Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 05:31

Grzegorz Damięcki żoliborzanin od pokoleń, aktor i… wokalista

Jakie miejsca na Żoliborzu ceni sobie najbardziej Grzegorz Damięcki? Kim by został, gdyby nie wybrał ścieżki aktora?

Mateusz Durlik: Grzegorzu, urodziłeś się w Warszawie? 

Grzegorz Damięcki : Tak. Przyszedłem na świat w centrum miasta, ale od dziecka jestem związany z Żoliborzem. Nasze pierwsze mieszkanie mieściło się przy ulicy Ogólnej w czteropiętrowym budynku z lat 60. W tamtym czasie okolica była zamieszkiwana głównie przez karawaniarzy, dorożkarzy, ludzi którzy zaopatrywali miasto w rury do piecyków gazowych, węgiel, bruk, marchew i trumny – w zasadzie we wszystko.

Czy ta ulica w tej chwili nazywa się tak samo?

Grzegorz Damięcki : Myślę że tak, ale nie wygląda już tak samo. Obok powstała Trasa Toruńska. Pamiętam jak mieszkańcy tych bieda-domków dostali od miasta nakazy eksmisji. To była ogromna tragedia. Nie wiedzieli, co zrobić z całym dobytkiem. Do lokali zastępczych, chcieli wprowadzać się z kurami… Mógłbym pewnie bardzo długo o tym opowiadać. Gdybym miał czas i talent, pewnie napisałbym książkę.

Talent krasomówczy masz na pewno!

Grzegorz Damięcki : To nie talent, tylko straszne gadulstwo.

Przez większość swojego życia mieszkałeś z rodziną. Jak wyglądają wasze relacje rodzinne?

Grzegorz Damięcki: Z rodzicami spotykam się niemal co tydzień. Niesamowite, że z moim stryjem, z jego żoną i dziećmi – Matyldą i Mateuszem widuję się raz w roku. Niestety w zeszłym roku nie udało się nam spotkać w święta. Nie stanowimy już takiego klanu jak kiedyś – w jednym domostwie mieszkało kilka pokoleń. Może dlatego nasze relacje są tak dobre, bo rzadko się widujemy.

A czy miewacie czasem, na przykład podczas spotkań wigilijnych, jakieś kłótnie rodzinne związane z polityką?

Grzegorz Damięcki : Mam ogromne szczęście. Wśród moich najbliższych poglądy są dość podobne. Zdaję sobie sprawę, jak bardzo Polacy się w tej chwili podzielili. Te podziały często niszczą świąteczne stoły. Cieszę się, że podczas Wigilii u nas możemy rozmawiać na każdy temat. Znam domy, w których takiego komfortu niestety nie ma.

Uważasz, że jest to dobry wzór dla trójki twoich dzieci?

Grzegorz Damięcki : Tak. Dom otwarty na dialog, to chyba całkiem niezła sytuacja. Obawiam się wszelkich radykalnych skrętów – politycznych i obyczajowych. Mam nadzieję, że nasze dzieci będą w stanie szanować każdego, bez względu na jego poglądy. Wychowywanie dzieci dziś, to trudna sprawa. Staramy się być czujni, ale też  nie chcemy, żeby były jakimiś derwiszami, nierozumiejącymi internetowego świata. Z drugiej strony nie chcemy, żeby żyły w kulcie „metki” czy postrzegania drugiego człowieka przez pryzmat tego, co posiada.

Dzieciaki w tych czasach mają dużo trudniej. Czyha na nie mnóstwo pokus i dotyczy to zwłaszcza dzieci znanych osób. Ty miałeś, mimo tego, że byłeś dzieckiem znanych rodziców i znanego wujostwa, znacznie mniej pokus niż mają w tej chwili twoje dzieci.

Grzegorz Damięcki : Na pokusy trzeba naprawdę bardzo uważać. Z telefonami komórkowymi toczymy otwartą wojnę i często tę wojnę przegrywamy. Zainstalowaliśmy dzieciom aplikacje, które pod koniec dnia sumują czas spędzony z telefonem. Kiedy zobaczyłem te dane, odetchnąłem z ulgą. Nie jest tak źle. Ale wiemy ile energii kosztuje nas pilnowanie tego. W pewnym wieku dzieci starają się najzwyczajniej w świecie wyprowadzić rodziców w pole. Sam to robiłem. Ale problemu z namówieniem mojego pokolenia na ruch, nie było. Nas w ogóle ciężko było przyciągnąć do domu. Pokiereszowane kolana to była codzienność. Pamiętam zdarty głos matki, dobiegający gdzieś zza siedmiu bloków. Wołała mnie, bo lekcji nie odrobiłem. Między osiedlami można było bez problemu biegać. Dzisiaj to niemożliwe. No i jest poważny problem z wygonieniem dzieci na podwórko. A jak się uda, to siedzą na tych zamkniętych osiedlach prawdopodobnie w telefonach. Mówię o pewnym zjawisku, wiem, że nie dotyczy wszystkich dzieci. Na szczęście.

A nawet jak już pójdą na to podwórko, to zastanawiamy się, co one tam będą robić na tych pozamykanych osiedlach. Na Żoliborzu jest coraz więcej zamkniętych osiedli, nie ma tak dużych otwartych przestrzeni, jak na starym Żoliborzu.

Do niedawna mieszkałem na takim w miarę otwartym osiedlu, w bardzo pięknej okolicy, na ulicy Cieszkowskiego. Mieszkanie posiadało duży, narożny balkon z widokiem na ulicę Słowackiego. Według legendy, padły z niego pierwsze strzały w Powstaniu Warszawskim. W czasie okupacji, w miejscu dzisiejszej straży pożarnej, stacjonowała żandarmeria. Kiedy na Suzina rozpoczęła się strzelanina, to właśnie stamtąd wojsko ruszyło ciężarówkami w stronę walczących warszawiaków. Akurat na ten balkon – przy Cieszkowskiego 1/3 – wyprowadzono cięższą broń i powstańcy próbowali powstrzymać te ciężarówki. To były nasze okna. Nie do końca wierzyłem w te podwórkowe legendy, ale kiedy zaczęliśmy remontować mieszkanie, opalaliśmy z farby okna. Okazało się, że są mocno sztukowane i naszpikowane odłamkami. Gdy przyjrzałem się balustradom przekonałem się, jak bardzo są poszarpane. W ten balkon musiał pójść z dołu naprawdę solidny ostrzał. 

Znalazłeś tam też chyba kilka innych rzeczy, prawda?

Grzegorz Damięcki : Butelkę po wiśniówce z 1939 roku, dokładnie z czerwca. Leżała pod podłogą. Pusta, ale z piękną etykietą Baczewskiego.

Grzegorzu, ty się wywodzisz z rodziny aktorskiej. Mama była reżyserką, tata aktorem. Oczywistym było to, że zostaną ci przekazane takie wzorce, które skłonią cię, aby iść w kierunku aktorstwa, co zresztą uczyniłeś. A czy nie myślałeś o tym, żeby robić w życiu coś innego?

Grzegorz Damięcki : Są rodziny, w których wiadomo, że to będzie następny lekarz albo kolejny górnik. Nigdy nie myślałem, że zostanę aktorem. Długo nie wiedziałem, co z sobą zrobić. Miałem miliony pomysłów. Najlepszym było postanowienie, żeby w ogóle się nie uczyć. W konsekwencji powtarzałem klasę w liceum. Nie potrafiłem nawet wskazać na mapie Bieszczad. Pani profesor Krosnowska załamywała ręce, a klasa się śmiała. Kiedyś wyjechałem do kuzyna, do Stanów. Zabrał mnie do klubu, w którym pierwszy raz usłyszałem punka. To było coś niesamowitego! Zostałem całkowicie muzycznie zainfekowany. Kiedy wróciłem do Polski, przestałem się zupełnie uczyć. Zakładałem zespoły. Ojciec dowiedział się na wywiadówce, że nie zdam z sześciu przedmiotów i że właściwie od dwóch miesięcy opuszczam lekcje. Chodziłem do szkoły jak student.  Nauczyciele przestali mnie klasyfikować bo stopnie, które miałem, nie dawały żadnych szans na poprawę. No i stało się. Powtórka. I nagle padł na mnie blady strach. Czyli co? Będę kopał rowy? Zacząłem się w tej powtarzanej klasie zachłannie uczyć. Zauważyłem, że jestem całkiem niezły z przedmiotów humanistycznych, że umiem pisać wypracowania, jestem dobry w rysunku. Zacząłem coraz śmielej rysować i kiedy w końcu zorientowałem się gdzie są Bieszczady, postanowiłem tam pojechać i je narysować. Najpierw rysowałem je całościowo, potem skupiałem się na detalach. Dowiedziałem się jaką mają historię. Zacząłem w tych rysunkach fantazjować na temat tego, czego w tym krajobrazie już nie widać. 

Czyli gdybyś nie został aktorem, to zostałbyś rysownikiem?

Grzegorz Damięcki : Miałem złożoną teczkę do Akademii Sztuk Pięknych i teczka została przyjęta. 

Nadal rysujesz?

Grzegorz Damięcki :Tak, ale moje dzieci robią to dużo lepiej. Gram amatorsko w zespole. Teksty piosenek opatruję dodatkowo rysunkami.

To pewnie w latach 90. chodziłeś na koncerty punkrockowe do żoliborskiej „Tęczy”?

Grzegorz Damięcki : Oczywiście! Byłem na żoliborskich koncertach Trawnika i Dezertera (śmiech), oj działo się!

Jaka była najtrudniejsza chwila w twoim życiu zawodowym?

Grzegorz Damięcki : Przez długie lata odczuwałem bardzo duży dysonans między tym czego mnie uczono w szkole, a tym jak aktorstwo wygląda w praktyce. Miałem kapitalnych profesorów, którzy świetnie przekazywali techniki zawodu. Wyszedłem ze szkoły teatralnej mając pewność, że wszyscy będą się o mnie zabijali. Szkoła dała mi bardzo duży klosz, można powiedzieć, że napompowała moje ego. Sądziłem, że natychmiast zrobię wielką karierę. Nastąpiło twarde zderzenie z rzeczywistością. W przeciwieństwie do wielu moich kolegów, których uważałem za bardzo utalentowanych, zostałem zaangażowany do teatru. Dostawałem jednak role trzecioplanowe, robiłem zastępstwa. Dopiero z perspektywy trzydziestoletniego doświadczenia widzę, jak momentami okrutny zawód uprawiam. Najtrudniejszym okresem w moim życiu zawodowym był czas, kiedy im bardziej chciałem, tym bardziej telefon milczał. Kiedy przestało mi zależeć i zacząłem znajdować alternatywne zajęcia, posypały się zawodowe propozycje. Paradoks! Logicznie niewytłumaczalne.

Czyli to, co cię ukształtowało, to studia, jakaś tam praca u podstaw w teatrze i mniejsze role? 

Grzegorz Damięcki : Zdecydowanie tak. Z perspektywy czasu bardzo doceniam ten drut kolczasty, przez który przeszedłem zawodowo i przez który nadal się przeciskam.

Zapytałem o życie zawodowe, to teraz chciałbym zapytać o najtrudniejszą chwilę w życiu prywatnym.

Grzegorz Damięcki : Otarłem się podobno o śmierć. Na szczęście odbyło się to trochę poza moją świadomością. Byłem bardzo mały. Doznałem powikłań poszczepiennych w postaci rozszczepienia górnego podniebienia – chyba tak to się nazywało. Płyny, które piłem, wylewały się nosem i zachodziło niebezpieczeństwo, że się utopię. Planowano tracheotomię. Profesor  Danielewicz – pamiętam to nazwisko. Nie wiem, co on takiego uczynił, ale jakąś bardzo prostą metodą pomógł mi. To była trauma dla rodziców, którzy nocami nasłuchiwali jak oddycham. W dorosłym życiu także bywało traumatycznie, chociaż trochę też śmiesznie przy okazji. Ojciec był i jest łowcą przygód (zaraził mnie tą pasją). Niektóre nasze przygody mogły się skończyć tragicznie. Uczyliśmy się na przykład pokonywać zimą rzekę Białkę (w Białce Tatrzańskiej). Ojciec opowiadał, że Indianie jak przechodzą z jednego brzegu na drugi, to kładą się na krze jak pająki i w ten sposób rozkładają na niej równomiernie ciężar swoich ciał. Kiedy kończył tłumaczyć, lód się pod nami załamał, a ja nie umiałem pływać. To dość traumatyczne doświadczenie, a jednak nigdy w życiu na nic innego bym go nie zamienił.

Wróćmy jeszcze na chwilę na Żoliborz. Czy masz jakieś swoje ulubione miejsca w naszej dzielnicy, w których spędzasz wolne chwile? 

Grzegorz Damięcki : Oprócz tajemniczego i przyjaznego kościółka w lesie przy Dewajtis, na pewno jest to antykwariat u pana Krzysia Jastrzębskiego przy urzędzie dzielnicy. To jest kompletnie szalony człowiek, w pozytywnym tego słowa znaczeniu! Bardzo lubię tam przychodzić i słuchać jak prowokuje ludzi do wymiany zdań, nie mówiąc o tym, na jakie można tam trafić perełki. Jeśli chodzi o lokale gastronomiczne, to bardzo bliska mojemu sercu jest restauracja Spotkanie. Prowadzi zaskakująco smaczną i ciekawą kuchnię. To moje ulubione miejsce spotkań zawodowych, serwują pyszne potrawy kuchni żydowskiej. Jeśli chodzi o pieczywo i kawę to Le Local, choć jest tam dość duża rotacja personelu.

Dużo masz winyli?

Grzegorz Damięcki : Strach o tym mówić, bo to rzecz, która mnie fascynuje, a z drugiej strony wymusza wewnętrzną walkę – żeby przedmioty były dla mnie, a nie ja dla nich. 

Zbieram płyty dla muzyki, a nie dla ilości. 

Masz jakieś ulubione miejsce, w którym lubisz spędzać czas ze swoimi dziećmi?

Grzegorz Damięcki : Górka Lelewela to absolutny hit zimą. W tym roku jest tam strasznie smutno. Bardzo lubię plac Słoneczny – uważam, że to perełka architektoniczna. Uwielbiam też ogródki działkowe. W ogóle lubię łazić po Żoliborzu! Gdy przechodzę obok Kina Tęcza myślę sobie zawsze: Boże! co się z tym miejscem stało? Spacerując ulicą Promyka przypominam sobie, gdzie ukrywał się Marek Edelman i wiem dokładnie, w którym to było domu. To niesamowite, że chodząc, można poznawać takie historie. Kilka domów ode mnie mieszkał jeszcze niedawno pan Jan Kobuszewski. Żoliborz jest naprawdę ekscytującym miejscem do życia.

Serdecznie dziękuję za rozmowę i do zobaczenia na Żoliborzu!

Dziękuję. Do zobaczenia!

Grzegorz Damięcki - aktor, mieszkaniec Żoliborza.

[/FMP]


IMG_2487

IMG_2487

IMG_2488

IMG_2488

IMG_2489

IMG_2489

IMG_2490

IMG_2490

IMG_2497

IMG_2497

IMG_2497-1

IMG_2497-1

IMG_2491

IMG_2491

IMG_2491-1

IMG_2491-1

IMG_2492

IMG_2492

IMG_2491-2

IMG_2491-2

IMG_2491-3

IMG_2491-3

IMG_2491-4

IMG_2491-4

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Aby zostać naszym prenumeratorem, wystarczy wejść na stronę https://www.gazetazoliborza.pl/platny-dostep. Następnie należy wybrać jedną z trzech opcji prenumeraty i postępować zgodnie z instrukcjami podanymi w kolejnych krokach.

Jeśli napotkasz jakiekolwiek trudności, skontaktuj się z naszym działem obsługi klienta pod adresem [[email protected]] lub telefonicznie pod numerem [535249771]. Postaramy się pomóc jak najszybciej.

Jako prenumerator zyskujesz dostęp do ekskluzywnych treści (w tym pełnych treści artykułów prezentowanych na naszym portalu oraz publikacji dedykowanych tylko naszym prenumeratorom) oraz specjalne rabaty od naszych partnerów lokalnych. Oferujemy zniżki od 10% do 20% na produkty i usługi firm z Żoliborza i Bielan (okazjonalnie także z innych dzielnic).

Z rabatów mogą korzystać tylko prenumeratorzy posiadający aktywną (wykupioną) prenumeratę.

Nie. Z rabatów oferowanych przez partnerów będą mogli skorzystać wszyscy aktywni prenumeratorzy „Gazety Żoliborza”, bez względu na miejsce ich zamieszkania.

Aktualną listę partnerów oraz informacje o oferowanych przez nich rabatach znajdziesz na stronie głównej naszego portalu, w zakładce PREMIUM w artykule "Rabaty dla Prenumeratorów" oraz w przesyłanych do Ciebie newsletterach.

Nasi partnerzy będą przedstawieni na stronie głównej naszego portalu, w zakładce PREMIUM w artykule "Rabaty dla Prenumeratorów". Będą umieszczeni wg dwóch kryteriów: wysokość rabatów i kolejność alfabetyczna.

Po wykupieniu prenumeraty będziesz mieć dostęp do specjalnie dedykowanego artykułu („Rabaty dla Prenumeratorów”), w którym będą wymienieni wszyscy nasi partnerzy (będą tam także ich logotypy). Przy zakupie w sklepie stacjonarnym lub w momencie płatności za usługę wystarczy pokazać jego treść obsłudze partnera, wskazując baner odpowiadający miejscu, w którym dokonujemy zakupów/płacimy za usługę.

Dokonując zakupu online u naszych partnerów, aby otrzymać rabat, należy przy zamówieniu wpisać specjalny kod, który zostanie wygenerowany przez partnera i przekazany prenumeratorowi.

Wspólnie z naszymi partnerami będziemy organizowali konkursy dla naszych prenumeratorów. Do wygrania będą w nich między innymi bilety czy karnety. Wśród nagród będą też zniżki na produkty i usługi oferowane przez partnerów. Laureaci takich konkursów otrzymają specjalnie dedykowany voucher, wygenerowany przez partnera konkursu, dzięki któremu będą mogli zrealizować nagrodę.

Obsługa partnera będzie sprawdzać, czy prenumerator, który chce skorzystać z rabatu, ma dostęp do specjalnie dedykowanego artykułu („Rabaty dla Prenumeratorów”), w którym będą wymienieni wszyscy nasi partnerzy (będą tam także ich logotypy). Przy zakupie w sklepie stacjonarnym lub w momencie płatności za usługę wystarczy pokazać jego treść obsłudze partnera, wskazując baner odpowiadający miejscu, w którym dokonujemy zakupów/płacimy za usługę.

W przypadku zakupów online i/lub realizacji vouchera (będącego nagrodą w konkursie dla prenumeratorów, o którym piszemy w pkt. 9) trzeba powołać się na kod/voucher wygenerowany przez partnera. Dzięki temu będzie można zakupić produkt/usługę lub odebrać nagrodę w konkursie.

Zależeć to będzie od indywidualnych ustaleń z każdym partnerem. Szczegółowe informacje znajdziesz w opisie oferty każdego z nich.

Jeśli napotkasz jakiekolwiek trudności, skontaktuj się z naszym działem obsługi klienta pod adresem [[email protected]] lub telefonicznie pod numerem [535249771]. Postaramy się pomóc jak najszybciej.

Rabatów przeznaczonych dla prenumeratorów nie można przekazywać osobom trzecim. Są one dedykowane wyłącznie dla naszych prenumeratorów jako forma podziękowania za wsparcie. Udowodnione przypadki łamania tego postanowienia będą skutkowały anulowaniem prenumeraty, bez możliwości jej odnowienia.

Wysokość rabatu u każdego partnera jest stała w czasie jednego cyklu, który trwa miesiąc. Partner może zmienić wysokość rabatu w każdym cyklu.

Nie. Każdy z partnerów ma swoje odrębne rabaty, które nie łączą się z rabatami od innych partnerów.

Tak, ale Twoja subskrypcja będzie aktywna do końca okresu rozliczeniowego, na który się zdecydowałeś.

Wystarczy zaoferować zniżki (10%, 15% lub 20%) na swoje produkty lub usługi dla naszych prenumeratorów. W zamian otrzymasz pakiet promocyjny opisany w naszej ofercie.

Skontaktuj się z nami pod adresem [[email protected]] lub telefonicznie pod numerem [662001449]. Omówimy szczegóły i odpowiemy na wszelkie pytania.

Po skontaktowaniu się z nami ustalimy szczegóły współpracy, podpiszemy umowę i przekażemy wszystkie niezbędne materiały do realizacji promocji.

Nie, udział jest całkowicie bezpłatny. W ramach współpracy barterowej oferujesz rabaty dla naszych prenumeratorów, a my zapewniamy Ci promocję i zwiększenie rozpoznawalności Twojej marki.

Nie. Program skierowany jest głównie do firm z Żoliborza i Bielan, aby wspierać lokalną społeczność. Jeśli Twoja firma działa w tym obszarze lub kieruje ofertę (także) do mieszkańców tych dzielnic, zapraszamy do współpracy. Zapraszamy zatem do współpracy także firmy i instytucje z innych warszawskich dzielnic!

Nie. Z rabatów oferowanych przez partnerów będą mogli skorzystać wszyscy aktywni (posiadający opłaconą prenumeratę) prenumeratorzy „Gazety Żoliborza”, bez względu na miejsce ich zamieszkania.

Twoja firma otrzyma bezpłatną reklamę w naszych mediach: na portalu, w social mediach, grupach lokalnych, w artykułach oraz w kampaniach reklamowych. Dzięki temu zwiększysz rozpoznawalność marki i dotrzesz do szerokiej lokalnej społeczności. Zrobisz to w sposób innowacyjny i efektywny – całkowicie bezpłatnie. Naszym głównym celem jest nie tylko uhonorowanie naszych prenumeratorów, ale też skuteczne zareklamowanie ofert firm, które zostaną naszymi partnerami.

Oferujemy m.in.:

  • Baner reklamowy z Twoim logotypem na naszym portalu i w social mediach.
  • Publikację artykułu zbiorczego promującego wszystkich partnerów.
  • Top Layer z informacjami o prenumeracie i partnerach.
  • Stałą komunikację w naszych grupach społecznościowych.
  • Zdjęcie w tle w mediach społecznościowych z logotypami partnerów.
  • Relacje (stories) z logotypami partnerów.
  • Plakat promocyjny informujący o współpracy.
  • Mailingi do prenumeratorów (dla partnerów oferujących 15% i 20% rabatu).
  • Promocję w Kinie Wisła (dla partnerów oferujących 20% rabatu).

Nasi partnerzy będą przedstawieni na stronie głównej naszego portalu, w zakładce PREMIUM w artykule "Rabaty dla Prenumeratorów". Będą umieszczeni wg dwóch kryteriów: wysokość rabatów i kolejność alfabetyczna. Ich lista będzie też wysyłana w newsletterach dla prenumeratorów.

Obsługa partnera będzie sprawdzać, czy prenumerator, który chce skorzystać z rabatu, ma dostęp do specjalnie dedykowanego artykułu („Rabaty dla Prenumeratorów”), w którym będą wymienieni wszyscy nasi partnerzy (będą tam także ich logotypy). Przy zakupie w sklepie stacjonarnym lub w momencie płatności za usługę wystarczy pokazać jego treść obsłudze partnera, wskazując baner odpowiadający miejscu, w którym dokonujemy zakupów/płacimy za usługę.

W przypadku zakupów online należy podać kod wygenerowany przez partnera. Dzięki temu będzie można zakupić produkt/usługę.

Wspólnie z naszymi partnerami będziemy organizowali konkursy dla naszych prenumeratorów. Do wygrania będą w nich między innymi bilety czy karnety. Wśród nagród będą też zniżki na produkty i usługi oferowane przez partnerów. Laureaci takich konkursów otrzymają specjalnie dedykowany voucher, wygenerowany przez partnera konkursu, dzięki któremu będą mogli zrealizować nagrodę. By odebrać nagrodę, trzeba będzie okazać ten voucher lub wpisać (w przypadku realizacji online) umieszczony na nim kod, wygenerowany przez partnera.

Szczegóły dotyczące sposobu wykorzystania, ilości i dostępności rabatów ustalamy indywidualnie, aby najlepiej dopasować ofertę do potrzeb Twojej firmy. Stałe są tylko wysokości oferowanych rabatów: 10%, 15% i 20%.

Wysokość rabatu u każdego partnera jest stała w czasie jednego cyklu, który trwa miesiąc. Partner może zmienić wysokość rabatu w każdym cyklu.

Zależeć to będzie od indywidualnych ustaleń z każdym partnerem.

Oczywiście! Jesteśmy otwarci na wszelkie sugestie i propozycje, które mogą przynieść korzyści obu stronom.

Czas trwania współpracy ustalamy indywidualnie, ale minimalny okres to jeden miesiąc (jeden cykl współpracy). Możesz zdecydować się na okres próbny (miesięczny) lub długoterminową współpracę.

Tak, aczkolwiek Twoja obecność – a zatem przywileje i obowiązki partnera – będą obowiązywały do zakończenia miesięcznego cyklu współpracy.

PRZECZYTAJ