Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 15:28
Reklama

Żoliborski Chór Sąsiedzki, czyli muzyczna perełka dzielnicy

Żoliborski Chór Sąsiedzki staje się wizytówką naszej dzielnicy. Mają za sobą trzy koncerty, a kolejny czeka ich jeszcze w tym roku w Grecji.

W tym artykule przeczytasz m.in.:
- o tym kto tworzy chór,
- jakie cele ŻChS ma na kolejny rok i najbliższe miesiące.

Na Żoliborzu powstawała wyjątkowa inicjatywa. Tworzy ją szereg zupełnie różnych ludzi. Łączy ich jedno – chęć śpiewania w chórze. Żoliborski Chór Sąsiedzki występuje pod batutą zawodowego dyrygenta Pawła Choiny. W swoim dorobku ma współpracę m.in. z Chórem Kameralnym Uniwersytetu w Oregonie (USA), był również uczestnikiem Międzynarodowego Festiwalu Chóralnego w macedońskiej Ohrydzie, czy Międzynarodowym Festiwalu Chóralnym w greckiej Prewezie.

- Przede wszystkim potrzebna jest systematyczność i możliwość zintensyfikowania pracy nad doskonaleniem śpiewu o jeszcze jedno spotkanie w tygodniu – mówi Paweł, gdy pytam go, o to co jest potrzebne chórowi do dalszego rozwoju. Próby chóru odbywają się raz w tygodniu w szkole na Sadach Żoliborskich. Plany są by od jesieni próby odbywały się już dwa razy w tygodniu.

Do tej pory jedno spotkanie w tygodniu wystarczało, czego dowodem były huczne aplauzy w czasie koncertów. – Zaproszeni przeze mnie goście, niektórzy wywodzący się z muzycznego świata, byli pod wrażeniem umiejętności chóru – opowiada dyrygent i dodaje: - To jest ich zasługa i jestem pełen podziwu dla ich zaangażowania.

Chór tworzą osoby z Żoliborza, które poza dyrygentem nie są związane zawodowo z muzyką.

„To mi w duszy gra”

Jedną z nich jest Dominika Olkowska, która w dzieciństwie uczyła się grać na pianinie, a w szkole muzycznej do rozpoczęcia nauki w liceum uczyła się śpiewu. Pytam, jak to jest wrócić po 15 latach przerwy do muzyki. – Czuję się jakby wypełniła się jakaś luka w moim życiu. Ta społeczność jest na tyle wyjątkowa, że chce mi się przychodzić na próby i spędzać z nimi czas. Potrzebowałam też pewnej odskoczni od codzienności – odpowiada Dominika, która zawodowo działa w branży optycznej. Pracuje w firmie zajmującej się produkcją szkieł okularowych i pisze dla branżowego magazynu Optyka.

Urszula już jako nastolatka śpiewała w chórze kobiecym przez 5 lat. Na studiach matematycznych rozstała się z muzyką. – Później gdzieś ta muzyka grała mi w sercu i były różne epizody, ale od śpiewania w profesjonalnym chórze do teraz minęło ze 20 lat – mówi Urszula Creamer. Jak sama mówi na próbach odpoczywa i relaksuje się. Do chóru zapisała się bez chwili zastanowienia. – To mi w duszy gra – dodaje z radością w głosie. Następnym celem muzycznym jest powrót do gry na pianinie.

Zawodowo Urszula zajmuje się księgowością. Prowadzi własne biuro na placu Inwalidów. Działa również społecznie. W ostatnim czasie zorganizowała zbiórkę pieniędzy na zakup 12 zbiorników na deszczówkę, które poleciały do Tanzanii.

Krzysztof Rychter, z kolei swoją przygodę z muzyką zaczął jeszcze w liceum. Wówczas grał na basie w zespole rockowym. Dawniej brał również lekcje śpiewu u emerytowanej śpiewaczki operowej. – Robiłem to tylko dla siebie, po to, żeby umieć coś zaśpiewać i podszlifować emisję głosu. To było bardzo ciekawe doświadczenie – opowiada Krzysztof, który dziś jest grafikiem. Konkretnie zajmuje się projektowaniem książek i okładek. Jest m.in. autorem okładki „Wzgórza psów” Jakuba Żulczyka czy książki Łukasza Orbitowskiego, która wkrótce ma się ukazać „Chodź ze mną”.

- Śpiewanie w chórze jest super odskocznią od codzienności. W czasie prób trzeba być mocno skupionym, więc nie ma nawet chwili, żeby myśleć o czymś innym. Można powiedzieć, że jest to jakiś rodzaj medytacji – mówi Krzysztof.

Siła napędzana własnymi sposobami

W chórze, jak się okazuje niezbędna jest nie tylko synchronizacja wokalna, ale również zdolność do organizacji całego przedsięwzięcia. Na zapowiadane koncerty Krzysztof zaprojektował plakaty, wydruk nut zapewnia mąż jednej z członkiń chóru. Ula z kolei załatwiła u księdza możliwość wystąpienia w kościele.

- Raz pomogli nam sąsiedzi, bo rzeczywiście działalność chóru, zwłaszcza koncertowa wymaga nakładów finansowych. Trzeba zapłacić dyrygentowi albo za akompaniament. To nie są też wielkie kwoty dla instytucji, z kolei dla nas jako osób prywatnych już tak. Jesteśmy wdzięczni sąsiadom za wsparcie i wiarę w nas bo jest nieoceniona , jednakże spodziewaliśmy się większego zaangażowania ze strony instytucji – mówi Dominika.

Żoliborski Chór Sąsiedzki w czerwcu leci do Grecji na tygodniowe warsztaty zwieńczone występem. Całe przedsięwzięcie jest zorganizowane w ramach międzynarodowej współpracy dzięki dofinasowaniu Erasmus+ Edukacja Dorosłych. Po powrocie do Polski ŻChS będzie gościł swoich kolegów i koleżanki z Grecji.  


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ