Sąsiedzi wyjechali na wakacje i zostawili mi pod opieką mojego ulubionego psa – jamnika Kropkę. Kropka kocha wszystkich, których napotka na swej drodze, więc bez wahania zabieram ją na różne spacery i przedstawiam wszystkim napotkanym osobom – nieważne, czy ich znam, czy nie, Kropka jest idealnym “Icebreakerem” – rozczulającym Wytrychem… a raczej – Wytryszkiem do Ludzkich Serc. Podobnie jak gruszki, które wspólnie rozdawałyśmy w niedzielne słoneczne popołudnie w Parku Sady Żoliborskie…
Panią Igę spotkałyśmy jako pierwszą – rozkoszowała się ciepłym dniem na jednej z osiedlowych ławek nieopodal parku. Przechodząc obok, przywitałam się z nią serdecznym “dzień dobry” – jak to z sąsiadką, choć nigdy wcześniej jej nie widziałam – ale przecież wszyscy jesteśmy sąsiadami na Żoliborzu! Przeszłam kilka kroków dalej i po chwili wahania zawróciłam i spytałam, czy nie chciałaby dołączyć do owocobrania, na które zmierzałyśmy z moim kochanym Kropkensem. Znacie ten serdeczny uśmiech pomieszany z wdzięcznością, zdziwieniem, a nawet wzruszeniem? Można go zobaczyć na twarzach starszych ludzi, gdy się Ich naprawdę dostrzeże w codziennej bieganinie. Polecam to “dostrzeganie” – poprawia humor na cały dzień.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego dostępu do wybranych treści. Jeśli chcesz zyskać dostęp do wszystkich artykułów, wykup prenumeratę.
Przeczytaj również: Sady Żoliborskie i awantura o zbieranie owoców. Prezentujemy nagrania z rozmów z urzędnikami.
Pani Iga grzecznie odmówiła, ale ja już dosiadałam się do Niej na ławce, a Kropka usadowiła się dokładnie między nami i hojnie obdarzała naszą nową znajomą licznymi psimi buziakami, wywołując u Pani niemałe rozbawienie i przywołując Jej wspomnienia sprzed lat, gdy sama miała psy. Spędziłyśmy wspólnie pół godzinki, rozmawiając o wszystkim i o niczym i umówiłyśmy na herbatkę “w wolnej chwili”. Swoją drogą, na tę herbatkę chyba będę musiała od sąsiadów pożyczyć Kropkę!
W końcu ja i pies ruszyłyśmy dalej – w stronę Parku, gdzie już od godziny kilka, kilkanaście osób zbierało gruszki “na własne potrzeby” – zgodnie z zaleceniem Urzędu Dzielnicy Żoliborz. Był tam również 4-letni Franek z rodziną, oczywiście od razu złapał nić porozumienia z jamnikiem, więc wręczyłam mu smycz, a sama zaczęłam zbierać z ziemi gruszki – te ‘zdrowe’, nieobite trafiały do jednej skrzynki, a te już spleśniałe – do drugiej, by wkrótce przeistoczyć się w jak najbardziej naturalny kompost – bo owoce w Sadach są niepryskane, oczywiście, że żadne pestycydy nie są tam używane.
Przeczytaj również: Sady Żoliborskie: Życie na jednym z najpiękniejszych osiedli Żoliborza
Nie chciałam wchodzić na drabinę, wiosną skręciłam kostkę i ciągle ją oszczędzam – dlatego ostatecznie przydzielono mi rolę osoby, która ma częstować zebranymi już owocami przechodniów. Wzięłam skrzynkę w ręce i podeszłam do pierwszej pary, potem do kolejnych osób, zaczepiałam i zachęcałam wszystkich do częstowania się pysznymi gruszkami. Mało kto odmawiał, ale najbardziej z tych ‘prezentów’ cieszyły się starsze panie, których było o tej porze w Parku naprawdę wiele. Na początku nieśmiałe, po chwili rozgadywały się i chętnie brały po 5-6 owoców – sama je do tego zachęcałam słowami “Jeszcze jedną, do serialu przed telewizorem!” albo “Proszę brać, będzie pyszne ciasto!”.

Gruszki u wszystkich przechodniów wywoływały uśmiech na twarzach, niezależnie od tego, czy wzięli jedną, dwie czy pięć, ale dla tych pań – to było jeszcze coś. To była ta okazja do rozmowy z kimś zupełnie obcym, do wymienienia uśmiechów i uprzejmości z nowopoznaną osobą – dla samej tylko przyjemności tej krótkiej rozmowy, dla delektowania się tą właśnie chwilą. A co ja od nich usłyszałam? Że panie cieszą się, że zrywamy gruszki z drzew i rozdajemy je sąsiadom – bo one “przecież już na drabinę nie wejdą, bo krzyż boli i tam strzyka…”. Że “od lat nie jadły gruszek, a to stare odmiany, słodkie, mogą poleżeć w domu kilka dni i nic im nie będzie!”. I że na pewno przyjdą do parku w najbliższą niedzielę – “nie tylko dla gruszek, ale dla naszych uśmiechów”.
Sady łączą Ludzi! Owocobrania łączą ludzi! W Sadach – ludzie (i zwierzęta!) się poznają. Jak w żadnym innym parku, bo owoce to… Wytrychy… Wytryszki! do Ludzkich Serc! Co tu więcej pisać…
Przeczytaj również: Sady Żoliborskie. Uwaga na swoje samochody, ktoś przebija opony