W tym wydaniu chciałbym
poruszyć temat remontu ul. Rydygiera. Temat ten wywołuje zasadniczo pozytywne
emocje, niemniej wycinka drzew, która temu remontowi ma towarzyszyć, jest już
mniej przyjemna. Pod topór ma pójść ponad 50 drzew, 14 z nich jest zdrowych – a
właściwie 12, bo dwa to krzaczki, które jakimś sposobem znalazły się na liście
razem z drzewami. Oczywiście 12 czy 14 – jako ogromnego zwolennika zieleni boli
mnie to jednakowo. Udało mi się we współpracy ze stowarzyszeniem Nowy Żoliborz,
którym kieruję, obronić przed wycinką bardzo dużo drzew (np. ze słynnej
zielonej działki), jak również przeprowadzić nasadzenia, liczone w tej chwili w
setkach (choćby w ramach programu „200 drzew dla Żoliborza”, którego
stowarzyszenie było inicjatorem). Tak więc wycinka boli, ale jeśli przyjrzeć się
jej dokładniej, bardziej pragmatycznie, to sytuacja nie przedstawia się aż tak źle.
Kilka
lat temu, tuż po rozpoczęciu budowy nowego osiedla przy ul. Przasnyskiej 9,
postanowiłem, że zrobię wszystko co w mojej mocy, aby ocalić trzy wysokie, piękne
topole, które stały przy tej nieruchomości. Poświęciłem temu blisko siedem
miesięcy – na pisanie różnych pism, spotkania z deweloperem – kosztem życia
prywatnego i zawodowego. Były to jednak trzy drzewa i chciałem je uratować. Udało
się. Deweloper oprócz przekazania
stowarzyszeniu środków na dodatkowe nasadzenia wokół budowy (posadziliśmy
dzięki temu kilkanaście drzew) zadeklarował, że topole zostaną. Utworzył dla
nich nawet specjalne donice. Minęło kilka miesięcy i donice te stoją puste. W
wyniku uszkodzenia systemu korzeniowego podczas prac budowlanych drzewa umarły
i zostały wycięte… Gdybym tylko nie był taki uparty i zgodził się wtedy na
nasadzenia zastępcze w postaci dorosłych platanów, teraz byłoby tam pięknie.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego dostępu do wybranych treści. Jeśli chcesz zyskać dostęp do wszystkich artykułów, wykup prenumeratę.
Nie
popełnię tego samego błędu dwa razy. W wyniku remontu
ul. Rydygiera – z jednej strony przez budowę jezdni, z drugiej zaś przez budowę
chodnika – drzewa zostaną uszkodzone, podobnie jak tamte topole. A w związku z
tym, że są to drzewa leciwe, nie wytrzymają tego i kilka miesięcy po remoncie będą
do wycięcia. Wykorzystam w takim razie dużą otwartość zarządu wobec nowych
nasadzeń i zawalczę o to, aby za kilka lat za naszymi oknami rosły długowieczne,
dorodne platany.