Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 29 marca 2024 15:49
Reklama

Home sweet home

„Rodzinny dom” – te słowa przywołują wspomnienia, wytchnienie, uśmiech, rozrzewnienie. Rodzinny dom jawi się jako ostoja, bezpieczeństwo, miłość, bliskość. Czy zawsze? Niestety nie. Zbyt wiele jest rodzin patologicznych, gdzie rządzą przemoc, strach, alkohol, narkotyki. W tym artykule nie będę pisać o marginesie społecznym. Skupię się na „normalnej” rodzinie.

Czy w rodzinach uznawanych za normalne zawsze dobrze się dzieje? Zawsze jest bezpiecznie?  W trudnej sztuce wychowania każdy rodzic popełnia większe lub mniejsze błędy. Niektóre sami korygujemy, inne dopiero ktoś stojący z boku nam uzmysławia.

Przyjrzyjmy się pułapkom, w jakie każdy rodzic, dziadek czy opiekun może wpaść, i jeszcze pociągnąć za sobą dziecko.

Okno na świat

„Legnica: Dwuletni Kacperek wypadł z okna. W tym czasie kompletnie pijany ojciec spał, a pijana matka włóczyła się po mieście”.

„Sanok: 11-miesięczna dziewczynka wypadła z okna”.

„Łowicz – pięciolatek wypadł z okna pierwszego piętra. Matka wyszła z domu i zostawiła syna z pijanym ojcem dziecka”.

Prawie codziennie lokalne czy krajowe środki masowego przekazu donoszą o kolejnych dzieciach, które wypadły z okien. Czy tak musi być? Co jest przyczyną tych zdarzeń? Najczęściej mylnie pojmowane bezpieczeństwo.

Rodzice pewnie mnie zechcą zakrzyczeć. Przecież oni dbają o swoje dzieci, mówią im, że nie wolno, że to niebezpieczne, tłumaczą… No, wszystko pięknie, ale – postawmy się na chwilę w roli dwu-trzylatka:

Co znaczy „niebezpiecznie”?

Co to znaczy „połamać się”?

Co to jest „ryzyko”?

Jak ocenić wysokość?

Ile trwa chwila?

Co zrobić, gdy mama gdzieś poszła, a tylko przez okno jest szansa ją zobaczyć?

Kiedy widzę małe dziecko stojące na parapecie – zamieram. Nawet wtedy, gdy stoi przy nim dorosły. Moja wyobraźnia pracuje. I od razu nasuwa się pytanie: „Czego w takiej chwili uczy się człowieczek?”. Uczy się: „wolno stać na parapecie”. On nie widzi i nie rozumie zależności „wolno tylko wtedy, gdy…”. Nie rozumie, dlaczego gdy mama sama stawia na parapecie, razem się śmieją, pokazują sobie, co tam ciekawego na podwórku, to jest fajnie, a gdy sam człowieczek dokona tak trudnego czynu: przesunie krzesło, wespnie się na nie, a z niego na parapet, kiedy pokaże, jaki jest „duży”, że umie, to… mama krzyczy, że nie wolno. „To wolno czy nie wolno? Przecież było miło, wesoło, tyle się dzieje za oknem, tyle można zobaczyć. Mama pokazywała biegające pieski, latające ptaszki. Pokazywała bawiące się w berka dzieci i szumiące gałęzie, i płatki śniegu, i chmurki. I zobaczyć można było tatę i babcię, którzy wracali do domu… A ciekawe, co jest bliżej, co jest pod oknem. Muszę to kiedyś sprawdzić…”. Znacie ciąg dalszy?

Przyda się...

„Witusiu, skończyłeś już pić?”. Dziecko przytakuje i wyciąga w stronę mamy pustą plastikową butelkę. Butelka po soczku jest fajna, kolorowa, ma dostosowaną do picia zakrętkę. „O, jeszcze się przyda” – myśli mama i odstawia ją na stół. Nie lubi wyrzucać rzeczy, dla których można znaleźć ponowne zastosowanie. Butelka – wraz z innymi podobnymi butelkami – zostaje umyta. Pewnego dnia zostaje ponownie wlany w nią sok i Wituś zabiera ją na spacer. Po kilku użyciach mama stwierdza, że do picia to chyba się już nie nadaje, ale znajduje dla niej nowe zastosowanie: w wielkiej butli zostało tylko trochę płynu do mycia kafelków, akurat tyle, ile mieści ta butelka. Ciecz zostaje przelana i butelka stoi sobie teraz wśród innych butli na podłodze w łazience.

Ciekawskie dzieci lubią eksperymentować. A w domu można znaleźć tyle rzeczy do eksperymentów! Środki chemiczne mają ciekawe opakowania, kolory, konsystencje. Wprost proszą, żeby się nimi pobawić. To na nas, rodzicach, spoczywa obowiązek nauczenia naszych pociech, że nie wolno im samowolnie brać różnych rzeczy. Starsze dzieci powinny nauczyć się odczytywania podstawowych oznaczeń niebezpiecznych substancji. Trzeba też ustawiać chemikalia w miejscach niedostępnych dla najmłodszych, szczególnie wtedy, gdy zdarzy się, że musimy przelać lub przełożyć coś do opakowania zastępczego (to opakowanie może przecież przypominać dziecku jego ulubiony soczek i ono niechcący może się napić).

Leko-żelki i inne słodkości

Misio-tabletki o smaku białej czekolady, truskawkowym, pomarańczowym; żelki z multiwitaminami o smaku…; dinożelki; lizaki na ból gardła; świecące żelki na mocne kości; gumy rozpuszczalne na ból gardła; dropsy-multiwitamina; syrop na kaszel o smaku…

Ostatnio wiele leków i paramedyków dla dzieci ma atrakcyjny kształt i smak, kuszą też opakowania. Niestety, przez to dzieci narażone są na wielką pokusę i nieświadome przyjęcie zbyt dużej dawki leku. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że leki nieodpowiednio podane mogą być bardzo niebezpieczne. Bezwarunkowo powinniśmy przechowywać je w miejscach zabezpieczonych i niedostępnych dla dzieci – nawet tych najbardziej sprawnych.

Kizia-mizia

Wiele razy widziałam, jak rodzic trzyma dziecko na kolanach, a ono klepie rodzica po twarzy, czy też rodzic pomaga mu, kierując jego rączkami, w takim klepaniu. Rodzic bardzo się cieszy, dziecko też. Pozornie jest to świetna zabawa. Ale czy na pewno? Pod nazwą zabawy nieświadomie dziecko uczy się, że „wolno bić”. Czy chcemy, by jako nastolatek było wobec nas agresywne? Czy chcemy, żeby agresję i poniżanie innych traktowało jak świetną zabawę? Warto się nad tym zastanowić.

Ósmy cud świata

Nasze dziecko jest wspaniałe, najweselsze, najmądrzejsze, najładniejsze… Czy faktycznie? Utwierdzanie go w jego wspaniałości i wyjątkowości jest kłamstwem – zawsze można znaleźć kogoś lepszego, mądrzejszego, ładniejszego. Może także przysporzyć wielu problemów, gdy dziecko zetknie się z innymi, równie wyjątkowymi i „najwspanialszymi”. Będzie się czuło oszukane, zdezorientowane, będzie walczyło o swoje miejsce na szczycie. Będzie sfrustrowane, że inni nie gloryfikują go na równi z rodzicami.

Każde dziecko jest wyjątkowe, niepowtarzalne, ale wskazując mu i wzmacniając jego dobre cechy i talenty, pokazujmy, że inni też są wyjątkowi i też mają zdolności. Nie można mierzyć jedną miarką wszystkich – jak w znanym cytacie: „Każdy jest geniuszem. Ale jeśli zaczniesz oceniać rybę pod względem jej zdolności wspinania się na drzewa, to przez całe życie będzie myślała, że jest głupia”.

Dajmy dziecku możliwości rozwoju, dajmy poczucie bezpieczeństwa. Pozwólmy cieszyć się z sukcesów. Ale nie kłammy, że jest ósmym cudem świata, bo gdy odkryje, że nie jest, to może nigdy nam nie wybaczyć.

Tyle ci daliśmy...

Mieć czy być? Odwieczne pytanie. W zagonionym współczesnym świecie mamy coraz więcej dóbr materialnych, a coraz mniej czasu dla siebie, dla bliskich. Zamiast pograć z dzieckiem w piłkę, zatrudniamy nianię, kupujemy mu kolejną grę, kolejny gadżet. Kiedy dziecko domaga się naszej obecności, wtedy wymigujemy się, bo „jesteśmy zapracowani”, „zmęczeni pracą”. Czasami nawet wypominamy: „Tyle dla ciebie robię, tyle ci dajemy/kupujemy, a ty ciągle marudzisz”. Zastanówmy się, czy faktycznie dziecko potrzebuje każdej nowinki technicznej. Czy nie ważniejsze są dobre relacje, bliskość? Maluch szuka z nami kontaktu. Jeśli nie będzie go miał lub jeśli kontakt ten będzie zaburzony, to nie liczmy na to, że dogadamy się z nastolatkiem.

Bezstresowe wychowanie

Nie istnieje „bezstresowe wychowanie”. Zostawienie dziecku wolnej ręki we wszystkim jest dla niego stresujące. Dziecko nie ma doświadczenia w decydowaniu, gubi się w świecie bez zasad. Potyka się o brak konsekwencji. Nie czuje się bezpieczne bez jasno określonych granic.

„W moim magicznym domu ciepło jest i bezpiecznie...” – śpiewała Hanna Banaszak. Dajmy dziecku bezpieczny dom. Może uboższy w dobra materialne, ale za to silny w kompetencje społeczne, silny w uczenie emocji, wytrwałości, dążenią do realizacji zamierzeń, a także ponoszenia konsekwencji za własne czyny. Będzie to najlepsza podwalina dorosłości. Dziecko będzie chciało wracać do domu, gdzie czuje się kochane, akceptowane, rozumiane. Będzie miało swoją przystań i trampolinę do dobrego życia.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
PRZECZYTAJ
bezchmurnie

Temperatura: 17°CMiasto: Warszawa

Ciśnienie: 1004 hPa
Wiatr: 19 km/h