Od tegorocznych wakacji miałam bardzo wysokie oczekiwania. Planowany roadtrip nad Atlantyk we Francji zakończył się jednak pod Hamburgiem awarią samochodu i po królewsku, na lawecie, w środku nocy wjechałam do Świnoujścia. Bawię tu już od tygodnia.
Są to wakacje pełne pokory, bo dla innego to będzie spełnienie marzeń, a ja, rozpuszczona obywatelka pierwszego świata, kręcę nosem, że tylko tu. Dlatego po wypłakanych dwóch dniach przestudiowałam plan okolicy i robię dla siebie i Misiów wakacje życia nad Bałtykiem, w Świnoujściu, w lipcu.
Jak pewnie doskonale pamiętacie z pierwszych lekcji geografii, Świnoujście znajduje się na przybrzeżnej bałtyckiej wyspie Uznam, która po części jest polska, a po części niemiecka. I z atrakcji obu krajów korzystamy podczas pobytu. Zaznaczam jeszcze raz, iż nie mamy auta, z samochodem byłoby dużo więcej do zrobienia.
Świnoujście pewnie chciałoby być urokliwym portowym kurortem z zaciszną plażą, jest jednak głośną, zachodnią wersją Krynicy Morskiej. Można jednak prześlizgiwać się między straganami tak, by gwar nie dokuczał jakoś super mocno. Im bliżej granicy niemieckiej, tym architektura robi się ładniejsza. Cudownej urody wille cieszą oko detalami i stonowanymi kolorami.
Przeczytaj również: Do Warki warto pojechać z dwóch powodów – natury i kultury. Felieton Podróżującej rodziny
Wjazd od strony polskiej jest promowy (Niemcy mają most). Centralny prom wozi pieszych, rowerzystów i samochody na miejscowych blachach, Karsibór z kolei wszystkich jak leci, bywa, że się długo czeka na wjazd. Obecnie jest budowany tunel pod Świną łączący wyspę z lądem.
Plaża jest czysta, fantastycznie zorganizowana, przy wejściach są budki ratowników, którzy niczym bohaterowie filmu Baywatch strzegą bezpieczeństwa kąpieli. Są bary (jako naród chyba żywimy się alkoholem, gazowanymi napojami i lodami, bo jedzenia tam mało). Przechadzają się panowie obwieszeni lodówkami i torbami, którzy mają w ofercie watę cukrową (w kubeczkach), kukurydzę i uwaga uwaga: OWOCE. Więc jak już się trafi słoneczny dzień (nam dotychczas jeden), to nie ma co się zastanawiać - wybór musi paść na plażę. Z plaży już rzut beretem na falochron i symbol Świnoujścia - Stawa Młyny. To znak nawigacyjny w kształcie wiatraka.
Jeśli chodzi o listę typowych zabytków, to przyjemnym miejscem jest wieża kościoła Marcina Lutra, na którą można się wspiąć i podziwiać okolice. Na pierwszych dwóch piętrach znajduje się przyjemna kawiarnia. Są również trzy forty - dwa z nich się zwiedza. Fort Anioła jest wzorowany na rzymskim Mauzoleum Hadriana.
Przeczytaj również: Miasto z muralami o industrialnym charakterze. Felieton Podróżującej rodziny
Kiedy dopadł nas pierwszy poważny deszcz (trzeciego dnia pobytu, wcześniej kropiło), wybraliśmy się do miejscowego Baltic Park Molo Aquapark. Szalenie przyjemne miejsce, w którym spokojnie można spędzić 3 godziny (bilety są na 1, 3 lub 5). Są baseny cieplejsze i zimniejsze, zjeżdżalnie, również typu kamikadze, ślizgawki dla dzieci. To najrozsądniejszy wybór na spędzenie czasu przy poważnej zawierusze pogodowej.
Świetnym miejscem jest park linowy Bluszcz. Jest tam pełen wybór tras dla małych i dużych, sprawnościowe ścieżki w koronie drzew. Jest trasa bambino dla maluchów, ale też bardzo łatwa (biała) dla dzieci 110+. Przepinanie się w uprzęży to fantastyczne ćwiczenia motoryczne, więc dzieci będą przełamywać strachy, a wy mieć satysfakcję, że się rozwijają przez zabawę.
Te wszystkie atrakcje "Zrobiliśmy" w trzy dni i wtedy otworzyłam nowy rozdział, który startuje na stacji Świnoujście Centrum i podąża na zachód. Niemiecką kolejką podmiejską można się wybrać zagranicę. I dotychczas takich wycieczek zrobiliśmy dwie.
Ahlbeck znajduje się tuż za granicą - jedzie się tam 4 minuty, więc to takie pół rzutu beretem. Gdy mój ośmiolatek wysiadł z pociągu zapytał: "Mamo, a co tu tak cicho?". Odpowiedziałam "Nie psujmy tego". :) Ahlbeck jest moim zdaniem dokładnie tym, czy Świnoujście by chciało być, ale w Polsce trudno. Brak tu straganów i kiczu. Jest przyjemne molo, genialny naturalny plac zabaw (niemieckie place zabaw są ekstra), mnóstwo knajp ze śledziami, diabelski młyn, piękna architektura uzdrowiskowa. W Ahlbeck są również baseny termalne.
Drugą wycieczką była wizyta w truskawkowym parku rozrywki Karls Erlebnis-Dorf w Koserowie (kolejne parę stacji). To ogromny dziki plac zabaw, wesołe miasteczko, targ jedzeniowy i obłędny sklep z truskawkowymi gadżetami do jedzenia, picia (prosecco z truskawek!), ubrań, sprzętów domowych. No raj! Wstęp na farmę jest darmowy, część atrakcji również. Na miejscu można spróbować klasyczne wursty, dobre ciasta, lokalne piwo. Atrakcji starczy na cały dzień.
Przeczytaj również: Muzeum Katyńskie – wyjątkowe miejsce pamięci na Żoliborzu. Felieton Podróżującej rodziny
W Świnoujściu będziemy jeszcze przez parę dni, więc po więcej atrakcji zapraszam na insta, a z czasem na bloga. W planie mamy jeszcze wypożyczenie rowerów, ścieżkę w koronie drzew, oraz oglądanie żubrów.
Napisz komentarz
Komentarze