Zbigniew Zając – magister pedagogiki, trener judo, wychowawca wielu zawodników, absolwent Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, posiadacz 5. dana w judo oraz w jujitsu, założyciel Uczniowskiego Klubu Sportowego „Ronin Team”.
Judo i gimnastyka – zarówno sportowa, jak i artystyczna – to, wydawać by się mogło, zupełnie różne dyscypliny sportu. Skąd pomył, by miały one sekcje w jednym klubie? Zwłaszcza że trenujecie także jujitsu (tradycyjna japońska sztuka walki - przyp. M.B.) oraz aikido.
Klub, który założyliśmy w 2006 r., początkowo był tylko klubem judo. Dwa lata później poproszono nas o współpracę z klasami gimnastycznymi i od tego momentu zaczęły w naszym klubie funkcjonować trzy sekcje: judo oraz gimnastyki artystycznej i sportowej. Po ponad 12 latach od początku współpracy sekcji zauważam bardzo duże korespondowanie tych dyscyplin ze sobą, co jest dla nas ogromną wartością. Często dzieci uprawiające gimnastykę odnajdują się w judo. W drugą stronę działa to już oczywiście w mniejszym stopniu. Judocy rzadziej trafiają do gimnastyki (śmiech). Zarówno gimnastyka artystyczna wśród dziewczynek, jak i gimnastyka sportowa wśród chłopców to dyscypliny „wczesne”, trenowane przez dzieci od 4. do 8. roku życia, często jako pierwsza dyscyplina. Jeśli po 8., 9. czy 10. roku życia dzieci się w nich nie odnajdują, to wtedy zmieniają dyscyplinę i trafiają np. do sekcji judo, jujitsu, brazylijskiego jujitsu, która ruszy w tym roku, czy też aikido, która ruszyła w poprzednim sezonie i cieszy się sporym zainteresowaniem.
UKS Ronin Team może się pochwalić wieloma sukcesami. Jego zawodnicy w ostatnich kilku latach zdobyli ponad sto medali w różnej rangi imprezach, w tym w mistrzostwach świata czy w mistrzostwach Polski. Co by pan uznał za największe wasze osiągnięcia?
Za największy nasz sukces uznałbym fakt, że w 2006 r. zaczynaliśmy z grupą podopiecznych w liczbie ok. 30. A dziś trenuje u nas blisko 280 dzieci. Część z nich robi to oczywiście rekreacyjnie, natomiast duża grupa odnajduje się także na sportowej ścieżce. Jeśli weźmiemy pod uwagę sporty nieolimpijskie – a do nich należy także jujitsu – to w tej dyscyplinie mieliśmy brązowy medal mistrzostw świata z 2010 r., ale też 5. miejsce na World Games (powszechnie znane jako Światowe Igrzyska Sportów Nieolimpijskich – przyp. M.B.) z 2013 r. Te sukcesy wywalczył nasz zawodnik Marek Kręcielewski. Ponadto nasza zawodniczka Alicja Pietraszewska jest dwukrotną medalistką mistrzostw Europy w tej dyscyplinie. W judo mamy zaś 10 medali mistrzostw Polski w grupach wiekowych młodzików, juniorów młodszych, juniorów, młodzieżowców. Bardzo prężnie rozwija się u nas gimnastyka artystyczna, w której tylko w sezonie 2018/19 wywalczyliśmy 75 medali na różnych imprezach mistrzowskich, w tym kilka medali na imprezach międzynarodowych.
Gratuluję imponującego dorobku. Nie tylko jednak trenujecie, ale też m.in. pomagacie dzieciom z domów dziecka czy objętych pomocą opieki społecznej. Promujecie także kulturę i historię Japonii oraz zdrowy tryb życia. Wspieracie ponadto różne inicjatywy władz dzielnicy Żoliborz w obszarze kultury fizycznej.
Zgadza się. Nasz klub zakładała grupa rodziców. Część z nich nadal z nami działa, funkcjonując np. w zarządzie lub otoczeniu klubu. Ciągle w działalność klubu angażują się też nowi rodzice. W pewnym momencie wspólnie z tymi rodzicami doszliśmy do wniosku, że sport powinien być elementem nie tylko samorozwoju, rywalizacji czy rekreacji, ale także pomocy innym. Chcieliśmy, żeby nasi podopieczni nauczyli się potrzeby pomagania innym. Taką inicjatywą jest m.in. Żoliborz Judo Cup, w którym oprócz zawodów sportowych robimy zbiórkę pieniężną połączoną z licytacją na dzieci potrzebujące pomocy. W tym i poprzednim roku udało nam się zebrać dzięki tej akcji ponad 40 tys. zł, które przeznaczyliśmy na pomoc konkretnym dzieciom. W tym momencie robimy akcję „Korek”: zbieramy korki, ale przede wszystkim pieniądze dla chłopaka, któremu środki są potrzebne na operacje płuc i wątroby. Pomagaliśmy także domom dziecka. Staramy się, by Ronin to nie był tylko klub, ale jedna sportowa rodzina, która pomaga innym.
Zostańmy zatem przy wartościach. Judo nie tylko rozwija umiejętności sportowe, takie jak zwinność, siła czy wytrzymałość, ale także pozytywnie kształtuje charakter i psychikę trenującego. To samo można powiedzieć o gimnastyce artystycznej (zawierającej w rekreacji najmłodszych także elementy baletu czy akrobatyki - przyp. M.B.) i sportowej. W jaki sposób chciałby pan zachęcić dzieci do trenowania tych sportów?
Naszym założeniem jest, by Ronin miał opinię klubu „Fun & Smile” (z angielskiego: „zabawa i uśmiech” – przyp. M.B.). Czyli: zabawa i radość, którą chcemy przekazywać dzieciakom. Na pewnym etapie zaczyna się również sport, w którym jesteśmy w stanie zaproponować atrakcyjną ofertę zarówno dla dzieci, jak i dla ich rodziców. Dlatego uważam, że Ronin Team to świetny wybór do trenowania judo, gimnastyki, jujitsu, jujitsu brazylijskiego i aikido. Zwłaszcza na Żoliborzu. Z tą dzielnicą się związaliśmy. To tu bije nasze serce. Chcemy, by ta dzielnica rozwijała się razem z nami – a my razem z nią.
Judo, jak również gimnastyka, zarówno sportowa jak i artystyczna, to dyscypliny olimpijskie. Jak, na mniej niż rok przez igrzyskami olimpijskimi w Tokio – jak wiemy, judo pochodzi z Japonii – ocenia Pan kondycję tych sportów w naszym kraju?
Jeśli chodzi o gimnastykę sportową i artystyczną, to w moim przekonaniu – a jestem w Komisji Rewizyjnej Okręgowego Związku Gimnastycznego – niestety na razie nie rokują one szansy na to, by zdobyć medal olimpijski. W przypadku judo jest trochę inaczej. Na ostatnich, niedawno zakończonych mistrzostwach świata w Tokio, Julia Kowalczyk zdobyła brązowy medal (w kategorii 57 kg – przyp. M.B.). Osobiście znam tę dziewczynę i wiem, że jest to tytan pracy. Poza tym jej ojciec Juliusz jest trenerem i wiceprezesem Polskiego Związku Judo. Jest więc osobą bardzo zaangażowaną w jej rozwój. Miała ona świetnie stworzony system i warunki treningów. Liczymy na nią na igrzyskach. Choć nie ukrywam, że od czasów Pawła Nastuli i Anety Szczepańskiej (ostatni polscy medaliści olimpijscy w judo – przyp. M.B.) mamy w naszym kraju lekką zapaść tej dyscypliny. Liczę, że system klas sportowych, praktykowany także przez nas, w sposób łagodny może doprowadzić dziecko do etapu juniora młodszego, na którym to dziecko już decyduje, czy chce być sportowcem czy nie. Nie chcemy bowiem „zamęczyć” dziecka i tworzyć sytuacji kontuzjogennych. A zależy nam na pełnym profesjonalizmie. Taki jaki jest np. widoczny w systemie szkoleniowym w siatkówce, w którym to wykonywana jest kapitalna robota.
Napisz komentarz
Komentarze