Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 28 marca 2024 21:20
Reklama

Tak pokochał rowery miejskie, że jeden przywłaszczył i przyjechał nim na komisariat. Najgłupsze przestępstwa na Żoliborzu w 2019

Wybił szybę, bo sklep był zamknięty, kradli zdrapki, bo liczyli na wygraną – oto lista najgłupszych przestępstw na Żoliborzu w minionym roku.

Bo sklep był zamknięty

Perspektywa zamkniętego sklepu dla niektórych może oznaczać niepokój, zagubienie, a czasami też wściekłość o czym mogli przekonać się mundurowi z Żoliborza. Pewien 37-latek wybrał się na zakupy. W momencie, kiedy zorientował się, że sklep jest zamknięty emocje wzięły nad nim górę. Brak możliwości kupienia wymarzonych produktów spowodował u mężczyzny atak wściekłości, wskutek którego wybił szybę. Policjanci z Żoliborza natychmiast podjęli interwencję. Podczas zatrzymania 37-latek naubliżał mundurowym. Tym sposobem z jednego zrobiły się dwa zarzuty postawione zatrzymanemu.  37-latek przyznał się, a policjantom powiedział, że był bardzo zdenerwowany, ponieważ nie mógł zrobić zakupów.

Na przesłuchanie kradzionym rowerem

System rowerów miejskich jaki by nie był, budzi sympatię u wielu mieszkańców stolicy. W końcu rower to idealny środek transportu zwłaszcza w ciepłe wakacyjne dni. Przywiązaniem do rowerów Veturilo wykazał się jeden z mieszkańców Żoliborza, który przerobił jednoślad odklejając oryginalne naklejki i wymieniając światła na swoje. Sprawa wydała się kiedy 36-latka wezwano na przesłuchanie w innej sprawie na komisariat przy ulicy Rydygiera.

„Do żoliborskiego komisariatu zgłosił się świadek na przesłuchanie, mężczyzna przyjechał rowerem. Jego jednoślad wyglądał jak rower miejski Veturilo poza kilkoma różnicami, w miejscu gdzie normalnie widnieje nazwa operatora znajdowały się inne naklejki oraz zostały zainstalowane inne lampy. Ten charakterystyczny widok od razu "wpadł w oczy" funkcjonariuszom, którzy sprawdzili rower. Okazało się, że jednoślad jest skradziony i poszukiwany.” – relacjonowali wówczas żoliborscy policjanci.

Jednoślad zwrócono właścicielowi, a mężczyzna usłyszał zarzut kradzieży za co grozi do 5 lat więzienia.

Powiedziała byłemu chłopakowi, że ktoś niszczy jego samochód

Dla wielu z nas mogłaby to być najgorsza noc w życiu. Najpierw, w środku nocy, dzwoni były pijany partner lub partnerka oznajmiając, że ktoś zniszczył samochód, którym codziennie rano dojeżdżasz do pracy. Ta historia wydarzyła się naprawdę.

Około 3 w nocy policjanci z żoliborskiej patrolówki otrzymali zgłoszenie o uszkodzonym Audi zaparkowanym przy ulicy Paska. Na miejscu zauważyli, że w aucie powybijano szyby oraz urwano lusterka. Funkcjonariusze zwrócili szczególną uwagę na trzy kobiety idące chodnikiem niedaleko od zdemolowanego pojazdu. Ich zachowanie wskazywało, że mogą być pod wpływem alkoholu.

Kobiety zatrzymano a następnie trafiły do policyjnej celi. Jak się później okazało jedną z nich jest była sympatia właściciela zniszczonego samochodu. Po zgromadzeniu przez policjantów materiału dowodowego, zatrzymane usłyszały zarzuty uszkodzenia mienia.

Kradła dla ubogich i potrzebujących

Ze sklepu przy ulicy Rydygiera zniknęły artykuły spożywcze i przemysłowe o wartości 3 tys. zł. Za całą akcję odpowiedzialna była mieszkanka Żoliborza, która kilkukrotnie wyszła ze sklepu z pełnym wózkiem nie płacąc za zakupy. Sprawą zajęli się żoliborscy kryminalni, którzy zatrzymali kobietę.

Podczas przesłuchania powiedziała policjantom, że ma wielkie serce i skradzionymi  produktami obdarowała ludzi ubogich oraz potrzebujących.

Kradli pieniądze i zdrapki. Liczyli, że los się do nich uśmiechnie

Marzenia o dużej wygranej na loterii dotyczą wieli z nas. Para kasjerów zdecydowała się wziąć los w swoje ręce. W końcu marzenia same się nie spełnią. – Właścicielka sklepu zauważyła, że z kasy co jakiś czas giną pieniądze. Postanowiła obejrzeć nagrania z kamer  monitoringu. Zobaczyła, że jest okradana przez pracowników a ich łupem są nie tylko pieniądze, ale również zdrapki – informowali w marcu żoliborscy mundurowi. Mężczyzna oraz jego partnerka byli zatrudnieni w placówce handlowej jako kasjerzy.

Para zabierała ze sklepu pieniądze z utargu oraz zdrapki. Według wyliczeń właścicielki placówki handlowej straty wyniosły około 3 tysięcy złotych.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ