Część z was zapewne pamięta czasy, kiedy Żoliborz był kulinarną pustynią. Mogliśmy zjeść „chińczyka” na Marymoncie lub kotleta w barze Sady. Jednak na tym nieurodzajnym polu od wielu lat było jedno wyjątkowe i bardzo głęboko zakorzenione ziarno – to istniejąca od 1953 roku restauracja Spotkanie.
Miejsce to jest bardzo bliskie mojemu sercu. To pierwsza prawdziwa restauracja, do której zabrali mnie rodzice na początku lat 90. W Spotkaniu świętowaliśmy wiele naszych rodzinnych uroczystości, a potem ja, już jako dorosła osoba, spotykałam się tam z przyjaciółmi. Wyjątkowe miejsce usytuowane nieco na uboczu, na samym początku ulicy Krasińskiego pod numerem 2 od lat, niezmiennie zaprasza tym samym szyldem wiszącym na rusztowaniu ustawionym wokół wejścia. To wypracowany styl, który przenosi się również do środka lokalu. Wystrój restauracji zawsze był skromy i dość surowy. Metalowe elementy zostały połączone ze starym drewnem, na tle ceglanej ściany możemy usiąść na kanapie wbudowanej w antyczną komodę. Cały ten eklektyzm podkreśla zaś ciepłe światło z wiszących na kablach żarówek, bez abażurów. Tak było dwadzieścia lat temu, tak jest również i dziś, co docenili czytelnicy „Gazety Żoliborza”, przyznając Spotkaniu drugie miejsce w kategorii „wystrój” w plebiscycie Żoliborska Restauracja Roku 2018.
Klasyka gatunku
Jak wygląda Spotkanie już wiecie, ale jak smakuje, zaraz się dowiecie. Mamy jesień, zatem nie mogło w menu zabraknąć sezonowych dań, które poleca szef kuchni. Spośród dań z grzybami i dań z dynią wybieram krem z dyni (17 zł). Idealnie doprawiona, lekko pikantna, pięknie podana, intensywnie żółta zupa sprawia, że masz ochotę na więcej… i jesz więcej. Kolej na zupę rybną (20 zł), która mimo, iż nie wyglądała aż tak pięknie, to smakowała doskonale – gorąca, dobrze przyprawiona, bogata w kawałki ryb i owoców morza. Gdyby nie to, że staram się nie jeść mięsa, przychodziłabym tutaj zdecydowanie częściej w jednym konkretnym celu – aby zjeść wątróbkę, tak jak kilkanaście lat temu polędwicę wołową z pieczonym ziemniakiem. Podana z wiśniami, likierem żurawinowym, jabłkiem i chrupiącymi krążkami cebuli wątróbka drobiowa (28 zł), nie ma sobie równych. Odkąd w Passadenie na gen. Zajączka nie ma już mojej ulubionej sałatki z wątróbką, to Spotkanie przejmuje prowadzenie w tej dziedzinie. Ale to nie jedyna wyborna przystawka, która może być jednocześnie daniem głównym ze względu na wielkość porcji. Na uwagę zasługuje również klasyka gatunku kuchni wielkopolskiej – kluski ziemniaczane, nazywane przeze mnie „kluskami myszkami”. Podane z białym serem, skwarkami i śmietaną (23 zł), stanowią kulinarny powrót do przeszłości, wspomnienie dzieciństwa i prostoty w babcinej kuchni. Jak już jestem przy wspomnieniach z najmłodszych lat, to musi się pojawić kruszonka. Wybór zatem pada w sposób oczywisty na owoce zapieczone pod kruszonką (19 zł). Do wyboru mamy wiśnie, maliny i truskawki, jednak zdecydowanie lepiej smakowałyby pyszne o tej porze roku śliwki, jabłka czy gruszki.
"Zadam pytanie retoryczne: gdzie teraz na Żoliborzu można zjeść golonkę?"
W krótkim (co lubię) menu, znajdziemy dania wykwintne, jak rzadko spotykane raki (38 zł), czy gęś pieczona w pomarańczach (39 zł), ale również, a może przede wszystkim klasyczne, takie jak tatar wołowy z przepiórczym jajem (28 zł) lub golonka pieczona w piwie (38 zł). Zadam pytanie retoryczne: gdzie teraz na Żoliborzu można zjeść golonkę? Z bólem przyznam, że z braku „mocy przerobowych” nie zjadałam wiele, nie sięgnęłam po żadne danie główne, jednak daję wiarę (graniczącą z pewnością), że są one pyszne. Skąd ta pewność? Jedzenie w Spotkaniu było wspaniałe i dwadzieścia i dziesięć lat temu, było wyborne również tym razem. Oby tak dalej.
Tutaj nie komplikuje się tego, co proste, tutaj nie szuka się gości na siłę. W tej prostocie, elegancji i konsekwencji tkwi, jak sądzę, sukces Spotkania, które dobrze radzi sobie z konkurencją, jaka powstała w ostatnich latach na Żoliborzu, a której przecież przez wiele lat nie było. Pamiętajmy o tym, żeby spotykać się z bliskimi, pamiętajmy o Spotkaniu na Żoliborzu.
Napisz komentarz
Komentarze