Szczęśliwy finał walki o podjazd dla niepełnosprawnych - przed blokiem na ul. Popiełuszki powstała metalowa rampa dla wózków inwalidzkich.
W listopadzie 2020 roku rozgorzała burza na temat przeszkód architektonicznych w jednym z bloków na ul. Popiełuszki. Chodziło o trzy schodki przy wejściu do klatki schodowej, które skutecznie uniemożliwiały wyjście z bloku osobom poruszającym się na wózkach inwalidzkich. Głównym zainteresowanym w sprawie jest pan Arkadiusz, niepełnosprawny trzydziestosiedmiolatek dotknięty toksoplazmozą. Mężczyzna urodził się bez części mózgu. Nie mówi, ma problemy z chodzeniem, musi poruszać się na wózku. Wraz z matką mieszka na szóstym piętrze budynku przy ul. Popiełuszki. Na parter mogą zjechać windą, jednak żeby wyjść z bloku musieli do tej pory pokonywać wiodące do wejścia schody.
Trzy stopnie do wolności
Ze względu na niepełnosprawność pana Arkadiusza i jego problemy z poruszaniem się trzy stopnie wiodące do wejścia na klatkę schodową były właściwie nie do pokonania. Żeby wyjść z bloku trzeba było znieść wózek z panem Arkadiuszem, czego mama niepełnosprawnego nie mogła dokonać w pojedynkę. – W bloku przy ulicy Popiełuszki 1 na Żoliborzu, na szóstym piętrze mieszka pani Krystyna. Ma ponad 60 lat i 37-letniego syna z głęboką niepełnosprawnością intelektualną. Arek nie chodzi, nie mówi, nie jest w stanie sam się ubrać, umyć. Ona - drobnej budowy, 50 kg wagi, syn - blisko 120 kg. W bloku jest winda, a mimo to pani Krystyna nie może z niego z synem wyjść, kiedy jej się podoba. Na przeszkodzie stoją im trzy schodki – czytamy w opisie zbiórki zorganizowanej przez Katarzynę Nowak, żoliborską aktywistę związaną ze stowarzyszeniem Żoliborz Przyszłości. Petycję podpisało prawie pół tysiąca osób.
Sprawie walki z przeszkodami architektonicznymi rozgłosu nadały media. Również redakcja „Gazety Żoliborza” pisała o problemie pana Arkadiusza:
Czytaj również: Niepełnosprawny żoliborzanin nie może wyjść z bloku. Dzielą go od tego trzy schody
Bez pomocy sąsiadów nie mogą wyjść z domu
Sytuacja uległa drastycznemu pogorszeniu po śmierci męża pani Krystyny w 2019 roku. Od tego czasu mama pana Arkadiusza o pomoc musiała prosić obcych: – Zjeżdżamy na dół, stajemy przed wyjściem, ja wózek hamuję, biegam dookoła i szukam chętnego, w sile wieku, który mi zjedzie po tych trzech schodkach na dół. Listonosza, przechodnia. Z powrotem to samo. Albo dzwonię domofonem po sąsiada, widzę po samochodach, kto jest w domu. Ale w tygodniu wszyscy dorośli mężczyźni w pracy. Najgorzej w sobotę, niedzielę. Przychodzi weekend, a my płaczemy z rozpaczy, nie możemy wyjść. Nasza okolica jest wymarła w weekendy, ludzie jeżdżą na działki. Piękne dni, a my siedzimy w tym domu – opowiadała „Gazecie Wyborczej” pani Krystyna w listopadzie 2020 roku.
Obywatelska interwencja
Dzięki nagłośnieniu sprawy przez media oraz pomocy sąsiadów i lokalnych aktywistów Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa nareszcie zapewniła mieszkańcom bloku przy ul. Popiełuszki podjazd dla niepełnosprawnych poruszających się na wózkach inwalidzkich. Kobieta i jej syn czekali na tę chwilę czternaście lat.
Czytaj również: Plac Grunwaldzki ostatnia niezabudowana działka w centrum Żoliborza
Czternaście lat walki
Walka zaczęła się w 2006 roku. Do Warszawskiej Spółdzielni mieszkaniowej pisma w tej sprawie pisali już sami zainteresowani, ich rodzina, sąsiedzi, lokalni aktywiści. Głównym problemem, na który powoływała się WSM, było źródło finansowania podjazdu umożliwiającego ominięcie schodów. – Oględnie sytuacja wygląda tak. Pozwolenia mają, albo są w trakcie załatwiania. Mają projekt budowy (120 tys. na obie klatki) i naciągają kobietę na dofinansowanie celowe z PFRON. Ona oczywiście nie zrobi tego, bo to zablokowałoby jej wnioski na kolejne trzy lata. Nie biorą pod uwagę żadnych innych, proponowanych przez nas rozwiązań. Rampę kobieta kupiła, ale rampa waży 12 kg i, biorąc pod uwagę również samą specyfikę klatki schodowej, ciężko jest jej za każdym razem wyjmować ją, rozkładać, zjeżdżać, składać i chować. Mnie też byłoby ciężko – wyjaśnia sąsiad pani Krystyny.
Nie tylko pieniądze są tu problemem
Problematyczne było nie tylko źródło finansowania, ale również kwestie administracyjne. Część terenu przed blokiem należy nie do WSM, ale do Skarbu Państwa. Z tego powodu dyrektor osiedla Cezary Krakus zadeklarował stworzenie tymczasowego podjazdu, na czas załatwiania formalności związanych z przebudową schodów. Budowa miała zakończyć się do końca lutego. Tak też się stało.
Czytaj również: Stolica bezdomnych
WSM dotrzymała obietnicy
Po czternastu latach walki, dziesiątkach próśb, pism i podań przed klatką schodową powstał metalowy podjazd dla wózków inwalidzkich. – Jestem bardzo zadowolona i usatysfakcjonowana. I pomyśleć, że tak niewiele, a jednak wiele potrzeba nam do szczęścia. Czuję się jakby przywrócono nas społeczeństwu. Dziękuję bardzo stacji TVN Uwaga oraz realizatorom reportażu. Dziękuję również Spółdzielni Mieszkaniowej za to, że dotrzymała słowa. Podjazd już wypróbowałam. Jest fantastycznie!!! Pozdrawiam K. Rokicka z synkiem Arusiem – pisze na Facebooku pani Krystyna.
Napisz komentarz
Komentarze