ściąga ich na „spęd”. Dzieciaki skaczą z uciechy i tulą się do dziadków, przekrzykują się, by tata nie zapomniał o cioci Zosi i wujku Marku. Mama co chwila przywołuje któreś z dzieci i włącza je do przygotowania posiłku, nakrycia do stołu, przygotowania miejsca na rzeczy dziadków. Dwa obozy Wrzask, przekleństwa, wszechobecny bałagan, odór alkoholu – to codzienność w rodzinie Stasia. Skulony na materacu, który zastępuje mu łóżko, próbuje odrabiać lekcje. Chce zdobyć dobre oceny, by mieć szansę zdać do dobrej szkoły, by móc wyrwać siebie i siostry z tej nory. W drugim końcu materaca siedzą Marysia i Ala. Bawią się „w dom”. Budują mebelki z pudełek, skrawków materiałów i sznurków. W domu zamieszkają lalki uszyte przez Marysię. Rodzeństwo stara się nie zauważać libacji rodziców i ich znajomych, rozmawiają szeptem. Przy stole, przeciwnie – jest bardzo głośno. Rodzice i ich goście co chwila wybuchają głośnym śmiechem, kłócą się. O dzieciach przypominają sobie bardzo rzadko... Zwarty pąk W kolejnym mieszkaniu słychać delikatne dźwięki Vivaldiego. Kuba i Asia przygotowują kącik dla nowego członka rodziny, który już niedługo pojawi się w ich domu. Właśnie stanęli wtuleni w siebie nad pustym jeszcze łóżeczkiem. Głaszczą z czułością ciążowy brzuch Asi, ćwiczą zdrobnienia imienia, które wybrali dla swojego dziecka. Są jak pąk, który zapowiada rozwinięcie się w piękny kwiat. Wpisujecie się w któryś z powyższych wzorów? A może tworzycie jeszcze inny wzór? Jak byś pokazał relacje w twojej rodzinie? Spróbuj wyobrazić sobie rzeźbę, która by przedstawiała twoją rodzinę. Kto by się w niej znalazł? Jak ustawiłbyś figury?

Zdarza się, że w naszych rodzinach ważne role odgrywają „nierodzone” ciocie, wujkowie, rodzeństwo, dziadkowie. Koledzy i znajomi są bliżsi niż rodzina, częściej z nimi rozmawiamy, lepiej się z nimi czujemy. Czy ty nazywasz członków rodziny swoimi bliskimi? Czy też znajomi są ci bliżsi? Peter Schmidt w książce „Kaktus na Walentynki” pokazuje swoją „Kometę przyjaciół”, w której krewni są dopiero w czwartej elipsie. Pisze też: „[…] Staje się jasne, że rodzice, czyli moi tata-mama, nie należą automatycznie do kręgu położonego najbardziej wewnątrz [...]”. Zakładając nową rodzinę, wzorujemy się na rodzinie swojego dzieciństwa, albo odwrotnie – jest ona jej kompletnym przeciwieństwem. Tolerujemy wizyty naszych rodziców i rodzeństwa, pragniemy ich bliskości, albo izolujemy się od nich. Wszystkie te opcje mają swoje uzasadnienie, wypływają z naszych wspomnień, emocji i doświadczeń.

„[...] Rodzina nie cieszy gdy jest, lecz kiedy jej nie ma samotnyś jak pies […]”.

Warto przemyśleć, wszak dom i rodzina to pierwsze środowisko dziecka, tu spędza najwięcej czasu, tu uczy się wzorców społecznych.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ