Zanim zacznę pisać o jednym z moich ulubionych miejsc na Żoliborzu i Bielanach, to napomknę tym, których to może obchodzić, iż zaczynam pisać jako zwykła szeregowa sąsiadka, a nie znana blogerka. Po sześciu latach zamknęłam "podróżującą rodzinę", choć podróżować z pewnością nie przestanę. To tak z kronikarskiego obowiązku.
Doszły mnie też słuchy, że skarżycie się naczelnemu, że opisuję świat, a przecież Żoliborz jest taki piękny, więc usłucham i będę bardziej lokalnie przekonywać Was do odpoczynku na dobrym łonie natury i kultury.
Dziś więc zagłębię się w odmęty Wisły i historii Kępy Potockiej. Niepokornym żywiołem jest nasza polska królowa rzek. W przeszłości szalenie często zmieniała bieg, właściwie Kampinoski Park Narodowy jest jej dawnym zmieniającym się korytem i rozlewiskami. Hipsterska Saska Kępa niegdyś była na lewym brzegu, a potem ją Wisła wywinęła na prawy. Teraz już nam takie mezalianse nie grożą, choć gdyby Tarchomin dołączyć do Żoliborza, to nie byłoby sporu o most Krasińskiego.
Przeczytaj również: Plac Inwalidów. Kiedyś największy plac w Warszawie, dziś zielona ostoja
Kępa Potocka to (bardzo) duży park na terenie Żoliborza i Bielan. Jeszcze przed wojną była tu wyspa Kępa Potocka, a kanałek, po którym odważni śmigają w mroźne zimy na łyżwach, to stare koryto Wisły. Park został założony w latach 60. XX wieku, w miejscu, gdzie średnio by się budowało nowe budynki, więc jedyny słuszny wybór padł na rekreację i odpoczynek. Przestrzeń zaprojektowali Karol Kozłowski i Elżbieta Jankowska.
Choć na Kępie Potockiej zawsze nam będzie białoszumiła Wisłostrada, to jednak da się tu odpocząć. To cudowny teren do biegania - kluczenie wokół kanału zrobi poranną kilometrówkę. Jest tu też dużo placów zabaw. Patrząc od południa - najpierw dla maluchów, w cieniu, ogrodzony, dość spory i ciekawy. Szybko nuda nie dopadnie. Potem dla starszaków, tak zwana rura, z bardzo wysoką zjeżdżalnią i wspaniałym pajęczakiem. Tu są też stoliki, przy których można zjeść, albo pograć w planszówki czy karty. Po bielańskiej stronie, przy pętli Gwiaździsta są kolejne dwa wybiegi dla dzieci - duży drewniany statek, a obok Słoń Bielański. Ten ze słoniem jest bardziej dziki. Są wspaniałe gumowe taśmy (moje dzieci turlały się po nich przez dłuuugie kwadranse), pieńki, po których można skakać, drabinki (też drewniane) i trasy do przejścia. Dla tradycjonalistów znajdą się bujawki.
Przeczytaj również: Muzeum Katyńskie – wyjątkowe miejsce pamięci na Żoliborzu. Felieton Podróżującej rodziny
Kawałkiem sztuki na Kępie Potockiej jest neon Szklanka Oranżady. To doskonały pretekst do wieczornego spaceru i wspaniały pomysł na randkę. Projekt wykonał Maurycy Gomulicki w 2009 roku. Szklanka ma 17 metrów wysokości i mienią się w niej różowe bąbelki. Autor podkreśla, że kierował się socmodernistycznym wzornictwem i ogólną fascynacją różem.
Gdy zachce się jeść czy pić na Kępie Potockiej jest bar Kępa Potocka i Jurta.
Ponieważ lubię, to jeszcze powiem o adresie Promyka. To niewielkie osiedle tworzą trzy wysokie i jeden długi blok, mówi się superjednostka. Znajduje się na skarpie wiślanej w sąsiedztwie Kępy Potockiej. Dawniej były tu umocnienia Cytadeli, a po II wojnie światowej wysypisko gruzów. W żoliborskich wieżowcach jest po 18 pięter. Osiedle zostało zaprojektowane przez zespół pod kierunkiem Hanny Graff i Bogusława Chylińskiego. Łącznie kompleks liczy 639 mieszkań. Dużo, jak na trzy bloki. Wyobrażam sobie, że zaraz po wojnie było tam całkiem sielsko. W latach 60. powstało osiedle, a w kolejnym dziesięcioleciu wybudowano Wisłostradę, a następnie Trasę AK. Zrobiło się głośno i sprawnie komunikacyjnie.
Przeczytaj również: [Felieton Podróżującej rodziny] Perła Warszawy o włoskim charakterze
Napisz komentarz
Komentarze