„Jesteśmy odpowiedzialni za to, jak toczy się świat” - mówił patron Nagrody Prezydenta Warszawy dla osób działających na rzecz społeczeństwa obywatelskiego – Tadeusz Mazowiecki. Dedykowana jest młodym aktywistom - do 26 roku życia. W tym roku jedno z czterech wyróżnień przypadło Weronice Szponar-Kamińskiej i Przemysławowi Kamińskiemu z inicjatywy Owocowe Sady Żoliborskie. Decydujący głos, kogo należy wyróżnić, należał do prezydenta Warszawy - Rafała Trzaskowskiego. - Jest to ogromnie ważne dla całej społeczności skupionej wokół OSŻ! - cieszą się laureaci.
W tym artykule przeczytasz m.in. o:
- kim są laureaci nagrody?
- co Weronika z Przemkiem zrobią z nagrodą?
- co urzekło ich w Sadach Żoliborskich?
- jak trafili na Sady i co dla zachowania ich charakteru robią?
– Warszawa stawia na dialog, samorządność, na aktywność mieszkańców, którzy tworzą tkankę miejską. Stawia na odpowiedzialność za to, co nas otacza, dlatego na partnerskich zasadach razem z mieszkańcami chce zmieniać się na lepsze. Dziękujemy, że tak jak patron Nagrody – Tadeusz Mazowiecki – czujecie się odpowiedzialni za to, jak toczy się świat. Dzięki Waszej aktywności Warszawa cały czas się zmienia, stając się miastem otwartym, różnorodnym, tolerancyjnym i przyjaznym mieszkańcom. Miastem, które inspiruje – mówił podczas gali rozdania nagród Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy.
Wśród tegorocznych wyróżnionych jest dwoje żoliborzan. Weronika Szponar-Kamińska, która na co dzień pracuje w agencji digitalowej, gdzie zajmuje się marketingiem oraz jest absolwentką Międzykierunkowych Studiów Ekonomiczno-Menedżerskich na Uniwersytecie Warszawskim i Przemysław Kamiński, inżynier automatyki, absolwent Politechniki Warszawskiej.
Weronika i Przemek udzielają się w życiu dzielnicy w ramach sąsiedzkiej inicjatywy Owocowe Sady Żoliborskie.
Katarzyna Nowak: Otrzymaliście wyróżnienie od prezydenta Warszawy za: „działania na rzecz integracji społeczności sąsiedzkiej Żoliborza, ochronę fauny i flory Sadów Żoliborskich, a także inicjatywy edukacyjne i proekologiczne realizowane w środowisku lokalnym.”
Weronika Szponar-Kamińska: Na początku byliśmy zaskoczeni, gdy Maria (przyp. red. Maria Janiak, jedna z inicjatorek Owocowych Sadów Żoliborskich i wiceprezeska stowarzyszenie Żoliborz Przyszłości) zaproponowała nam zgłoszenie do udziału w tym plebiscycie. Nie byliśmy do tego przekonani, ale zgodziliśmy się. Czego nie robi się dla Sadów i ich promocji.
Przeczytaj również: Sady Żoliborskie łączą ludzi! Owocobrania łączą ludzi! – Felieton
Dla tego Parku faktycznie jesteście w stanie dużo zrobić i poświęcacie mu swój wolny czas. Tworzycie nawet zupełnie wyjątkową mapę Sadów!
W. Sz.-K.: Tak, Przemek pracuje teraz nad zdigitalizowaniem mapy, którą wcześniej w wersji papierowej przygotowali mieszkańcy związani z inicjatywą Owocowe Sady Żoliborskie.
Przemysław Kamiński: Park podzielono na sektory. W każdym z nich zaznaczono i opisano drzewa oraz odmiany, które rosną. Pomocna okazała się również wiedza pana Ryszarda Rawskiego z Ogrodu Botanicznego PAN w Powsinie.
W. Sz.-K.: Drzewa są fotografowane tak, by później porównać i zobaczyć, jak te nasze owocówki zmieniają się rok na rok. Dzięki temu jesteśmy w stanie sprawdzić, czy któraś z nich nie została na przykład bez pozwolenia wycięta. Jeśli pojawiają się nowe nasadzenia, to oczywiście również są zaznaczane.
Dlaczego nikt nie poprosił Urzędu Dzielnicy o taką mapę Sadów Żoliborskich?
W. Sz.-K.: Ona została wykonana, ale wiele lat temu. Już jest nieaktualna.
P. K.: A poza tym, niestety nie mamy do niej dostępu.
W. Sz.-K.: W ramach projektu Marii wybranego w Budżecie Obywatelskim taka mapa miała powstać w tym roku. To miała być taka profesjonalna ewidencja drzew, ale jej też jeszcze nikt nie widział.
P. K.: Mapa, którą współtworzymy, jest przede wszystkim dla nas - mieszkańców - i pozwala nam kontrolować to, co się dzieje w Parku. Wiemy czy ktoś coś dosadza, a jeśli tak, to co i w drugą stronę. Czy jakieś drzewo zostało wycięte. W takich sytuacjach mapa jest ogromnie pomocna.
W. Sz.-K.: Naszą ideą jest, by w 2022 roku mapa była gotowa i żebyśmy mogli na niej na bieżąco nanosić zmiany, które zachodzą w Parku.
P.K.: Ona będzie dostępna w mapach Google, ale możliwość wprowadzania zmian umożliwimy tylko zaufanym osobom. Nie chcielibyśmy, żeby ktoś zniszczył wielomiesięczną pracę wielu sąsiadów.
Myślę, że to całkowicie zrozumiałe obawy. Ostatnio ktoś przecież oznaczył Kaczkistan w okolicy ulicy Mickiewicza. Kaczkistan szybko zniknął, ale przez kilka godzin bawił internautów.
W.Sz.-K: No tak (śmiech). Stare odmiany owocówek owocują co 2 lata, więc wspaniale będzie móc robić zdjęcia, wrzucać do sieci i porównywać.
P. K.: Urząd nie za bardzo informuje, jak i czy w ogóle dba o Park - mamy nadzieję, że dzięki mapie będziemy lepiej zorientowani, co dzieje się w Sadach.
W. Sz.-K.: Jako mieszkanka Żoliborza chciałabym tutaj zauważyć, że już sam fakt, że potrzebujemy takiego sąsiedzkiego nadzoru nad działaniami Urzędu - jest po prostu bardzo przykry.
Przeczytaj również: Sady Żoliborskie: Życie na jednym z najpiękniejszych osiedli Żoliborza
Od kiedy jesteście związani z Sadami i na czym jeszcze polega Wasza lokalna działalność?
W. Sz.-K: Mieszkamy tu od 2020 roku i od tego czasu wspieramy wszystko to, co robi Maria i OSŻ - zbieranie owoców, budowanie domków dla jeży, sadzenie krokusów, udział w warsztatach z plecenie koszy i kompostowania.
P. K.: A wcześniej nawet nie wiedzieliśmy o istnieniu tego osiedla.
W. Sz.-K.: Szukaliśmy mieszkania na Bielanach lub Żoliborzu. W tym celu jeździliśmy rowerami po tych dzielnicach. Uwielbiamy wycieczki rowerowe, zwiedzanie nowych miejsc, podglądanie różnych rozwiązań architektonicznych, parków, ogrodów i ulic. To tworzy więź z miejscem, w którym się mieszka!
Zanim się tu przeprowadziliście, mieszkaliście w różnych warszawskich dzielnicach.
P. K.: Weronika na Woli, Pradze Północ, ja na Ochocie, Mokotowie, a później wspólnie na Bielanach.
W. Sz.-K.: Szukając mieszkania, raczej myśleliśmy o Bielanach. Żoliborz kojarzył nam się dwojako - z tym Starym, pięknym i historycznym Żoliborzem, gdzie ceny nieruchomości są niebotycznie wysokie, albo z tym nowym - deweloperskim. Nie każdy lubi ten ‘vibe’ nowego budownictwa. My chcieliśmy znaleźć mieszkanie w starszym bloku czy kamienicy. I tak przypadkiem przy okazji jednej z wycieczek rowerowych trafiliśmy na Sady.
P. K.: Pamiętam, że to była wiosna. Sady w pełnym rozkwicie, pachnące, kolorowe! Byliśmy nieźle zaskoczeni tym miejscem - wraz z jego drzewami owocowymi, oryginalną architekturą. Zaczęliśmy szperać, czytać o historii Sadów.
W. Sz.-K.: Oczywiście szybko trafiliśmy też na wzmianki o prof. Halinie Skibniewskiej - była architektką, autorką koncepcji tego osiedla. Okazało się, że pod samym nosem mamy perełkę urbanistyczną, miejsce wyjątkowe nie tylko w skali Warszawy, ale w skali Europy, przede wszystkim ze względu na ten cudowny Park ze starymi, historycznymi odmianami drzew owocowych. Według specjalistów w tej dziedzinie to jedyny taki park w dużym mieście na Starym Kontynencie.
P. K.: W pewnym momencie zaczęło nas zastanawiać, czemu nikt o te stare drzewa nie dba, czemu nie ma nowych nasadzeń, a w Parku zaczynają dominować odmiany ozdobne, nie owocówki. Zdaliśmy sobie sprawę, że ten unikalny charakter Sadów zanika bezpowrotnie.
To miejsce jest przecież wyjątkowe na wielu płaszczyznach. Tutejsze drzewa mają za sobą długą historię. Zaczęło się od utworzenia ogródków działkowych w latach 30. XX wieku, podczas II wojny światowej kwitła tu konspiracja. Park nie tylko dawał powstańcom schronienie, ale dzięki owocom zapewniał im też pożywienie. Po wojnie dalej intensywnie kwitło tu ogrodnictwo, aż do lat 60., kiedy ogródki ustąpiły miejsca osiedlu, ale drzewa owocowe pozostały. Zatem chodzi też o lokalną tożsamość.
Dziś Sady Żoliborskie to nie tylko nazwa Parku, ale też całego osiedla, ulicy, a nawet - nazwa tej części Żoliborza. Gdy znikną owocówki, wyrażenie Sady zupełnie straci na znaczeniu.
W. Sz. K.: To byłby ten smutny moment, gdy po nazwie Parku zostaje tylko ulica. A Sady łączą do dziś pokolenia!
“Przychodziliśmy tu na szaber!” - z błyskiem w oku, zawadiacko chwalą się starsi sąsiedzi.
W. Sz.-K.:(śmiech) Tak, a dziś to my zrywamy te owoce i dzielimy się nimi z tymi samymi sąsiadami, którzy nie są już w pełni sił. Na wszystko patrzą małe dzieci, które kiedyś same będą w ten sposób zrywać nasze żoliborskie jabłka, gruszki i śliwki. Tradycja przechodzi na kolejne pokolenia i integruje nas.
P. K.: Oczywiście pielęgnacja i ochrona tego Parku jest droższa i bardziej wymagająca niż terenu, gdzie są jedynie drzewa ozdobne. Ale jeśli się ma coś absolutnie wyjątkowego to, aby to zachować, warto na to przeznaczyć większe nakłady zarówno finansowe, jak i czasowe. To zaprocentuje w przyszłości. Sady mogłyby być największą atrakcją turystyczno-architektoniczną Żoliborza, marką samą w sobie.
Przeczytaj również: [Felieton] Sady Żoliborskie to park, który stanowi o wyjątkowości Żoliborza
Pisałam o tym w jednym z felietonów dla Gazety Żoliborza - według mnie Sady powinny być “perłą w koronie” i symbolem całego Żoliborza. Nasza Dzielnica już znana jest jako zielona, ale chyba warto by było odświeżyć ten marketing, podeprzeć go nowymi argumentami. Odpowiednia pielęgnacja Sadów byłyby doskonałą okazją ku temu.
W. Sz.-K.: Dokładnie!
Dziś nikt już nie neguje potrzeby kosztownej ochrony konserwatorskiej starych kamienic czy innych budynków o szczególnym znaczeniu historyczno-architektonicznym. Chciałabym, żebyśmy rozszerzyli tę optykę o inne miejsca użyteczności publicznej takie jak parki, ogrody i lasy. I oczywiście o nasze Sady.
W. Sz.-K.: Zgadzam się. W dłuższej perspektywie okazuje się, że te wysokie koszty są warte ich poniesienia, bo ochraniamy i zachowujemy dla przyszłych pokoleń bezcenne dziedzictwo historyczne, kulturowe, architektoniczne. Stary Żoliborz już ma dużą rozpoznawalność, wielu przynajmniej kojarzy nazwy: Żoliborz Dziennikarski, Oficerski, Plac Wilsona. Sady natomiast ciągle jeszcze dla wielu są zagadką i tajemnicą. Są odkryte, ale nie do końca. To miejsce z dużym potencjałem, by być kolejną dzielnicową marką, wokół której mogłoby się dużo dziać.
P. K.: Założenia urbanistyczno-architektoniczne Sadów jak, na swoje czasy były całkiem nowatorskie, ale i dzisiaj mogą świecić przykładem. Bloki wyrosły wśród drzew, samochody nie mają tu wstępu, podwórka są ocienione, ciche, spokojne i przez to bardzo bezpieczne.
Oczywiście ciągle często pokutuje to przeświadczenie, że skoro jest to architektura PRL owska, to jest niewiele warta. Nic bardziej mylnego! Przeglądając stare wydania gazetki Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, która zarządza tym terenem, natrafiłem na artykuły o termomodernizacji tych bloków. To mógł być jakiś 2006 rok. Początkowo WSM chciała wykonać tę termomodernizację w najprostszy możliwy sposób - obłożyć bloki przysłowiowym styropianem, otynkować, na koniec pomalować - i już. Na szczęście spotkało się to z ogromnym sprzeciwem żyjącej wtedy jeszcze prof. H. Skibniewskiej. Tutaj musimy zauważyć, że bloki na Sadach obłożone są taką charakterystyczną cegłą w jasnym kolorze - i Skibniewska nie wyobrażała sobie, by tej cegły miało zabraknąć. Ostatecznie - na szczęście - termomodernizację wykonano w ten sposób, że na już ocieplonej elewacji ułożono nowe cegiełki-płytki, które do złudzenia przypominają te oryginalne - sprzed kilkudziesięciu lat. Unikatowy charakter osiedla ocalał.
W. Sz.-K.: Dziś elewacje tych bloków na szczęście objęte są już ochroną konserwatorską i nie grozi im zniszczenie. Tutaj przyznać trzeba, że wszystkie zbudowane na Sadach Kolonie są ciekawe architektonicznie, choć różnią się między sobą. W tych blokach naprawdę zastosowano wiele nowatorskich rozwiązań takich jak m.in. elementy architektury śródziemnomorskiej.
W wieżowcach przy Popiełuszki ciekawie wykorzystano światło i to, jak można oświetlić klatkę schodową i wewnętrzne korytarze.
Z kolei w punktowcu na Sadach I są takie ‘tarasy’, ‘balkony’, na które wychodzi się ze wspólnej klatki schodowej, a ostatnie piętro tego budynku przeznaczono na kawiarnię z widokiem.
P.K.: Kiedyś faktycznie działała tam świetlico-kawiarnia, ale dziś już niestety nie.
W. Sz.-K.: Natomiast na samym dole, w suterenie tego budynku, są przestrzenie, które pełniły rolę dwupiętrowych pracowni. Jedna z ich ścian jest całkowicie przeszklona.
P. K.: Te bloki są najlepszym dowodem na to, że historia, również historia architektury, nie może ograniczać się jedynie do czasów sprzed II Wojny Światowej. Historia dzieje się cały czas, tu i teraz. Chodzi nam o to, by to dostrzec. Jeszcze jest czas, by ochronić i zachować nasze bogate żoliborskie dziedzictwo. Żebyśmy się za kilkanaście, kilkadziesiąt lat nie obudzili z bólem serca i wyrzutem sumienia, że czegoś zaniechaliśmy, czegoś nie dopilnowaliśmy i jakiś cud, świadek historii przez duże H zniknął bezpowrotnie.
Autor: Siemaszko Zbyszko, źródło NAC Autor: Siemaszko Zbyszko, źródło NAC
Zaczęliśmy od Nagrody im. Tadeusza Mazowieckiego, więc skończmy też Nagrodą - na co przeznaczycie zdobyte 2 500 PLN?
W. Sz.-K.: Już dawno zapowiedzieliśmy Marii, że w razie jakiejkolwiek wygranej, pieniądze trafią do naszej wspólnej, ‘Sadowej’ kasy na kolejne projekty - bo uważamy, że ten sukces jest wspólny, a Nagroda należy się wszystkim zaangażowanym w ochronę Sadów sąsiadom. Przecież oni zaczęli tę walkę o ochronę Parku jeszcze zanim my tu zamieszkaliśmy. Bez ich wcześniejszego zaangażowania nie byłoby dziś tego wyróżnienia.
Nie tylko młodzi, ale przede wszystkim mądrzy, świadomi i szczodrzy Żoliborzanie - przyjmijcie najszczersze gratulacje i podziękowania od całego zespołu Gazety Żoliborza i również ode mnie!
Przeczytaj również: Sady Żoliborskie i awantura o zbieranie owoców. Prezentujemy nagrania z rozmów z urzędnikami.
Napisz komentarz
Komentarze