Żoliborz w powszechnej świadomości jest dzielnicą prestiżową, ekskluzywną, z historycznymi powiązaniami z warszawską inteligencją i artystami. Tu mieszkał Czesław Niemen, Maciej Zembaty czy Andrzej Wajda. Dzielnica dziś utożsamiana z jednostkami wybitnymi, nie zawsze jednak była perłą stolicy.

II Rzeczpospolita była państwem, o którym dziś myśli się z pewną namiętnością. Piłsudski, Dmowski, Witos, Korfanty – na dźwięk tych nazwisk w umysłach większości Polaków ukazuje się obraz silnego, młodego państwa, które brawurowo odpiera bolszewicką nawałę, buduje port w Gdyni i rozwija przemysł. Również politycznie do II RP się w Polsce wzdycha. Do tradycji sanacyjnej z nieskrywanym zachwytem odwołuje się Jarosław Kaczyński, a sam przedwojenny wódz Józef Piłsudski uchodzi dziś za ojca narodu.
Paryż Północy - stolica bezdomnych
Podobne miejsce w świadomości Polaków zajmuje przedwojenna Warszawa. Nazywana jest drugim Paryżem czy Perłą Północy. Z dzisiejszej perspektywy stolica w owym czasie była matecznikiem inteligencji, mieszczaństwa, jednym słowem elit. Ten mit nie ma jednak żadnego odzwierciedlenia w liczbach. Ta wspominana dziś z podziwem elita to zaledwie ok. 2 proc. społeczeństwa - 24 tys. osób. Na każdego przedstawiciela burżuazji przypadał jeden bezdomny. – W najtrudniejszym momencie, w pierwszej połowie lat 30. w Warszawie, pod opieką władz miejskich znajdowało się około 20 tys. bezdomnych (prawie 2% ogółu mieszkańców Warszawy) – pisze w swojej publikacji dr Mateusz Rodak z Polskiej Akademii Nauk. Dla porównania, w 2019 roku w całej Polsce osób bezdomnych było ok. 30 tys., z czego ponad 4 tys. w województwie mazowieckim. Trzeba jednak zwrócić uwagę, na stwierdzenie „pod opieką władz miejskich”. Daje to podstawę do przypuszczeń, że liczba bezdomnych w przedwojennej Warszawie mogła być zdecydowanie wyższa. – Oprócz zarejestrowanych bezdomnych była cała rzesza takich, którzy nie mogli liczyć na żadną pomoc, bo przyjechali za pracą z prowincji. Nie wiadomo, ilu dokładnie ich było, ale nie bałbym się zaryzykować tezy, że w czasach największego kryzysu drugie tyle – stwierdza dr Rodak.

Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe